,

Lista aktualności

Alicja Bednarek przechodzi do Pruszkowa

W nadchodzącym sezonie w zespole PTS Lider Pruszków zagra Alicja Bednarek, szerzej znana pod panieńskim nazwiskiem Perlińska. W krótkiej rozmowie koszykarka wyjaśnia z jakim nazwiskiem będzie występować na parkietach Forg Germaz Ekstraklasy, jak powołanie do kadry wpłynęło na jej życie prywatne oraz kiedy napisze kolejną notkę na bloga PLKK.

,

Pod koniec czerwca zmieniła pani stan cywilny. Z kim mam, więc okazję rozmawiać? Nadal z Alicją Perlińską, czy może już Alicją Bednarek? - Już z Alicją Bednarek, choć jeżeli poprosiłby mnie Pan o dowód, prawo jazdy lub inny dokument nie moglibyśmy tego jeszcze sprawdzić (śmiech). Z takim właśnie nazwiskiem będzie pani występować na parkietach PLKK? - Tak, w sezonie 2010/2011 na koszulce będę miała napisane Bednarek. Zmieniając nazwisko nie obawiała się pani, że w koszykarskim środowisku będzie zawodniczką anonimową? - Według mnie wszystko zależy od chęci innych. Jeżeli ktoś będzie chciał pamiętać, że Alicja Bednarek nazywała się kiedyś Perlińska, to nie będę dla niego anonimową koszykarką. Po części rozpoczyna jednak pani swoją koszykarską karierę od nowa. - Nie użyłabym takiego stwierdzenia. Wynikałoby z tego, że wszystkie kobiety uprawiające sport powinny pozostawić swoje nazwisko po ślubie. Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziała pani, że zdobycie tytułu Miss Basket 2004 nie zmieniło pani życia. Nie pomogło w znalezieniu męża? - (śmiech) Każdy sukces, nawet ten najmniejszy, pozostaje w pamięci. Było mi bardzo miło, gdy dowiedziałam się o wynikach konkursu, jednak tak jak mówiłam wcześniej nie zmieniło to mojego życia. A tytuł Miss Basket nie sprawił, że skaczę 40 cm wyżej (śmiech). Jeżeli chodzi o mojego męża, w 2004 roku jeszcze się nie znaliśmy, ale i tak nie miałoby to dla niego żadnego znaczenia. Właśnie z powodu niedawnego wyjścia za mąż, chciała pani grać w Łodzi lub co najwyżej w Pabianicach? - Jestem osobą, która nie lubi być za długo z dala od rodziny, przyjaciół, domu. Na szczęście Pruszków jest niedaleko i zabieram ze sobą część rodziny. Rozumie, że mąż z panią przyjedzie do Pruszkowa? - Tak, przyjeżdża ze mną. Będzie dojeżdżał do pracy z Pruszkowa. Do każdej porażki, zwłaszcza tej odniesionej na własnym parkiecie, podchodzi pani bardzo emocjonalnie. W minionym sezonie ŁKS szczęśliwie uratował ligowy byt, ale powodów do smutku było sporo. - Jeżeli ktoś, bez względu co robi, nie podchodzi do tego emocjonalnie, to wg mnie nie robi tego na 100%. Nie mówię tutaj, że emocje powinny brać górę lub po porażce powinny być okazywane tylko łzami. Niektórzy w takich sytuacjach się śmieją inni płaczą, a jeszcze inni zamykają i nie odzywają przez jakiś czas. Widziałam już wiele reakcji powodowanych emocjami. Mnie akurat jest tak smutno, że łzy cisną mi się na oczy. Z ŁKSem były powody do smutku, ale były też miłe chwile i należy pamiętać, że na szczęście zakończyło się powodem do radości. Były takie momenty, że chciała pani rzucić wszystko i więcej nie pojawiać się na treningu? - Były ciężkie chwile, porażki, kontuzje, ale nigdy nie przeszło mi na myśl by '...wyjechać w Bieszczady'. Ponieważ potem pojawiają się momenty, które włączają człowiekowi dopalacze. Zaskoczyło panią powołanie do szerokiego składu reprezentacji Polski? - Była to na pewno miła wiadomość i pewnego rodzaju zaskoczenie. Teraz muszę zrobić wszystko by zaskoczyć kadrę - oczywiście pozytywnie. Przez treningi z kadrą ma pani jednak dużo krótsze wakacje. Mąż nie robił wyrzutów? - Nie było to dla niego żadnym problemem. Wakacje były jedynie krótsze o kilka dni. Zmienił się też cel podróży. Na początku planowaliśmy pojechać na Santorini, ale greckie temperatury i brak infrastruktury nie pomagałyby w przygotowaniach do kadry. Wybraliśmy Władysławowo i... codziennie było 30 stopni w cieniu, a do ośrodka w Cetniewie i tak nie wpuszczają 'obcych'. Pomimo zamieszania związanego ze zmianą barw klubowych, ślubu oraz powołania do kadry udało się wypocząć? - Maj i czerwiec rzeczywiście minęły szybko, przygotowania do ślubu są wyczerpujące, szczególnie że na 9 dni przed ślubem musiałam szukać innej sukienki, ale to długa historia. Jednak było warto. Jeżeli chodzi o zmianę barw klubowych to w moim zawodzie czasami się to zdarza, więc z tym nie było żadnego problemu. Z powołaniem do kadry przyszła mała zmiana planów urlopowych, ale wszystko udało się pogodzić. Odpowiadając na pytanie - wypocząć również się udało. Marzenie na nadchodzący sezon PLKK? - Sportowo: Chciałabym by najbliższy sezon przebiegał dla mojej drużyny i dla mnie płynnie, bez kontuzji, z miłą atmosferą w zespole, ze zdecydowanie większą ilością meczów wygranych niż przegranych. Bez konieczności kalkulacji i oglądania się na innych po kolejnych etapach. Prywatnie: Szybko zaklimatyzować się w nowym miejscu i mieć sąsiadów, którzy będą odpowiadać 'dzień dobry' (śmiech) Na zakończenie trzy krótkie pytania. Ulubiony rodzaj biżuterii? - Wszystkiego po trochu, ale najwięcej mam kolczyków. Najbardziej lubię jeść... - Makarony w Dominium - po prostu pyszne! Kiedy zobaczymy kolejny wpis na pani blogu? - To można by uznać za wymuszenie (śmiech). Nie jestem mistrzynią blogowania, ale jeżeli już pan zapytał to postaram się napisać coś z Pruszkowa.