10.07.2010 00:24, Adam Wall
Skorek chce odbudować formę w Pruszkowie
Magdalena Skorek w ubiegłym sezonie reprezentowała barwy krakowskiej Wisły Can-Pack, choć jak sama podkreśla więcej możliwości na grę dawało jej wypożyczenie do innego klubu. Po upływie kilkuletniej umowy z ekipą z Grodu Kraka ta mierząca 177 cm wzrostu koszykarka zdecydowała się na przenosiny do Pruszkowa.
10.07.2010 00:24, Adam Wall
Zawodniczka może grać na pozycji rzucającej bądź niskiej skrzydłowej. W ostatnim sezonie na parkietach PLKK notowała średnio 3,2 pkt, 2,3 zbiórki oraz 1,7 przechwytu na mecz.
Kto jest pani najlepszą koleżanką z parkietu?
- Jest ich sporo, ale niezmiernie cieszę się z faktu, że będę mogła zagrać wspólnie z Martyną Koc. To bezwątpienia jedna z moich najlepszych koleżanek z boiska.
Nie bez powodu zadałem to pytanie, bo Martyna Koc w rozmowie ze mną kilkakrotnie podkreślała, że cieszy się z perspektywy wspólnej gry z Magdaleną Skorek.
- Rzeczywiście reakcja jest obopólna. Znamy się już jakiś czas, ale nigdy nie było możliwości wspólnej gry w jednym klubie. Cieszę się, że w końcu będzie nam to dane.
W takim razie, wspólnie wybierały panie klub, czy o grze w Liderze zadecydował przypadek. Wiadomo boiskowe przyjaźnie istnieją, ale to jest przecież pań praca.
- Rozmawiałyśmy o naszych ofertach, lecz każda podejmowała decyzję indywidualnie. To, że trzymamy się razem nie jest głównym powodem szukania przyszłego pracodawcy. Tak jak pan powiedział, to jest nasza praca i musimy do tego tak podchodzić.
Pani na brak ofert nie narzekała.
- Rzeczywiście pojawiły się propozycje z Leszna, Poznania i Torunia, ale jednak zdecydowałam się na Pruszków, gdzie powstaje interesujący zespół. Myślę, że to była słuszna decyzja.
W minionym sezonie reprezentowała pani barwy Wisły Can-Pack Kraków, gdzie trudno było się przebić do podstawowego składu.
- Jak wiadomo krakowski zespół od lat posiada wyskoki budżet, dzięki czemu ma bardzo dobre koszykarki zza granicy. Ciężko zaistnieć w tym klubie. Swego czasu podpisałam jednak z Wisłą czteroletni kontrakt, który należało wypełnić. Przez pewien czas przebywałam na wypożyczeniach, ale w ostatnim sezonie działacze i trenerzy chcieli mnie zatrzymać. Ja ponownie wolałam udać się na wypożyczenie.
Skoro jednak reprezentowała pani Wisłę Can-Pack, to jak wytłumaczy pani piąte miejsce na koniec sezonu. Od zespołu, któremu udało się zakwalifikować do Final Four Euroligi wymaga się zdecydowanie więcej.
- Bez wątpienia jest to wielkie rozczarowanie. Uratowałyśmy się tylko występami na arenie międzynarodowej. W PLKK grałyśmy bardzo nierówno, czego nie można powiedzieć o Eurolidze. Obu lig nie sposób jednak porównywać. Za występy w rodzimej ekstraklasie oberwało się zwłaszcza nam, Polkom. Zdaniem części osób nie spełniłyśmy pokładanych w nas nadziei, a to nie był jedyny problem. Teraz każdy próbuje się ratować, a trzeba prawdzie spojrzeć w oczy. Wszystkie zagrałyśmy kilka bardzo słabych spotkań i rywalki to wykorzystały. Później słabe miejsce w tabeli uniemożliwiło nam walkę o coś więcej.
Zwłaszcza początek sezonu był dla Wisły bardzo nieudany. Dawno zespół z Krakowa nie przegrał dwóch spotkań otwierających rozgrywki.
- Może brakowało nam zgrania, może nie byłyśmy należycie skoncentrowane. Nie wiem, przegrałyśmy jednak te spotkania i tylko to się liczy. Osobiście wolę jednak myśleć o przyszłości, a nie roztrząsać przeszłość. To już nic nie zmieni.
Zmieniając więc temat, jest pani wychowanką MOSM-u Bytom. Klubu, w którym swoje pierwsze kroki na koszykarskich parkietach stawiała Agnieszka Bibrzycka, trenowałyście panie wspólnie?
- Mimo różnicy wieku, trenowałyśmy i grałyśmy wspólnie w jednej drużynie przez dwa lata. Także znamy się doskonale.
Pewnie więc była okazja do rozmowy, na temat koszykówki na Górnym Śląsku. Nie tylko kobiecej, ale także tej w męskim wydaniu. Ten region Polski w najwyższej klasie rozgrywkowej reprezentuje tylko Utex Row Rybnik, który sam ma problemy z zamknięciem budżetu.
- Wielka szkoda, bo na Śląsku przydałaby się drużyna z prawdziwego zdarzenia. Drużyna, która stać na walkę o najwyższe cele. Bardzo mi tego brakuje, zresztą nie tylko mi. Na dzień dzisiejszy nie od nas to jednak zależy, może w przyszłości wspólnie pociągniemy ten temat, bo ten region zasługuje na silny zespół. Niestety sponsorzy jakoś nie są zainteresowani koszykówką.
Wszystkim koszykarkom zadaje to samo pytanie, pani również. Z jakimi nadziejami przystąpi pani do nowego sezonu?
- Chciałabym odbudować swoją pozycję w ekstraklasie, wrócić na swój dawny poziom, który prezentowałam wcześniej. Moja osiągnięcia indywidualne nie mogą jednak przesłonić celu postawionego przez działaczy przed drużyną. Na pewno da się to jakoś pogodzić.
Na zakończenie trzy luźne pytania. Jaki jest pani ulubiony film?
- Ostatnimi czasy "Naznaczony mimo woli".
Gdy nie gra pani w koszykówkę to...
- Spotykam się z przyjaciółmi, chodzę do kina.
Wakacje w górach czy nad morzem?
- Zdecydowanie wybieram morze.