Lista aktualności

Dlaczego?

Cześć Wam :) Zastanawiam się ostatnio, dlaczego ludzie, którzy rzekomo współpracują, robią sobie pod górkę, rzucają kłody pod nogi i zachowują się jakby wcale nie chcieli sobie pomagać. Jaki jest w tym cel? Po co to robią?

Nie mam pojęcia! To tylko komplikuje wiele spraw, a przecież tak naprawdę jak powiedziała mi kiedyś Agnieszka Szott (która jest kochaną dziewczyną) "jesteśmy jedną wielką rodziną". Mimo tego, że są jeszcze takie osoby z wielkim sercem... jest jednak spora ilość tych, którzy wcale nie życzą innym dobrze, ale to jest ich wybór. Ja wierzę, że będąc takimi ludźmi wcześniej czy później za to zapłacą. Wiele z nas nie potrafi dostrzec jakie ma szczęście. Ludzie cierpią każdego dnia. Tracą zdrowie, bliskich, ich dzieci ciężko chorują, Afryka głoduje i umiera tam tyle ludzi. A Ci którzy mają zdrowie, bliskich, dobytek... zawsze uważają, że spotykają ich najgorsze rzeczy świata. Otóż nie, są o wiele gorsze tragedie na całym świecie, ale większość nigdy tego nie zrozumie, bo zaślepia ich własny czubek nosa.
 Każdy chyba w swoim życiu użył słów: "nie ma sprawiedliwości na świecie". Ja też niejednokrotnie, ale wiem, że koniec końców ta sprawiedliwość się pojawi i wynagrodzi każdemu to w jaki sposób sobie na nią zasłużył. Chciałabym znać odpowiedzi na wiele pytań które mnie nurtują. Wiedzieć "dlaczego" kiedy wszystko zaczyna się układać, wtedy niespodziewanie życie okazuje się być jak domino, gdy jedno nie wychodzi, wali się nagle wszystko. Pogodziłam się jednak z tym, że zapewne nigdy tej odpowiedzi nie dostanę. Kiedyś sądziłam, że siła charakteru polega na tym, żeby być coraz to twardszym, wyrobić w sobie zawiły system ochronny, który pomaga nam pogodzić się z rzeczywistością, ale wszystkie metody kształtowania charakteru w takich momentach... wylatują przez okno, kiedy odkryjesz, że nie ma już żadnych prawd... a przynajmniej Ty w danych chwilach już żadnych nie dostrzegasz... Czym dla prawdziwego sportowca jest kontuzja...?! Chyba każdy kto to przeżył wie jak ciężki jest to okres. Chwila w której nagle przychodzi czas kiedy to na co pracujemy tak ciężko zostaje nam po prostu wyrywane z rąk. Marzenia i cele przez samych siebie postawione nagle stają się odległe, mimo iż zbliżaliśmy się do nich coraz to większymi krokami. Tak właśnie było ze mną... Czułam, że wszystko zaczyna obierać dobry kierunek. Zmieniłam klub, wyrwałam się z Torunia, przeszłam do Gdyni. Wzięłam udział w meczu gwiazd z reprezentacją. Te rzeczy były dla mnie priorytetowe... Nagle wszystko upadło z momentem kiedy leżałam na parkiecie ze łzami w oczach wiedząc już, że to nie jest drobny uraz. Jedna chwila zmienia wszystko i pozostawia Cię z milionem myśli, których nie potrafisz zrozumieć. Początki chyba każdego momentu w życiu są ciężkie. Spędziłam dużo czasu w domu z najbliższymi. Powoli nabierałam sił. Wyjechałam do Poznania na rehabilitację, pracowałam ze wspaniałymi ludźmi. Każdy na sali rehabilitacyjnej bił się z własnym organizmem, zaciskał zęby i tolerował ból jaki nam towarzyszył by tylko odzyskać pełną sprawność. Dostawałam nowe zadania, nowe rzeczy które mogłam już wykonywać. W końcu dostałam zgodę aby grać. Stopniowo wchodziłam w każdy element treningowy. Byłam pewna swojej nogi, tego, że już wszystko jest w porządku, że jestem gotowa by pokazać się znów. Niestety na sparingu, kolano znów mi uciekło... płacz, krzyk, lament, ból i pytanie dlaczego tak się stało? 100% odpowiedzi nie ma, ale została wciąż nadzieja, że dobre rzeczy da się jeszcze uratować nie niszcząc tego co się kocha i o co walczyło się do końca... :) Nie ukrywam, że to ciężkie, bo czekałam na 25 września ok 7 miesięcy... ale może przynajmniej wypracuję sobie cierpliwość której nigdy nie miałam... 
Nie byłabym sobą gdybym załamała ręce i bezczynnie usiadła. Nie zrobię tego NIGDY. Będę walczyć, bo za wiele z siebie wycisnęłam żeby mi to zabrano :) Mimo, że to zdarzenie było jak najgorsze "deja vu" i nie mogłam tego zrozumieć... to jednak wiem, że nie spocznę. Czasami trzeba zrobić krok do tyłu, żeby zrobić dwa do przodu.
 Dlatego dla wszystkich tych, którzy martwią się o mój stan psychiczny - nie bójcie się, dam rade!!! Mam wspaniałych ludzi przy sobie, i to daje mi siłę! Jednak rodzina i przyjaciele potrafią dodać skrzydeł :) Fizycznie - kolanko zacznie się słuchać i współpracować. Kiedyś powiedziano, że nie rozpoznajemy znaczących momentów naszego życia kiedy właśnie się zdarzają . Dorastając zadawalamy się ideami, rzeczami czy ludźmi, i przyjmujemy to za rzecz oczywistą. I jest tak przeważnie do chwili kiedy możemy to stracić, gdy zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo się myliłeś. Wtedy dostrzegasz, jak bardzo tego potrzebujes , jak bardzo to kochasz. A ja kocham tę grę, i dlatego nie odpuszczę i nie zawiodę tych którzy na mnie postawili! Jak to mój dobry kolega mi ostatnio napisał "sukces rodzi się w bólu". Mam nadzieję Bartek, że masz rację ;) Nadal mam marzenia i nadal będę je zdobywać, a skoro jest pod górkę może wdrapię się na ten mój mały szczyt :) Warto walczyć o szczęście. I choćbym miała zginąć na polu walki - wyszarpię sobie to szczęście. 

