,

Lista aktualności

Hit dla Lotosu

Po niezwykle emocjonującym spotkaniu Lotos Gdynia pokonał Wisłę Can-Pack Kraków 71:66.

,

Chociaż do spotkania Wisła Can-Pack Kraków przystąpiła osłabiona brakiem Yeleny Leuchanki oraz Nicole Powell to jednak wiślaczki wyszły na spotkanie bardzo skoncentrowane i z wiarą w kolejne zwycięstwo. Po znakomitych występach w europejskich pucharach nikt nie podejrzewał, że młody zespół Lotosu może zagrozić coraz lepiej grającej Wiśle. Jednak to gdyńska drużyna jako pierwsza objęła prowadzenie. Pierwsze punkty dla podopiecznych Georga Dikeoulakosa zdobyła Elina Babkina, a chwilę później celny rzut oddała Monica Wright. W odpowiedzi punktowała Gunta Basko oraz znane z gdyńskich parkietów - Erin Phillips oraz Magdalena Leciejewska. Celny trzypunktowy rzut oddała Paulina Krawczyk, jednak chwilę później również "za trzy" rzuciła trzecia była gdynianka - Paulina Pawlak. Przez całą pierwszą kwartę, podobnie jak przez całe spotkanie, wynik utrzymywał się koło remisu. Drobne błędy w obronie oraz straty, gdynianki odrabiały twardą walką na tablicach. Po pierwszej kwarcie Lotos miał na swoim koncie 12, zaś wiślaczki 6 zbiórek. Pomimo, iż w połowie pierwszej kwarty Lotos przegrywał już nawet 11:16, punkty Milki Bjelicy oraz Naketii Swanier pozwoliły gospodyniom wyjść na zakończenie tej części spotkania na dwupunktowe prowadzenie - 22:20. Druga kwarta, podobnie jak pierwsza, rozpoczęła się po myśli drużyny Lotosu. 6 punktów z rzędu zdobyła Monica Wright, natomiast po kolejnych dwóch "oczkach" Babkiny trener krakowskiej drużyny nie wytrzymał i otrzymał przewinienie techniczne. Dwa punkty z linii rzutów wolnych zdobyła Bjelica, chwilę później drugą już "trójkę" rzuciła Daria Mieloszyńska. W odpowiedzi punkty dla drużyny gości zdobyła Ewelina Kobryn. Po punktach Marty Jujki oraz Milki Bjelicy Lotos objął najwyższe prowadzenie w tym meczu - 37:26. Na półtorej minuty do zakończenia pierwszej połowy trener Hernandez wziął czas, podczas którego zmotywował swoje zawodniczki do walki. Zaowocowało to punktami Phillips oraz Kobryn. W ostatniej sekundzie drugiej kwarty Marta Jujka złapała swoje, już czwarte przewinienie. Już po zakończeniu pierwszej połowy dwa celne rzuty wolne oddała Ewelina Kobryn ustalając wynik na 37:32 dla Lotosu Gdynia. Początek drugiej połowy należał do Eliny Babkiny, która zdobyła sześć punktów w ciągu dwóch minut. Gdynianki zdecydowanie poprawiły swoją grę w obronie. Wiślaczki miały problem z rozegraniem akcji, która otworzyłaby im drogę do kosza. Po trzech minutach, podczas których drużyna przyjezdnych nie zdobyła punktów, wynik przełamała Phillips. Pomimo znakomitego początku II połowy zawodniczki Lotosu zaczęły popełniać drobne błędy w obronie oraz przegrywać walkę na tablicach. Punkty zdobywały Kobryn oraz Leciejewska. Przy wyniku 50:43 dla Lotosu groźnie wyglądającej kontuzji doznała Milka Bjelica. W związku z czterema faulami Marty Jujki Lotos zmuszony był do grania niskim składem. Mimo wszystko gdynianki zaczęły grać mocniej w obronie i zamieniać przechwyty na punkty. Wiślaczki nie chciały się jednak poddać tak łatwo. Po swoim przechwycie faulowana podczas celnego rzutu była Erin Phillips. Chwilę później była gdynianka zamieniła dodatkowy rzut wolny na punkty, notując tym samym na swoim koncie akcję 2+1. W odpowiedzi efektownym przechwytem popisała się Naketia Swanier, która wyprowadziła na czysta pozycję Monicę Wright. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 19:17 dla Lotosu a po trzech częściach meczu było 56:49. Na początku czwartej kwarty zarówno gdynianki, jak i wiślaczki popełniały mnóstwo błędów, zarówno w ataku jak i obronie. Po dwóch minutach bez punktów celny trzypunktowy rzut oddała Phillips zmniejszając przewagę Lotosu do zaledwie 4 punktów. Na boisko wróciła Bjelica, której kontuzja na szczęście okazała się niegroźna. Kolejne błędy gospodyń spowodowały, że wypracowana przez trzy kwarty przewaga zaczęła topnieć. Na pięć minut do zakończenia meczu wynosiła już ona zaledwie jeden punkt. Trener Dikeoulakos wziął czas. Po powrocie na boisko gdynianki zaczęły bronić mocniej, co pozwoliło im wymusić błędy w ataku drużyny Wisły Can-Pack Kraków. Obie drużyny zaczęły grać nerwowo, popełniając kolejne błędy. Szczególnie gdyńskiej drużynie brakowało skuteczności na linii rzutów wolnych. Niecelnie rzucały Babkina oraz Swanier. Jednak w ostatnich minutach to Lotos zachował więcej zimnej krwi. Po niecelnym rzucie za trzy Phillips wszystko było już jasne. Na 11,4 sekund do końca piłka była w rękach Naketii Swanier i nic nie było w stanie odebrać gdyńskiej drużynie 5-punktowego zwycięstwa. Lotos Gdynia - Wisła Can Pack Kraków 71:66! Godne podkreślenia jest to, iż ostatnie pięć minut dzisiejszego spotkania wszyscy kibice, którzy przybyli do Hali "Gdynia" oglądali mecz na stojąco, gorąco dopingując gdyńską drużynę! Kolejne spotkanie Lotos Gdynia rozegra już w najbliższą niedzielę, 20 lutego. O godzinie 18:00 na własnym parkiecie gdynianki zmierzą się z Energą Toruń.