,

Lista aktualności

Kolejny horror w Pabianicach

Zarówno drużyny Polfy Pabianice jak i AZS-u Gorzów Wielkopolski bardzo potrzebowały wygranej. Nic więc dziwnego, że kibice w Pabianicach obejrzeli trzymające w napięciu do ostatnich sekund spotkanie. Po raz kolejny niestety szczęście nie dopisało podopiecznym trenera Tomasza Herkta. Brak w końcówce kapitana Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz i Alicji Perlińskiej zaważył na losach spotkania.

,

Już początek spotkania zapowiadał wyrównany pojedynek. Pierwsze punkty zdobyły pabianiczanki po rzucie Emilii Lamparskiej po 1.5 minuty gry. "Trójka" Alicji Perlińskiej i Polfa prowadziła 5:1. Ale już po pięciu minutach gry akcja 2+1 Magdaleny Kozdroń wyprowadziła gorzowianki na 7:8. Na 4.5 minuty przed końcem parkiet z trzema przewinieniami na koncie opuściła Perlińska – a na tablicy wyników było 9:8. Przy stanie 11:13 zniesiona została Amerykanka Octavia Blue, która źle postawiła nogę po wyskoku. Okazało się, że ma zerwane ścięgno Achillesa. Na parkiet musiała wejść 16-letnia Ewelina Gala. Pabianiczanki momentalnie stanęły. Przez ostatnie 2.5 minuty gry nie zdobyły punktu. Z koszem najczęściej rozmijała się Lamparska. Przyjezdne także – na szczęście dla gospodyń - nie zachwycały skutecznością i tylko raz trafiły do kosza (11:15). Tablicę w II kwarcie otworzyły osobiste Joanny Czarneckiej. Ale przez najbliższe trzy minuty nic się nie działo na parkiecie. Nic poza festiwalem niecelnych rzutów, błędów podania i szeregu innych strat. Po 4. minutach gry w tej kwarcie do kosza wstrzeliły się pabianiczanki. A konkretnie Agnieszka Pałka, dotychczas niewidoczna na boisku. Szybko jednak odpowiedziała Chinka, Guan Xin i AZS prowadził 14:19. Wręcz podręcznikowo zagrała w następnej akcji kapitan gorzowskiej drużyny, Aleksandra Karpińska. Rozprowadziła koleżanki po obwodzie, sama ściągnęła na siebie dwie zawodniczki Polfy, a podanie pod samą „dziurę” wykorzystała Xin. Trener Tomasz Herkt wziął czas, ale niewiele zmieniło to w grze gospodyń. Brak ruchu z piłką i bez, granie na stojąco, mała agresywność na tablicach – to główne grzechy Polfy. Dość napisać, że kolejny kosz miejscowe zdobyły na dwie minuty przed przerwą. Po rzucie Perlińskiej na tablicy wyników było 16:25. Dodatkowo gorzowianki utrudniały życie gospodyniom, kryjąc na całym boisku. Na półtorej minuty przed przerwą akcję 2+1 zaliczyła Czarnecka, dając swej drużynie 14-punktowe prowadzenie (największe w meczu) – 16:30. Sama końcówka należała jednak do Polfy, która rzutem Szpili zamknęła kwartę drugą na 21:30. Po przerwie zaczęła się naprawdę wyrównana walka, choć wciąż na niskiej skuteczności. Słowa trenera Herkta musiały być mocne, bo na parkiet wyszła odmieniona pabianicka drużyna. Atak miejscowych wreszcie nabrał kształtu, w obronie także coś zaskoczyło. W końcu do gry włączył się cały zespół. Taką determinacją Polfy zaskoczone były przyjezdne. Pierwsze punkty zdobyła Xin po pięciu minutach gry w tej kwarcie! Było 29:32. Kolejne osobiste Krupskiej-Tyszkiewicz utrzymywały jednak jednopunktowy dystans do rywalek. Zresztą, z 16. punktów w tej kwarcie aż 10. pabianiczanki zdobyły z linii rzutów wolnych. Przebudzenie zespołu miejscowego podsumowała rzutem z półdystansu Agnieszka Pałka. Po 30. minutach gry było 37:38. Ostatnia kwarta to gra kosz za kosz. Zaczęło się dobrze dla Polfy Pabianice. Za trzy trafiła Perlińska, dając tym samym prowadzenie swej drużynie po raz pierwszy od 25. minut. Z tej samej odległości poprawiła Krupska-Tyszkiewicz i po 1.5 minuty gry prowadziliśmy 43:40. Szybko jednak gospodynie głupio straciły cztery punkty pod rząd. Wpierw z łatwej pozycji trafiła Justyna Żurowska, a przechwyt i kosz zaliczyła Katarzyna Czubak. Znów Polfa przegrywała jednym oczkiem – 43:44. Kolejna minuta to punkty Pałki, faul Perlińskiej, kosz Joanny Zalesiak i... piąty faul Alicji Perlińskiej. Na boisku