30.10.2010 18:37, Przemysław Smykała
Zwycięstwo beniaminka
Koszykarki Widzewa Łódź wygrały w 8. kolejce Ford Germaz Ekstraklasy z UTEX-em ROW Rybnik 88:80. Zespół Widzewa po ostatnich niepowodzeniach z mocnymi, bądź co bądź rywalami, przystąpił do tego spotkania z nadzieją przerwania niefortunnej passy, co przełożyło się na postawę łodzianek od początku spotkania.
30.10.2010 18:37, Przemysław Smykała
Praktycznie do początku meczu to Widzew był stroną dominującą. Przede wszystkim podopieczne Miodraga Gajicia pokazały dzisiaj, że potrafią skutecznie wykańczać akcje i są w dobrej dyspozycji rzutowej. Dzięku temu wyszły na szybkie prowadzenie 4-0, ROW stać było na zniewelowanie tych strat do stanu 4-3 i to było praktycznie najmniejsze prowadzenie Widzewa w tym meczu. Przez całe spotkanie, począwszy od świetnej I kwarty, to Widzew kontrolował przebieg meczu, choć - co trzeba oddać przyjezdnym, niejednokrotnie wykorzystywały rozluźnienie widzewianek, gdy te tworzyły sobie duży handicap punktowy.
Przez pierwszą kwartę Widzew dominował niepodzielnie na parkiecie, świetnie rzucając z dystansu, także wzorowo wykańczając liczne kontry. Dodatkowo swój dzień miała, co potwierdzała od pierwszej do ostatniej minuty, Katarzyna Kenig, bo jak inaczej nazwać festiwal rzutów za 3 pkt., jaki fundowała kibicom od początku meczu (4/4 za 3 pkt. w tym meczu)? Spotkanie od początku prowadzone było w szybkim tempie, zawodniczki obu drużyn nie dość, że nabiegały się w nim bardzo dużo, to jeszcze wykazały się iście solidną skutecznością. To jednak Widzew był zdecydowanie poprawniej grającą drużyną w I kwarcie, efektem tego dość solidna wygrana 28-16 w tej części gry.
Druga kwarta to świetny początek Widzewa, a raczej Anny Tondel, która szybko powiększyła przewagę do stanu 35-18. Od tego momentu widzewianki starały się kontrolować komfortową przewagę, chociaż dało się odczuć, że sennie, ale powoli - rybniczanki ją niewelują. Głównie za sprawą świetnej postawy Koehn, która w tym meczu momentami była nie do zatrzymania. Jej trójki siały spustoszenie w szeregach Widzewa (w całym meczu trafiła ich aż 9!). Mozolna walka przez zespół ROW-u pozwoliła na odrobienie strat i zejście na przerwę z wynikiem 45-36.
Po przerwie na parkiecie gra się nieco ożywiła po stronie gospodyń, które dzięki m.in. zespołowej grze i rozłożeniu ciężaru zdobywania punktów na wszystkie zawodniczki będące na parkiecie w danej chwili, ponownie zdobyły się na odskoczenie rywalkom. Rybnik opierał swoją grę na zagranicznych zawodniczkach, które nie zawodziły, aczkolwiek brak było wsparcia od reszty drużyny, co było momentami aż nadto widoczne. Po tej kwarcie widzewianki ponownie prowadziły dość wyraźnie, aż 70-53.
Ostatnia kwarta zdawała się nie przynieść emocji, a było inaczej. Głównie za sprawą sennego początku gospodyń, a energicznej postawy zespołu z Rybnika. Koehn i Harris śrubowały zdobycz punktową na łodziankach, które nie wiedziały za bardzo jak sobie z nimi poradzić, jednocześnie same nie reagując zdecydowanie na ten stan rzeczy. Efektem tego ze stanu 70-53, zrobiło się 71-65! Żytomirska i Gołumbiewska dały lekki oddech Widzewowi, powiększając przewagę do 10-ciu oczek, ale ROW nie zamierzał poprzestać na tym, dzięki McLean znowu zniwelował stratę do 6 punktów, a potem Suknarowska oddała jedyny celny rzut za 3 w tym meczu, przez co ponownie zrobiło się nerwowo w hali przy ul. Małachowskiego, gdyż wynik brzmiał 82-78 dla gospodyń. Jednak już do końca widzewianki kontrolowały spotkanie, a dzięki rzutom Katarzyny Kenig i Małgorzaty Chomickiej, udało im się nawet powiększyć końcową przewagę do wyniku 88-80.
Trzeba przyznać, że ten mecz miał dwa oblicza, pierwsze to dobra postawa Widzewa, który potrafił śrubować przewagę oscylującą wokół dwudziestu oczek, natomiast druga to okresy przestoju, które wykorzystywał zespół z Rybnika, a dzięki fenomenalnej postawie Koehn (36 pkt. w całym meczu), kibice momentami mogli się obawiać o losy końcówki spotkania. Laurie Koehn naprawdę zasługuje po tym meczu na oklaski, bo z przyjemnością ogląda się takie zawodniczki, które w kluczowych momentach mają rękę jak automat. Natomiast było to za mało na Widzew, który dzisiejszego wieczora potrafił odeprzeć większość ataków rywalek, a mając w składzie tak doświadczoną zawodniczkę jak Kenig, wspomaganą przez Chomicką, Szymczak-Górzyńską, czy Tondel - można dopisać sobie 2 punkty po tym spotkaniu... Teraz podpopieczne Miodraga Gajicia czeka maraton wyjazdowy, który zakończy spotkanie w Krakowie z Wisłą Can-Pack, natomiast kolejny mecz rozegrany w hali "Parkowej" na pewno zwróci kibicom nastrój zniecierpliwienia na swoje pupilki we własnym mieście, gdyż dojdzie do drugich już derbów Łodzi. Tymczasem jednak trzeba skupić się na wyjazdowym spotkaniu w Bydgoszczy z Artego, które gra dość solidnie, szczególnie we własnej hali.