,

Lista aktualności

Wysoko postawiona poprzeczka

Bydgoszczankom nie udał się rewanż za porażkę w pierwszej rundzie. Przy komplecie publiczności Artego przegrało na własnym parkiecie z Wisłą Can-Pack Kraków 63:79.

,

Wynik nie pokazuje w pełni tego co działo się w hali BKS Chemik, a działo się bardzo dużo. Gospodynie wysoko zawiesiły poprzeczkę utytułowanym rywalkom. W pierwszej kwarcie żadnej ze stron nie udało się odskoczyć na więcej niż 4 punkty. Wysoka skuteczność i rzut w końcowych sekundach Angeli Tisdale pozwolił zakończyć kwartę wynikiem 24:24. W koszykówce serce do walki trzeba mieć zawsze, a szczególnie wtedy, gdy ustępuje się warunkami fizycznymi. Takie cechy miało dzisiaj Artego. Zmotywowane zawodniczki trenera Ziemińskiego w drugiej kwarcie pokazały charakter, walcząc jak równy z równym z liderem Ford Germaz Ekstraklasy. Wiśle w tej części meczu nie wiodło się najlepiej. Podopieczne trenera Jose Hernandeza mogły jednak liczyć na Ewelinę Kobryn. Jej 15 punktów w pierwszej połowie pozwoliło schodzić do szatni mając tylko cztery punkty straty. Podczas gdy na parkiecie trwały liczne konkursy dla kibiców okraszone prezentami, w szatni gości niezadowolony z postawy swoich zawodniczek Jose Hernandez motywował koszykarki do jeszcze większego wysiłku. - Poprawiliśmy grę w obronie i na desce. Te elementy były kluczem do zwycięstwa - komentował szkoleniowiec gości. W trzeciej kwarcie Wisła Can-Pack straciła zaledwie 6 pkt. i nie tylko odrobiła 4 "oczka" ale schodziła prowadząc siedmioma. Krakowianki skutecznie realizowały założenia taktyczne także w ostatniej kwarcie. Pewne jak się mogło wydawać prowadzenie Wisły zachwiało się na 5 minut do końca meczu. Artego niesione dopingiem swoich kibiców rzuciło 13 punktów z rzędu niwelując straty z 17 do 4 punktów. Wówczas ciężar gry wzięly na swoje barki Erin Phillips i Magdalena Leciejewska. Skuteczne kontry i rzuty z dysansu w/w zawodniczek pozwoliły po raz kolejny odskoczyć na bezpieczną przewagę. - Jestem dumny ze swoich dziewczyn bo do końca walczyliśmy o korzystny rezultat. Do momentu kiedy trener gości nie zastosował dłuższej gry strefą wyglądało to bardzo dobrze. Parametry niektórych graczy nie pozwoliły na walkę wręcz dlatego próbowaliśmy innych rozwiązań. Mecz był do pewnego momentu wyrównanym widowiskiem i wstydu naszemu miastu na pewno nie przyniósł. Musimy pamiętać z kim przyszło nam grać - zakończył trener Artego Bydgoszcz, Adam Ziemiński.