17.02.2011 19:06, Rozmawiał: Adam Wall
A. Bibrzycka: Dziewczyny poradzą sobie beze mnie
- Bardzo szkoda mi tych występów przed własną publicznością na EuroBaskecie. Zawsze powtarzałam, że to świetna okazja i szansa dla naszej reprezentacji na odbudowanie morale i w końcu odniesienie sukcesu - mówi Agnieszka Bibrzycka, która spodziewa się dziecka i z tego powodu nie wystąpi na Mistrzostwach Europy kobiet.
17.02.2011 19:06, Rozmawiał: Adam Wall
Z końcem stycznia za porozumieniem stron rozwiązała pani kontrakt z UMMC Jekaterynburg. Skończył się pewien etap w życiu Agnieszki Bibrzyckiej?
- Ja bym tego tak nie ujęła. Lepszym określeniem byłoby zawieszenie pewnego etapu, jakim jest dalsza gra w koszykówkę i kontynuacja kariery. Spodziewam się dziecka i jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu.
Zna już pani płeć dziecka, czy też nie chce jej pani poznać do samego rozwiązania?
- Nie znam jeszcze płci dziecka. Najważniejsze dla mnie jest to, aby było zdrowe.
Jak działacze UMMC Jekaterynburg zareagowali na tę wiadomość? To chyba nie była łatwa rozmowa?
- Jak tylko zdałam sobie sprawę z tego, że jestem w ciąży, od razu postanowiłam porozmawiać z trenerem oraz prezesem klubu. Na pewno nie było mi łatwo, sama byłam w szoku. Tysiące myśli krążyło mi po głowie, zastanawiałam się, jak to teraz będzie. Jednak ze względu na zdrowie, jak również dobro klubu, który miał jeszcze parę dni, aby znaleźć kogoś na moje miejsce, rozmowa odbyła się bardzo szybko. Klub przyjął moja wiadomość z dużym zrozumieniem i pogratulował mi. Pożegnanie nie było łatwe, bo przecież spędziłam tam cztery wspaniałe sezony. Moim marzeniem było wygranie Euroligi z UMMC, mam nadzieję, że im się to uda w tym sezonie.
W tej sytuacji wykluczony jest pani udział w mistrzostwach Europy, które w tym roku odbędą się w Polsce. Nie żal występów przed polską publicznością?
- Pewnie, że jest mi żal. Bardzo szkoda mi tych występów przed własną publicznością na EuroBaskecie. Zawsze powtarzałam, że to świetna okazja i szansa dla naszej reprezentacji na odbudowanie morale i w końcu odniesienie sukcesu. Zdaję sobie sprawę, że to ja miałam być liderem tej reprezentacji. Wierzę jednak w dziewczyny, na pewno poradzą sobie beze mnie. A lider, sam się wykreuje.
Rozmawiała już pani z trenerem Dariuszem Maciejewskim?
- Nie, jeszcze nie kontaktowałam się z trenerem Maciejewskim.
Będzie można panią zobaczyć na hali podczas spotkań EuroBasketu?
- Na pewno. Będę na każdym meczu! Mam zamiar gorąco kibicować i wspierać dziewczyny.
Wobec pani nieobecności kwalifikacja na Igrzyska Olimpijskie, czyli zajęcie piątego miejsca w turnieju przez drużynę narodową, jest realne?
- Kieruję się zasadą, że w życiu trzeba mieć wysokie cele i do nich dążyć. Zadanie nie jest łatwe, ale możliwe do wykonania. Trzeba w to wierzyć.
Mogliśmy trafić do lepszej grupy (Polska zagra z Hiszpanią, Czarnogórą i zespołem z dodatkowych kwalifikacji)?
- Grupa nie jest łatwa. Hiszpania wydaje się być poza zasięgiem wszystkich drużyn z naszej grupy, ale dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe. Aby myśleć realnie o naszych celach, czyli awansie na Igrzyska Olimpijskie, mecze z Czarnogórą i tym drugim zespołem trzeba wygrać! Bardzo ważny jest dobry start i wygranie wszystkich możliwych spotkań w grupie, po to, aby później móc trafić na zespoły w naszym zasięgu.
Obecnie odpoczywa pani od wyczynowego uprawiania sportu. Podobną przerwę zrobiła sobie pani ze śledzeniem koszykarskich lig Polski i Europy?
- Od dłuższego czasu jestem już w kraju, mam więc okazję podpatrywać, jak radzą sobie moje koleżanki w poszczególnych zespołach (śmiech). Oczywiście z dużym zainteresowaniem obserwuję też rozgrywki Euroligowe, w których mocno kibicuję UMMC Jekaterynburg.
Liderem Ford Germaz Ekstraklasy jest Wisła Can-Pack Kraków. Ten klub zmierza po mistrzostwo Polski, czy też pani zdaniem któryś z zespołów jest w stanie krakowiankom w tym przeszkodzić?
- Wisła dysponuje w tym sezonie bardzo silnym składem i nie powinna mieć jakichkolwiek problemów ze zdobyciem tytułu mistrza Polski. Chyba jedynie same zawodniczki mogą sobie w tym przeszkodzić, na skutek jakiejś nagłej słabszej dyspozycji. Narzekanie, że ciężko jest pogodzić polską Ford Germaz Ekstraklasę z Euroligą jest jednak nie na miejscu. Mój zespół z Jekaterynburga z racji położenia geograficznego jest oddalony najbardziej spośród wszystkich drużyn występujących w Eurolidze. Do tego dochodzi czterogodzinna różnica czasowa ze znaczną częścią Starego Kontynentu. Gra w lidze rosyjskiej też jest wyczerpująca, gdyż każdy mecz wyjazdowy to takie odległości, że tylko samolotem można dotrzeć do miasta rywala. Nie raz bywało, że gdy rano otwierałam oczy, nie wiedziałam, w jakim mieście i jakim kraju się znajduję. Różnice czasowe sprawiały, że w nocy często nie mogłam zasnąć, a w dzień oczy same się zamykały. Żaden zespół nie ma więc łatwo, a wygrywa ten najwytrwalszy.