15.12.2010 18:20, Rozmawiał: Kamil Janiszewski
Roksana Schmidt: Ten sezon nie jest stracony
- Chciałabym, aby nasi kibice uwierzyli w nas i w to, że ten sezon nie jest stracony i możemy się utrzymać. Denerwują mnie sytuacje, kiedy kibice po meczu mówią do mnie czy moich koleżanek z zespołu, że jesteśmy za słabe i tak się nie utrzymamy - mówi Roksana Schmidt, koszykarka ŁKS-u Siemens AGD Łódź.
15.12.2010 18:20, Rozmawiał: Kamil Janiszewski
Już rok temu trener Mirosław Trześniewski mówił, że niedługo będziesz podstawową zawodniczką ŁKS Siemens AGD Łódź. Te słowa się sprawdziły.
- Myślę, że trenerowi chodziło głównie o to, że wtedy nie byłam gotowa na dłuższy pobyt na parkiecie niż kilka minut. Gram i trenuję z drużyną ekstraklasy ŁKS blisko cztery lata, więc teraz tych szans na zaprezentowanie swoich umięjętności mam o wiele więcej niż w poprzednich sezonach.
W ostatnim derbowym mecz zagrałaś 30 minut.
- Bardzo się z tego powodu cieszę. Każda koszykarka pracuje na treningach i chce, aby później w meczach mieć możliwość pokazania tego, co potrafi. Dla mnie każda minuta spędzona na parkietach ekstraklasy jest ważna, bo zbieram doświadczenie i wciąż uczę się koszykarskiego rzemiosła.
Inne zawodniczki w Twoim wieku w ŁKS nie mają takiej siły przebicia. Z czego to wynika?
- Oczywiście dużo zależy od decyzji trenera, kogo wystawi na parkiet. Niesamowicie ważna jest też psychika samego sportowca. Koszykarka musi wiedzieć, co chce osiągnąć, znać swoje plusy i minusy. Staram się dawać jak najwięcej zaangażowania na treningach i na meczach. Nie chcę też zawieść zaufania sztabu szkoleniowego.
Przed początkiem sezonu mówiono w ŁKS, że sekcja nie będzie znów walczyła o utrzymanie, ale o wyższe cele. Znów wychodzi na to, że pozostanie tylko dramatyczna walka o utrzymanie.
- Niestety, miałyśmy bardzo słaby początek tego sezonu. Nie ma się co tutaj okłamywać, ale nasza postawa w pierwszych spotkaniach pozostawiała wiele do życzenia. W poprzedniej rundzie wygrałyśmy tylko jedno spotkanie. Teraz zaczęłyśmy od ważnego zwycięstwa w derbach z Widzewem i mam nadzieję, że nasza sytuacja w tabeli się zmieni i będziemy powoli odbijać się od jej dolnej części.
Jakie to emocje wygrać derbowy mecz?
- Dużo bardziej stresowałam się przed pierwszym spotkaniem derbowym. Mecz był we wrześniu, a ja już go przeżywałam w sobie od czerwca. Tym razem było mi trochę łatwiej opanować te emocje. A wygrana nas bardzo cieszy, to super sprawa, zwłaszcza, że wygraliśmy w hali rywala. Nam paradoksalnie ten głośny doping pomagał, bo jeszcze bardziej chciałyśmy udowodnić, że to my jesteśmy lepsze na parkiecie, a nie nasz przeciwnik. Myślę, że w tej rundzie rewanżowej jeszcze parę razy zaskoczymy inne zespoły naszą postawą na parkiecie.
W tym roku weszłaś w dorosłe życie, jesteś już też w "dorosłej" koszykówce. Jakie masz dalsze plany?
- Na pewno chciałabym dalej rozwijać się koszykarsko tak, aby iść w jak najlepszym kierunku sportowym. Dobrze się czuję tutaj w ŁKS. Będę zawodowolona, jeśli będę mogła tutaj kontynuować swoją przygodę z basketem. Mam dopiero osiemnaście lat, jestem jeszcze młodą zawodniczką i dla mnie najważniejsze jest to, aby jak najwięcej przebywać na parkiecie. Jeśli ŁKS będzie mógł mi to dalej oferować, to zostanę w Łodzi.
Czego sobie i ŁKS życzysz w nadchodzącym roku?
- Piłkarzom i koszykarzom ŁKS życzę sportowego awansu do ekstraklasy. Chciałabym, aby nasza sekcja pozostała w najwyższej klasie rozgrywkowej i w następnych sezonach grała w fazie play-off. Chciałabym, aby nasi kibice uwierzyli w nas i w to, że ten sezon nie jest stracony i możemy się utrzymać. Denerwują mnie sytuacje, kiedy kibice po meczu mówią do mnie czy moich koleżanek z zespołu, że jesteśmy za słabe i tak się nie utrzymamy. Za nami połowa sezonu, nasze morale wzrosły po wygranych derbach. Jeśli kibice w nas uwierzą, liczniej przyjdą dopingować nas na meczach, wtedy będzie nam o wiele łatwiej walczyć o zwycięstwa w każdym spotkaniu we własnej hali. Wszystkim życzę, aby nowy rok 2011 był lepszy od poprzedniego.