,

Lista aktualności

ŁKS postraszył Lidera

Nie zawsze miejsce w tabeli decyduje o przebiegu meczu w Ford Germaz Ekstraklasie. Skazywany na gładką porażkę ŁKS Siemens AGD Łódź jeszcze na minutę przed końcem miał szansę na zwycięstwo z Liderem Pruszków. Ostatecznie lepsze okazały się podopieczne Arkadiusza Konieckiego, wygrywając 60:53. Łodzianki w całym spotkaniu popełniły aż 34 straty.

,

Miejscowe wyraźną przewagę osiągnęły jedynie w pierwszej kwarcie. Otwierające mecz dziesięć minut pruszkowianki wygrały 15:9, ale nawet wówczas trener Koniecki żywiołowo reagował na wydarzenia na boisku. Już w 8 minucie wykorzystując drugą przerwę na żądanie. - Nie chciałem doprowadzić do sytuacji, w której oddajemy rywalowi zdecydowaną przewagę. Dlatego zaryzykowałem i szybko wykorzystałem dwa czasy. Moim zdaniem było to konieczne - tłumaczył Koniecki. ŁKS strat z pierwszej części meczu nie był w stanie odrobić, ale dwukrotnie potrafił zbliżyć się na trzy punkty. Pierwszy raz na początku trzeciej kwarty. Siedem punktów z rzędu Leony Jankowskiej sprawiło, że Lider wygrywał tylko 37:34, choć minutę wcześniej jego przewaga wynosiła dziesięć punktów. Podobnie było w połowie czwartej kwarty. Pruszkowianki osiągnęły wówczas największe prowadzenie w meczu (52:38), lecz równie szybko je straciły. ŁKS zdobył jedenaście punktów z rzędu, dogrywając głównie pod kosz do środkowej Ugo Oha. Mierząca 193 cm wzrostu Amerykanka miała okazję doprowadzić do remisu, ale najpierw nie wykorzystała rzutu wolnego, a następnie dwukrotnie nie trafiła z pola trzech sekund. Kilka sekund później Lider odskoczył na pięć punktów i tą przewagę utrzymał już do samego. Łodzianki w całym spotkaniu popełnił aż 34 straty, często w kontrach, w których miały przewagę liczebną. - Tak duża liczba niedokładnych podań wynikała głównie z naszych błędów, a nie obrony rywalek - tłumaczył szkoleniowiec ŁKS-u Piotr Neyder. - Nie jest tajemnicą, że mamy problem na rozegraniu. W tym momencie to nasze głównie zmartwienie - dodał. Trenerowi wtórowała doświadczona Dorota Sobczyk. - Bardzo chciałyśmy wygrać ten mecz, szczególnie po ostatnim spotkaniu z Odrą Brzeg. Szkoda, że nam się nie udało, ale popełniliśmy zbyt dużo strat i to ona w dużej mierze zadecydowały o naszej porażce - przyznała środkowa ŁKS-u. Całe spotkanie z ławki rezerwowych obejrzała była zawodniczka łódzkiej drużyny Alicja Bednarek. Brak pierwszej rozgrywającej Lidera był widoczny głównie w drugiej połowie, kiedy wyraźnie zmęczona była Adrianne Ross. Z powodu skurczów na moment musiała nawet opuścić boisko. - Ona ciągnie nasz zespół do przodu, dlatego jej brak był widoczny. Niestety musi mieć teraz trochę wolnego - zauważyła Aleksandra Chomać.