02.10.2010 19:20, Konrad Kaptur
Pewna wygrana na inaugurację
Dziewczyny z CCC nie dały najmniejszych szans akademiczkom z Poznania. Przewaga polkowiczanek była bezdyskusyjna. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem CCC 78:64.
02.10.2010 19:20, Konrad Kaptur
- Zespół z Polkowic jest obok drużyny z Krakowa głównym faworytem do gry w wielkim finale i postawą w dzisiejszym meczu udowodnił, że ma ku temu przesłanki - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Krzysztof Szewczyk, trener INEI AZS Poznań.
Za te miłe słowa podziękował szkoleniowiec polkowickiej drużyny podkreślając jednocześnie, że na tym etapie wskazywanie faworytów jest przedwczesne, a przed jego drużyną jeszcze bardzo dużo pracy. Co prawda, to prawda. Popadanie w hurraoptymizm po wygranej w pierwszym spotkaniu z pewnością nie jest uzasadnione i z pewnością nie grozi ono szkoleniowcowi, który w żeńskim baskecie zebrał tak wielki bagaż doświadczeń jak Krzysztof Koziorowicz. Uczciwie trzeba przyznać, że dzisiejszy rywal "pomarańczowych", przy całym szacunku dla pracy wykonanej przez ekipę z Poznania pod wodzą trenera Szewczyka, nie jest zespołem, którego potencjał uprawnia do postawienia się takiej ekipie jak CCC. Nic więc dziwnego, że od samego początku to polkowiczanki dyktowały warunki gry.
Pierwsze punkty w sezonie 2010/2011 zdobyła Justyna Jeziorna. Wcześniej symbolicznego otwarcia sezonu dokonał burmistrz Polkowic Wiesław Wabik, który w towarzystwie swojej córki wyrzucił w górę piłkę tym samym dając znak do inauguracji. Inauguracji, która w Polkowicach okazała się bardzo udana. Wypełniona hala, głośny doping, odziane na pomarańczowo dzieci wyprowadzające zawodniczki, rozradowane twarze fanów i gra, która momentami naprawdę mogła się podobać. Właściwie od samego początku aż do syreny kończącej mecz poznanianki były jedynie tłem dla gospodyń, momentami raczących widzów zagraniami, po których nie pozostawało nic innego jak klaskać i głośno krzyczeć. Olbrzymi potencjał na rozegraniu potwierdziła Sharnee Zoll. Jej asysty były na tyle nieprzewidywalne, że kompletnie gubiły rywalki, pod tablicami rządziła Agnieszka Majewska, która wykorzystywała swój wzrost oraz umiejętność ustawienia się w odpowiedni sposób. Z kolei strzeleckim kunsztem błysnęły Jene Morris - tuż po pojawieniu się na parkiecie odpaliła trzy pod rząd "dwójki" oraz Gosia Babicka - dwukrotnie z rzędu celnie trafiała zza przesuniętej linii rzutów za trzy punkty. Trochę problemów z wstrzeleniem się w kosz miała Amisha Carter, ale swoje zrobiła, bo ostatecznie na jej koncie zapisano 13 punktów.
Po pierwszej kwarcie CCC prowadziło 22:11, w drugiej przewaga jeszcze wzrosła i do szatni podopieczne trenera Koziorowicza schodziły z przewagą 21 "oczek". Już wówczas było jasne, że tylko jakaś niewytłumaczalna metamorfoza może odebrać gospodyniom wysokie zwycięstwo. Nic takiego się nie stało. Co prawda po zmianie stron polkowiczanki nie grały już z takim rozmachem, ale cały czas kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie i spokojnie powiększały dystans punktowy. Poznanianki starały się z całych sił, ale nie miały zbyt wielu argumentów w walce z dobrze ułożonym taktycznie, mocno broniącym zespołem CCC. Jedynie Candice Champion oraz Agnieszka Makowska momentami potrafiły wznieść się na poziom zbliżony do tego, który prezentowało CCC i nic dziwnego, że trener Szewczyk po meczu podkreślił, że jego podopieczne przyjechały do Polkowic po naukę. Oceniając występ gospodyń trudno pokusić się o miarodajne wnioski, bo do określenia, choćby przybliżonej jego wartości potrzebny jest sprawdzian z drużyną, której siła odpowiada mocy CCC. Takim teamem na pewno są akademiczki z Gorzowa, z którymi przyjdzie się zmierzyć "pomarańczowym" już w najbliższą środę. Podczas dzisiejszego meczu gorzowianie zbierali materiał do analizy taktycznej. Materiał wykładnikiem możliwości CCC raczej nie jest, bo na potyczkę z KSSSE trenerzy CCC zapewne przygotują taktykę zupełnie inną. Mecz z Gorzowem za cztery dni. Póki co wypada się cieszyć udaną inauguracją, w której możliwość pokazania się na parkiecie miały także młode zawodniczki - Paula Światowska i Justyna Hołtyn, dla których było to duże przeżycie i ważny krok w dorosłym baskecie.
Wysoka wygrana, rozradowani kibice, wspaniała atmosfera - tak można w skrócie opisać pierwszy mecz sezonu w Polkowicach. Wypada sobie życzyć, oby ta radość towarzyszyła fanom żeńskiego basketu przez całe rozgrywki, a apogeum osiągnęła na sam koniec. Do tego jednak jeszcze daleka droga.