pojawiła się ponownie Gala. Tymczasem wymiana ciosów trwała. Dwa osobiste Pałki, trójka Żurowskiej i błyskawiczna odpowiedź ponownie pabianickiej centerki. Na tablicy remis po 49 na 4.5 minuty przed końcem spotkania. Na nieszczęście dla pabianickiego składu parkiet za pięć przewinień opuścić musiała Beata Krupska-Tyszkiewicz. Wydawało się, że tym samym jest już po meczu. Jeszcze jeden osobisty zdobyła Lamparska (50:49), ale za trzy trafiła liderka zespołu gości Magdalena Kozdroń, doprawiając swój rzut w następnej akcji dwoma punktami. Na minutę przed końcem Polfa przegrywała 50:54. Emilia Lamparska zza linii 6.25m wykonała desperacki wręcz rzut, który okazał się przedłużeniem szansy na zwycięstwo czy remis. Właśnie dwa osobiste "Szpili" dały trzeci już remis w meczu – po 55. Pozostałe 30. sekund regulaminowego czasu gry oba zespoły mogły należycie wykorzystać. Ale ani zespól z Gorzowa, ani miejscowe nie wstrzeliły się do kosza. Tym samym doszło do pierwszej dogrywki w pabianickiej hali. Dwie minuty przerwy i powrót do bardzo emocjonującego meczu. Dwa osobiste Lamparskiej, jeden Czubak i kolejna trójka "żelaznej" Kozdroń. Po 3.5 minutach dogrywki było 57:59. Pabianiczanki nie poddawały się. Spod kosza trafiła Renata Piestrzyńska i mieliśmy kolejny remis. Jednak zmęczenie i brak na boisku doświadczonych zawodniczek musiał się odbić na grze Polfy. Odpuszczenie Czarneckiej i błąd w wyprowadzeniu piłki dały łatwe punkty AZS-owi Gorzów. Półtorej minuty przed końcem miejscowe traciły cztery oczka – 59:63. Jeszcze nawiązać walkę próbowała Gala (jej punkty na 61:63), ale błędy w rozegraniu ataku pozycyjnego i nieporozumienia w obronie w pabianickim team’ie, a także pressing gości przyczyniły się do przegranej koszykarek Polfy Pabianice. Nie pomogły nawet rady Edyty Koryzny, która z trybun wspierała koleżanki z dawnej drużyny. A bezlitosnym egzekutorem okazała się Magdalena Kozdroń, której nie zadrżała ręka przy wykonywaniu rzutów wolnych na 7 sekund przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Tym samym AZS PWSZ Sowood Gorzów Wielkopolski odniósł wyjazdowe zwycięstwo. Na konferencji powiedzieli:
Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec AZS PWSZ Sowood Gorzów Wlkp.: Przyjechaliśmy po zwycięstwo i cel osiągnęliśmy. Nie ukrywam jednak, że maksymalnym nakładem sił. W tym tygodniu pracowaliśmy nad wkomponowaniem w zespół nowych koszykarek, co odbiło się na naszym ataku. Musieliśmy wygrać ten mecz obroną, co nam się udało, głównie dzięki wyeliminowaniu "Krupy", która jest takim "mózgiem" Polfy. Tomasz Herkt, trener Polfy Pabianice: Kolejna stracona szansa, a dziś szczególnie wymknęło nam się zwycięstwo z rąk. Dziewczyny dały z siebie wszystko, podnosiły się z trudnych momentów, grały do samego końca. Jednak znowu przegraliśmy. Biorąc pod uwagę czas gry młodych zawodniczek, zwłaszcza Eweliny Gali, można uznać, że mecz ten stracony nie jest. A my nadal musimy walczyć. Magdalena Kozdroń, zawodniczka AZS PWSZ Sowood Gorzów Wlkp.: W I połowie zagraliśmy całkiem przyzwoicie, później coś nam nie szło. Dobrze spisaliśmy się w obronie, co było naszym głównym zadaniem. W końcówce graliśmy już ostatkiem sił o każdą piłkę, co przyniosło wymierny efekt w postaci zwycięstwa. Alicja Perlińska, koszykarka Polfy Pabianice: Zejście z parkietu Octavii i Beaty zdecydowanie osłabiło nasz zespół. Znowu przegraliśmy, ale oceniając ostatnie mecze, to ten już był dużo lepszy w naszym wykonaniu. Zbigniew Grzanka, dyrektor klubu Polfy Pabianice: Oficjalnie chcę powiedzieć, że jestem oburzony działaniami FIBA i PZKosza. Dopełniliśmy wszystkich formalności związanych ze zgłoszeniem do gry Taaleshy Hardy, a do tej pory nie uzyskaliśmy karty czystości koszykarki. Zawodniczka jest już u nas dziewięć dni i wciąż nie może zagrać w żadnym spotkaniu. Co do Octavii Blue. Ma zerwane ścięgno i zaraz po meczu jest operowana w Łodzi. Statystyki