26.01.2011 19:43, Przemysław Smykała
Trzy razy to za mało...
Trzy próby nie wystarczyły, aby widzewianki pokonały zespół Lidera Pruszków w swoim debiutanckim sezonie w Ford Germaz Ekstraklasie.
26.01.2011 19:43, Przemysław Smykała
Początek meczu nie ułożył się pozytywnie dla ekipy Miodraga Gajicia. Jak mantra wraca problem słabego wejścia w mecz łodzianek, a przecież już kilkukrotnie wraca ten problem, nie jest to pierwszy mecz przegrany przez słabą I kwartę... pytanie, czy ostatni?
Zanim kibice zdążyli rozsiąść się na swoim miejscach już zrobiło się 0-10 dla przyjezdnych z Pruszkowa. Duet Mosby i Koc kończył pod koszem wszystkie przechwycone, dzięki agresywnemu pressingowi już na połowie widzewianek, piłki. Wydawało się, że "trójka" Oli Pawlak w jakiś sposób zachęci do skuteczniejszej gry zespół Widzewa. Nic bardziej mylnego. Kolejną serię, tym razem rzędu 0-8 zafundowała łodziankom wespół kpt. Lidera - Martyna Koc plus Magdalena Skorek, która uaktywniła się w tej fazie I kwarty. Potem już rozluźnione zawodniczki obu ekipy zbytnio nie przeszkadzały sobie w zdobywaniu punktów, toteż przewaga po tej odsłonie gry utrzymała się z korzyścią dla Lidera (12-29). Trener Widzewa, Miodrag Gajic po meczu żałował, że jego podopieczne zwłaszcza w pierwszej fazie meczu notorycznie pudłowały ważne rzuty wolne, przez co ciężko im było potem złapać kontakt z przeciwnikiem.
Druga kwarta to konsekwentnie nieco rozpaczliwy obraz gry po stronie miejscowych i wyrachowana, rozsądna gra gości. Przebudziła się z letargu Adrianne Ross, co niejako przełożyło się na problemy Widzewa z jakąkolwiek próbą odrobienia strat - wiadomo wszakże jak groźną zawodniczką bywa Ross, gdy tylko poczuje że rzut jej "siedzi". Warto podkreślić, że w przekroju nie tylko tej kwarty, ale i całego meczu (co podkreślał na konferencji pomeczowej trener Koniecki), każda zawodniczka PTS Lidera Pruszków naprawdę wnosiła ważną cegiełkę do gry, oblicza swojego zespołu. Mimo wysokiego prowadzenia Lider nadal nie tyle bronił, co nawet atakował agresywnie łodzianki już przy wyprowadzeniu piłki, z czym przez cały mecz były po stronie łodzianek spore problemy, stąd masa strat i łatwych oczek z kontr, dwutaktów. Na połowię Widzew schodził z pokaźnym bagażem doświadczeń, czyli wynikiem 28-54...
Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Początek kwarty nr III co prawda wskazywał, że Widzew może coś jeszcze zdziałać w tym meczu, ale takie próby szybko wybijały z głów łodziankom naprawdę bardzo solidnie i dobrze dziś grające zawodniczki z Pruszkowa. Wszystko na co było stać miejscowe tego dnia to... odrobienie strat do 20-stu punktów (36-56), potem już aż do końca spotkania byliśmy świadkami bardzo chaotycznej gry z obu stron, z tą jednak różnicą, że zespół Lidera na jakąkolwiek akcję zaczepną łodzianek odpowiadał ze zdwojonym skutkiem. Po stronie Lidera należy docenić grę tria Koc-Ross-Mosby. Po stronie Widzewa ciężko zebrać się na jakąkolwiek pochwałę... po meczu obserwatorzy i kibice powtarzali, że w ich opinii najlepiej pokazała się Kamila Polit i pod tym stwierdzeniem ja mogę się podpisać, gdyż gra Kamili - szczególnie w końcowej fazie meczu, mogła się podobać. Widzew dostał solidną lekcję basketu od Lidera i szansa na szybką rehabilitację nadarzy się już w niedzielę, kiedy to hala "Parkowa" gościć będzie zespół Artego Bydgoszcz.
Po meczu powiedzieli:
Magdalena Skorek, zawodniczka Lidera: - Myślę, że w 100% zrealizowałyśmy założenia przedmeczowe. Już w I kwarcie osiągnęłyśmy znaczną przewagę, którą utrzymałyśmy do końca i kontrolowałyśmy mecz.
Arkadiusz Koniecki, trenera Lidera: - Mnie jest bardzo przyjemnie, że dziewczyny łapią rytm grania i starają się realizować główne założenia. Może nie było to jeszcze perfekcyjne, ale można powiedzieć że nie było u nas dzisiaj słabych punktów, każda zawodniczka wniosła dużo. Gratuluję im wygranej.
Kamila Polit, zawodniczka Widzewa: - Na początku popełniłyśmy za dużo strat i pozwoliłyśmy na liczne akcje 2+1 zawodniczkom gości. Notowałyśmy za dużo błędów, zespół z Pruszkowa bronił na całym boisku, straciłyśmy za dużo czasu na wyprowadzenie piłki, stąd wynik taki a nie inny.
Miodrag Gajic, trener Widzewa: - Gratuluję wygranej przeciwnikom. Zagraliśmy podobnie jak trzy ostatnie kwarty w Polkowicach. Problemy zaczynały się, gdy przeciwnik zabierał nam piłkę. Spodziewaliśmy się takiej agresywnej gry pressingiem Lidera, ale mimo nacisku na to przed meczem, nie przyniosło to skutku. Druga połowa nieco lepsza w naszym wykonaniu, ale brakowało punktów w ataku.