,

Lista aktualności

Eugeniusz Torchała: Kobiety, koszykówka, kultura

Zastanawiam się coraz częściej, jak odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego sędziowie stają się podczas zawodów jakby pierwszymi wrogami niektórych trenerów? Mniej to określenie waży, gdy nieprzyjaźnie nastawiony delikwent wygrywa mecz, znacznie więcej zaś, kiedy przychodzi mu przełykać gorzki smak porażki.

,

Ci najbardziej podejrzliwi już długo przed podrzuceniem piłki w górę z niepokojem oczekują nieprzychylnych dźwięków sędziowskiego narzędzia pracy. W trakcie gry bywa różnie. Jedni pokrzykują, biegają wzdłuż bocznej linii przekraczając dozwoloną strefę, gestami demonstrują swoje niezadowolenie. Niemal każdą decyzję komentują w sposób nader obraźliwy. Inni z fałszywą grzecznością składają ręce jak do modlitwy, a klaskają dłońmi zaraz po uzyskaniu pożądanego efektu. Nawet wtedy, jeżeli jest on nie do końca sprawiedliwy. Rozpędzeni, nie żałują epitetów nawet zawodniczkom własnej drużyny. Po zawodach zwycięzcy pierwsi podbiegają do arbitrów dziękując im (teraz) za dobrze wykonaną robotę. Nie patrzą w oczy! Zapominają o wszystkim, co przed chwilą budziło ich niepokoje, zostawiając wrogość do szarego koloru w okolicy ławki rezerwowych. Później tam wracają i wymieniają ze swymi asystentami gorące spostrzeżenia, wymazując niemal natychmiast wszelkie zdarzenia, które podwyższały im poziom adrenaliny w organizmie. Czują się dumni z sukcesu, szczęśliwi…Po trupach do zwycięstwa… Udało się! A pokonani? Żar nienawiści skrywa własne niedostatki nie tylko w kulturze i obyciu, ale i w koszykarsko-wychowawczym warsztacie. Nic więcej… Poczucie empatii, asertywność, etyka czy nawet ludzka wyrozumiałość jest dla części szkoleniowców trudna do stosowania w sportowej rywalizacji. Choć w prywatnych rozmowach ci sami „dżentelmeni” są czarującymi, dobrze wykształconymi osobami, a ich elokwencja budzi szacunek, zwłaszcza przypadkowych słuchaczy. Nawet podczas konferencji prasowych ci panowie – przed kilkoma minutami rozgrzani do czerwoności; teraz chłodni, spokojni - ujmują swą elegancją i kurtuazją czepiających się na co dzień dziennikarzy, mówiąc – co wyczytałem w jednej z gazet – że brakuje nam doświadczenia, m.in. umiejętności dopasowania się do sposobu sędziowania, który w ekstraklasie jest zróżnicowany. A w tym miejscu oddaję cześć i szacunek wszystkim trenerom, którzy z godnością przyjmują porażki i szczerze cieszą się ze sportowych sukcesów. Sukcesów z własnej pracy i wysiłku ich zespołów. Ludzi patrzących zawsze prosto w oczy, bez względu na osiągnięty rezultat. A takich jest – na szczęście – w kobiecej FGE zdecydowana większość.