10.03.2011 21:45, Adam Wall
Matizol Lider postraszył Wisłę
Nie było niespodzianki w Pruszkowie. Matizol Lider nie sprostał Wiśle Can-Pack Kraków, przegrywając 47:65. Dzięki tej wygranej krakowianki zapewniły sobie pierwsze miejsce na koniec sezonu zasadniczego. Miejscowym nie pomógł bardzo dobry występ Adrianne Ross (22 punkty).
10.03.2011 21:45, Adam Wall
Samo porównanie budżetów obu klubów pokazuje wiele. Występujący dopiero drugi sezon w Ford Germaz Ekstraklasie Lider dysponuje kilkukrotnie mniejszym budżetem niż krakowska Wisła. Z tego powodu cele zespołów były też zupełnie inne. W Pruszkowie mierzono w awans do ósemki, w Krakowie od początku budowano skład z myślą o mistrzostwie Polski i jak najdłuższej grze w europejskich pucharach. Po drodze Wisła miała jeszcze szansę wywalczyć Puchar Polski, ale niespodziewanie uległa Enerdze Toruń w półfinale. - To spotkanie dało nam sporo do myślenia. Przyjeżdżając do Pruszkowa wiedziałyśmy, że musimy odnieść cenne zwycięstwo, by zachować pierwsze miejsce w tabeli niezależnie od wyników ostatniej kolejki - tłumaczyła podkoszowa Wisły Magdalena Leciejewska.
Pierwszą kwartę zdominowały jednak podopieczne Arkadiusza Konieckiego. Przewagę uzyskały zwłaszcza zawodniczki obwodowe, które swoim zaangażowaniem w obronie wymuszały sporo strat rywalek. Do tego Alicja Bednarek i Adrianne Ross grały skutecznie w ataku. Do 17 minuty umiejętnie panujący nad piłką Lider popełnił tylko 3 straty, przy 11 Wisły, a aż 8 przechwytów pozwoliło pruszkowiankom na wyprowadzenie skutecznych kontr. Po jednej z nich pruszkowianki tuż przed zakończeniem pierwszej kwarty wyszły na prowadzenie 21:11, wcześniej zdobywając dziewięć punktów z rzędu. - Graliśmy źle, w złym tempie - narzekał na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" Jose Hernandez.
Później gra Wisły uległa jednak zmianie. Krakowianki zacieśniły obronę, skutecznie uniemożliwiając wysokim zawodniczkom Lidera manewry w polu trzech sekund. Problemy miała nie tylko Aleksandra Chomać (1/8 z gry w pierwszej połowie), ale także wypchnięta dalej od kosza Brittany Denson. Lider połowę swoich punktów przed przerwą zdobył co prawda z pola trzech sekund, ale tylko cztery za sprawą podkoszowych. W Wiśle z każdą minutą rozkręcały się zaś Magdalena Leciejewska i Yelena Leuchanka. Obie przed przerwą zdobyły w sumie 16 punktów dla swojego zespołu i miały 10 zbiórek. - To był typowy mecz, w którym klasę mistrza można było poznać na dystans, czyli w kolejnych kwartach. Nasze prowadzenie na początku napawało optymizmem, ale jednocześnie zmieniło styl gry drużyny. Zaczęliśmy grać indywidualne akcje, często bez rozsądku. Przez to oddaliśmy rywalkom inicjatywę - przyznał opiekun Lidera Arkadiusz Koniecki.
Dzięki skutecznej i agresywnej obronie Wisła w trzeciej kwarcie straciła tylko 24 punkty, czyli praktycznie tyle ile przez pierwsze dziesięć minut (21). Po przerwie obwodowe krakowskiego zespołu skutecznie wyeliminowały z gry Alicję Bednarek, zaś Ross większość ze swoich punktów zdobyła po indywidualnych akcjach. - To był klucz do naszej wygranej. Cieszę się, że po tym spotkaniu zapewniliśmy sobie pierwsze miejsce na koniec sezonu zasadniczego - mówił Hernandez. - Jakbyśmy broniły tak jak w ostatnich trzech kwartach, to spokojnie wygralibyśmy z Energą Toruń w Pucharze Polski - dodała kontuzjowana Ewelina Kobryn, która z powodu kontuzji palca całe spotkanie obserwowała z ławki rezerwowych. - Przy zachowaniu tak dobrej defensywy w kolejnych spotkaniach będziemy na dobrej drodze do wywalczenia upragnionego celu jakim jest mistrzostwo - uzupełniła reprezentantka Polski.
- Początek meczu z naszej strony wyglądał bardzo dobrze, co napawa optymizmem na przyszłość, zwłaszcza przed ćwierćfinałowymi spotkaniami z Lotosem Gdynia - przyznała Aleksandra Chomać.
- Jestem wdzięczny swoim dziewczynom, że podjęły walkę. Chciały wygrać, ale klasa rywala, ogranie na europejskich parkietach było zbyt widoczne - zakończył trener Koniecki.