,

Lista aktualności

Charakter nie wystarczył...

Nie tak wyobrażały sobie widzewianki powrót z dość udanego wyjazdu do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie minimalnie uległy gospodyniom. Tym razem rzeczywistość okazała się bardziej bolesna, zaś różnica między beniaminkiem a pretendentem do czołowych miejsc w Ford Germaz Ekstraklasy - nader widoczna. Przejdźmy jednak do szczegółów.

,

Widzew do tego pojedynku przystępował w dobrych nastrojach, w końcu przywiózł pozytywny wynik z wyjazdu z Gorzowem. Polkowiczanki zapewne chciały popsuć nastroje ambitnemu beniaminkowi i w takiej atmosferze rozpoczął się ten mecz. Mecz rozpoczął się od prowadzenia zespołu z Polkowic, który nie oddał go już do końca spotkania. Dość powiedzieć, że widzewianki trzymały wynik do momentu wyniku 2:3 (było to najniższe prowadzenie zespołu CCC w przekroju całego meczu), potem nastąpił regres po stronie gospodyń, zaś progres po stronie gości. Wszystko za sprawą świetnie dysponowanej Carter, która co rusz dziurawiła kosz Widzewa w pierwszej kwarcie. To głównie dzięki jej skutecznej grze polkowiczanki wygrały tą kwartę 16:9, choć trzeba przyznać, że skuteczność z obu stron delikatnie mówiąc - nie była najwyższa. Brylowały straty, niecelne rzuty spod kosza i tak praktycznie wyglądała pierwsza kwarta z obu stron. Pierwsza, bo potem rozruszały się polkowiczanki, zaś widzewianki stanęły w miejscu i nadal prezentowały ten sam styl gry, bez polotu, bez pomysłu, bez skuteczności. Druga odsłona to starcie pt. "nieskuteczny Widzew kontra J. Morris". Jak łatwo można wywnioskować, to CCC wyszło z niego zwycięsko, szybko zrobiło się 9:24 na tablicy wyników, a potem 11:30 i niestety ta różnica w jakości gry była zbyt zauważalna. Widzew kompletnie nie radził sobie ani w defensywie, także w ofensywie - na palcach jednej ręki policzylibyśmy celne rzuty z dystansu gospodyń, zaś szybkie kontry Polkowic pozbawiały nadziei podopiecznych Miodraga Gajicia. Pod koniec zdobyły się one na mały "zryw" i zniwelowały straty do stanu 17:37... Trzecia kwarta to kolejny odcinek serialu pt. "bijemy w mur", Polkowice znakomicie broniły a indywidualne akcje Widzewa na nic się zdawały. Najczęściej kończyły się stratami bądź pudłami, czyli tymi aspektami, w których dziś Widzew niepodzielnie panował na parkiecie. O ile jeszcze pierwsza cześć kwarty była wyrównana (24:45), to druga już za sprawą Walich i Majewskiej zakończyła się serią 11:0 dla gości i tak oto przed ostatnią kwartą zrobiło się... 24:58. Sytuacja dość niespotykana, bo rzadko zdarza się aby w ciągu 30 min. rzucić jedynie 24 punkty, a na tyle tylko zdobyły się widzewianki przez większą część meczu. Czwarta kwarta była już tylko formalnością. Polkowice sukcesywnie powiększały przewagę nad zrezygnowanymi łodziankami, zaś Agnieszka Majewska śrubowała sobie zdobycz punktową, którą zakończyła na 17 "oczkach". Widzew zdobył w tej kwarcie najwięcej punktów ze wszystkich części meczu - 13, ale marne to pocieszenie, gdyż Polkowice także wyśrubowały rekord punktów na kwartę - 28. Ostatecznie CCC Polkowice pokonało wyraźnie i zdecydowanie zespół Widzewa Łódź 86:37. Zimny prysznic dla Widzewa, zaś na pewno wartościowa wygrana dla przyjezdnych, które podbudują sobie po niej morale. W końcu do tej pory twierdza w Łodzi była ciężka do zdobycia, tym razem jednak (mimo ponownie świetnej postawy kibiców Widzewa, którzy szczelnie wypełnili halę "Parkową" i głośno dopingowali swoje pupilki), tę twierdzę udało się zdobyć. W Widzewie brakowało dziś liderki (najlepsza Kenig - 11 pkt.), była to zarazem jedyna zawodniczka, która osiągnęła dwucyfrowy wynik... po stronie gości takich było 5 - Jeziorna, Babicka, Walich, Morris, Majewska. Niestety ciężko wygrać mecz, gdy różnica w zbiórkach jest powalająca (23:44), a skuteczność gospodyń za 3 punkty, przewyższa tą za 2... (odpowiednio 27 i 20%). Szkoda kibiców, którzy naprawdę po raz kolejny zaprezentowali stały, wysoki poziom - tym razem jednak zawodniczki nie dostowały się do nich, miejmy nadzieję że szybko to jednak nastąpi. Po meczu trener CCC Polkowice podkreślał dobrą grę swoich podpiecznych, które zaczęły agresywnie grać od początku meczu, doskonale broniąc i nie pozwalając Widzewowi na wiele. Trener Gajic pogratulował rywalowi, podkreślając że dzisiaj zawiodło wszystko, co tylko mogło...