Kiedy się budzę... wstaję z łóżka, a następnie spędzam kilka chwil w łazience. Myję się, ubieram, i później wychodzę z moim kochanym psem na spacer. Po powrocie ze spaceru czasem coś jem, a czasem nie. Później idę oczywiście na trening.
Zanim wyjdę na parkiet... nikt tego dotychczas nie wiedział, oczywiście poza moimi koleżankami klubowymi (śmiech). Otóż zawsze przed wejściem na parkiet rozmawiam, konsultuje się przez telefon z moim chłopakiem. On udziela mi zawsze cennych rad, wskazówek. Mój chłopak jest byłym koszykarzem, a obecnie jest pierwszym szkoleniowcem ekipy rezerw Spartaka Moskwa.
Gdy nie gram w koszykówkę... w trakcie sezonu staram się po prostu wypoczywać i regenerować siły, bo podczas sezonu mamy naprawdę mało wolnego czasu. Jak mam już chwilkę wolnego, to z przyjemnością zajmuje się swoim psem. Oddaje się też, jak każda kobieta, przyjemności zakupów. Po sezonie spotykam się ze swoją rodziną, przyjaciółmi, a także oczywiście ze swoim partnerem. Nadrabiam zaległości rodzinne (śmiech).
Mój przesąd... nie mam jakiś specjalnych przesądów. Nie noszę np. tych samych skarpetek po wygranym meczu (śmiech). Od rodziny mam jedynie taką opaskę na ręku, która ma mnie chronić przed różnymi złymi rzeczami. Jest to oczywiście związane z wiarą, religią. Ta opaska jednak bardzo mi pomaga.
Najwięcej zawdzięczam w życiu... ogólnie mówiąc mojej rodzinie, siostrze, znajomym. Naprawdę jest bardzo wiele osób, które w życiu bardzo mi pomogły, odegrały w nim bardzo ważną rolę.
W mężczyźnie cenię... ja już 7 lat jestem ze swoim partnerem, a więc mogę jedynie chyba mówić co mi się w nim podoba (śmiech). Mężczyzna musi być jak mężczyzna, czyli musi być w miarę atrakcyjny, ale nie może też przesadzać, być takim pięknisiem. Liczy się też oczywiście wnętrze i charakter. Mojego narzeczonego cenię za to, że jest po prostu opiekuńczy, że rozumie mnie. Wspiera mnie, szczególnie na początku mojej koszykarskiej drogi był dla mnie bardzo pomocny. Poświęcał mi bardzo dużo czasu i czuję się przy nim jak kobieta. Bezpiecznie i pięknie po prostu.
U ludzi nie lubię... o mój Boże! To jest bardzo trudne pytanie... Nie lubię jak ktoś zawiedzie czyjeś zaufanie. Nie lubię też jak ktoś jest dwulicowy, czyli mówi co innego, a robi też zupełnie inną rzecz. Oczywiście nie lubię też, jak ktoś kłamie, bo moim zdaniem jest to bardzo zła rzecz.
Na ulicy oglądam się za... oglądam się przede wszystkim za zwierzętami, a szczególnie pasami, na których punkcie ostatnio po prostu zwariowałam. Sama mam również pasa - buldoga francuskiego. Jak widzę na ulicy jakieś psy, to po prostu automatycznie już odwracam głowę (śmiech).
Uwielbiam zajadać się... uwielbiam przede wszystkim serbskie jedzenie. Wszelkie jedzenie, potrawy, które przygotowuje moja kochana mama. To jest naprawdę najlepsze jedzenie na świecie! Uwielbiam też kuchnie włoską. W Polsce nie mam żadnej ulubionej potrawy, ale w Gdyni, jak jestem, to jadam najczęściej we włoskich restauracjach.
Z kwiatów uwielbiam... kwiaty... Nie mam ulubionych kwiatów, naprawdę (śmiech).
W torebce mam zawsze... wszystkie praktyczne lub mniej praktyczne rzeczy. Najczęściej znajdują się tam jednak: portfel, perfum, jakiś błyszczyk, coś na usta, czyli wszystko to co kobieta powinna mieć. Ogólnie, standard chyba.
Podśpiewuję... zazwyczaj staram się nie śpiewać. Czasami moja koleżanka, która grała tutaj u nas w klubie, czyli Emilija Podrug, zamęczała mnie różnymi smutnymi chorwackimi piosenkami, które jednak czasem wpadały mi w ucho. Ale tylko wpadały, a potem nie było już po nich śladu.
Marzę o wspólnej kolacji... marzę o takiej wspólnej kolacji, jaką mieliśmy tutaj w klubie przed świętami, czyli razem z całym zespołem.
Nigdy nie zrobię... Chyba nigdy nie popływam z rekinami (uśmiech).
Ivana Matović
Ma 26 lat, 197 cm wzrostu. Na parkiecie występuje na pozycji środkowej i przez koszykarskich ekspertów uważana jest za jedną z czołowych zawodniczek na swojej pozycji. Powyższą opinię potwierdziła również swego czasu FIBA, umieszczając ją w pierwszej trójce najlepszych zawodniczek Europy młodego pokolenia.
Motović swoje pierwsze koszykarskie kroki stawiała w Vojvodinie Nowy Sad. W ojczyźnie nie pograła jednak długo. W sezonie 2003/2004 dołączyła do zespołu USK Blex Praga i zadebiutowała wówczas również w Eurolidze. Debiutancki sezon wypadł bardzo okazale. Młoda środkowa była prawdziwą rewelacją rozgrywek. Średnia 11.4 pkt. i 6.9 zbiórek na mecz nie mogła pozostać niezauważona. O Matovic walkę rozpoczęły czołowe europejskie kluby. Zawodniczka postanowiła przenieść się do węgierskiego Euroleasing Sopron, bo tam miała najwięcej szans na regularne i długie występy.
W sezonie 2004/2005 spędzała na parkiecie średnio 34,5 minuty, zdobywała prawie 17 punktów w meczu i zbierała z tablic ponad 7 piłek. Na koniec sezonu uplasowała się w ścisłej czołówce niemal wszystkich najważniejszych klasyfikacji statystycznych Euroligi (6 miejsce wśród najskuteczniejszych, 1 miejsce jeśli chodzi o skuteczność rzutów z gry). Dwa kolejne euroligowe sezony w Sopronie były równie udane. Efekt? Oferta marzenie. Propozycja lukratywnego kontraktu w Moskwie. Ivana trafiła do samego mistrza Euroligi Spartaka Moskwa Region. Tam początkowo dzieliła i rządziła pod koszami, jednak gdy do drużyny dołączyła znakomita Australijka Lauren Jackson pozycja Ivany nieco osłabła. Ta będąc bardzo ambitną postanowiła dalej się rozwijać i zmienić otoczenie. Wybór pasł wówczas na ekipę z Gdyni. Dziś zapewne sama zainteresowana, jak i kierownictwo Lotosu, nie żałują wcześniej podjętych decyzji.
Wysłuchał w Gdyni: Łukasz Klin
Współpraca i tłumaczenie: Jakub Jakubowski
23.05.2010 11:17
Koszykarki jakich nie znacie: Ivana Matović
- Nie noszę np. tych samych skarpetek po wygranym meczu (śmiech). Od rodziny mam jedynie taką opaskę na ręku, która ma mnie chronić przed różnymi złymi rzeczami - zdradza Ivana Matović, środkowa Lotosu Gdynia.
23.05.2010 11:17