,

Lista aktualności

Koncert po przerwie

INEA AZS Poznań, dzięki koncertowej grze w drugich dwudziestu minutach, pokonała UTEX ROW Rybnik 63:47. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka pozwoliły rywalkom na zdobycie po przerwie jedynie 13 punktów a że rzuciły ich 36 to nie tylko odrobiły straty z pierwszej połowy, ale i pewnie wygrały.

,

W tygodniu poprzedzającym sobotnie spotkanie drużyna ze stolicy Wielkopolski miała ogromne kłopoty kadrowe. - Doszło nawet do takiej sytuacji, żeby pograć 5 na 5, to w gierce musiał brać udział drugi trener - tłumaczył trener Akademiczek, Krzysztof Szewczyk. Z grypą zmagały się Żaneta Durak, Agnieszka Makowska i Elżbieta Mowlik. Lekarzy klubowy dopiero tuż przed meczem zgodził się na ich grę w sobotnim spotkaniu. Na dodatek nogę w stawie skokowym skręciła Julia Adamowicz. Ze wspomnianych powodów sztab szkoleniowy mocno martwił się o dyspozycję osłabionych zawodniczek. Początek spotkania potwierdził te obawy. Po pierwszych kilku minutach gry poznanianki przegrywały 4:15. Głównie za sprawą Laurie Koehn. Liderka klasyfikacji snajperek Ford Germaz Ekstraklasy trzykrotnie trafiła zza linii 6,75m. Dzięki dobrej postawie Anety Kotnis i Agnieszki Makowskiej Akademiczki zaczęły odrabiać straty i po pierwsze kwarcie przegrywały tylko 15:18. Na początku drugiej części gry wydawało się, że poznanianki złapały właściwy rytm. AZS prowadził 21:18 oraz 27:24 i miał szansę na podwyższenie wyniku. Stało się jednak zupełnie inaczej. Od tego momentu Akademiczki nie zdobyły już żadnego punktu. Trafiały za to rybniczanki, które dzięki serii 10:0, schodziły na przerwę prowadząc 34:27. - W obronie popełniłyśmy sporo błędów, ale głównym problemem był atak. W ogóle nie mogłyśmy zorganizować się w ofensywie - podsumowała pierwszą połowę Aneta Kotnis. Początek drugiej części meczu należał do Weroniki Idczak. Rozgrywająca poznanianek tuż po rozpoczęciu trzeciej kwarty dwukrotnie trafiła za trzy punkty, a następnie dołożyła kolejne dwa "oczka". Dzięki temu wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 35:34. - Nie można powiedzieć, że to tylko moja zasługa. To przede wszystkim dzięki całemu zespołowi, który wypracował mi dobre pozycje - mówiła skromnie po meczu reprezentantka Polski. Poznanianki nie zwalniały tempa. Po czwartym celnym rzucie Idczak zza linii 6,75m INEA AZS prowadziła 47:36. Dzięki bardzo dobrej obronie w kolejnych minutach koszykarki trenera Szewczyka tylko powiększały przewagę. Mocno ułatwiały im to rybniczanki. Koehn z uporem maniaka rzucała za trzy punkty, ale w całym meczu trafiła tylko 4 z 15 takich prób. Zawodniczki Uteksu nie potrafiły także wykorzystać zbiórek w ataku. Wygrały w tym elemencie 16-8, ale z ponowienia akcji zdobyły zaledwie 11 punktów. Trener drużyny przyjezdnej, Mirosław Orczyk, wydusił z siebie po meczu tylko. - Jeszcze nigdy nie było mi tak przykro, naprawdę jest mi przykro i po trzecie - jest mi bardzo przykro. Z oczywistych względów w zupełnie innym humorze był szkoleniowiec Akademiczek, Krzysztof Szewczyk. - Musimy tak grać, żeby odnosić zwycięstwa. Tylko zespołowością i dobrą defensywę możemy w tej lidze powalczyć o wygrane. To dla nas bardzo ważny mecz. W tej chwili mamy trzy zwycięstwa przewagi nad zespołami broniącymi się przed spadkiem i dwa straty do tych, które walczą o play-off. Można powiedzieć, że ciągle jesteśmy w grze. W sobotę w drużynie INEI AZS zadebiutowała Chinyere Ukoh. Amerykanka musi jednak dużo pracować, żeby dojść do optymalnej formy.