Jeśli chodzi o nasz team, wszystko idzie w dobrym kierunku. Liga wystartowała, jestem bardzo ciekawa jak będzie wyglądała w tym roku. Moim zdaniem wielkich rewolucji nie ma, ale sport jest nieprzewidywalny i chyba nigdy nie przestanie zaskakiwać. Nie chcę nic obstawiać, bo nigdy za dobrze mi to nie wychodziło. Intuicja kobiety jednak nie zawsze się sprawuje :P Chciałabym podziękować moim rodzicom, których wiele kosztuje każdy mój nawet mały "upadek". Wiecie, że mimo wszystko to nas umocni i będziemy silniejsi. Dziękuje również za to, że klub nadal we mnie wierzy i dostaję kolejną szansę.
 "Mojemu prywatnemu trenerowi" :P... za to, że każdego dnia zaszczepia we mnie optymizm i dzielnie w tym ze mną trwa. :) Madziarce, która o mnie dbała na miejscu żebym nie umarła z głodu, tak się o mnie martwi, że postanowiła co jakiś czas u mnie pomieszkać... ale chyba nie było jej źle bo w nocy słyszałam z drugiego pokoju... czasem jakieś chrapanie i nawet rozmowy przez sen :D Dzięki też reszcie dziewczyn z drużyny, które są ze mną. I każdemu z moich przyjaciół za to wsparcie, które mi dajecie. Wszystkim, którzy nadal wiedzą, że "Gala" się nie poddaje! Także tym, którzy nie wierzą, bo mimo, że pomóc nie chcecie, wasz brak wiary daje siłę, bo jak wielka satysfakcja pojawia się kiedy widzi się minę takiego człowieka ;) Jak to moja kochana mama powiedziała: "Polak zawsze mądry po szkodzie". Pozdrawiam Gala :]