,

Lista aktualności

Do finału pozostał jeden krok

Dziś CCC po raz drugi pokonało akademiczki z Gorzowa. Tym razem 79:74. Ponownie, po meczu, który sprawił, że tętno u kibiców "pomarańczowych" przekroczyło wszystkie dopuszczalne normy.

,

We wczorajszej potyczce o wygranej gospodyń zdecydowała przede wszystkim szersza ławka rezerwowych, bo kiedy za pięć przewinień parkiet musiał opuścić Lyndra Weaver, a podkręcona kostka wyeliminowała także rozgrywającą z Australii, Samanthę Richards, to CCC panowało niepodzielnie. Dziś filigranowa koszykarka z Antypodów zasiadła na ławce, ale trener Maciejewski korzystał z jej usług bardzo rzadko, a gdy pojawiała się na parkiecie to było widać, że nie jest w pełni sprawna. Pomimo tego, pierwsza kwarta była w wykonaniu gorzowianek bardzo dobra. Pierwsze punkty dzisiejszego meczu zdobyła rzutem z półdystansu Izabela Piekarska. W odpowiedzi kosz gorzowianek przedziurawiła Amisha Carter. Po chwili "trójkę" odpaliła Justyna Żurowska i było 5:2 dla przyjezdnych. W pierwszej połowie kapitan gorzowianek była zdecydowanie najlepsza na parkiecie. Zaliczyła 13 "oczek" i to głównie dzięki niej dystans punktowy pomiędzy zespołami nie był zbyt duży. Przed końcem kwarty otwierającej spotkanie przy stanie 15:13 na linii rzutów osobistych stanęła Agnieszka Skobel. Ręce zadrżały jej dwukrotnie i po 10 minutach gospodynie prowadziły dwoma "oczkami". W kwarcie numer dwa polkowiczanki grały bardzo dobrze w ataku. Imponowały zwłaszcza skutecznością zza linii 6,75 m. Do przerwy spośród czterech oddanych rzutów trafiły czterokrotnie. Także za dwa podopiecznym duetu trenerskiego Krzysztof Koziorowicz/Arkadiusz Rusin szło dobrze, bo miały 47-procentową skuteczność. U gorzowianek skuteczność szwankowała i w efekcie na przerwę schodziły przy 11-punktowym prowadzeniu rywalek. Po zmianie stron "pomarańczowe" zagrały koncertowo. Efektowne rozegrania Zoll kończyły spod kosza Amisha Carter i Tangela Smith, a z obwodu trafiały Justyna Jeziorna oraz Agnieszka Majewska. Co więcej także w defensywie to CCC brylowało i nic dziwnego, że strata gorzowianek rosła z każdą kolejną akcją. Gdy w końcówce kwarty dobiła do 20 "oczek" mało, kto spodziewał się, że czwarta kwarta rozegra się wedle scenariusza, który mógłby posłużyć autorom horrorów. Na ostatnią odsłonę polkowiczanki wyszły rozluźnione, jakby były przekonane, że losy rywalizacji zostały rozstrzygnięte. Niewiele brakło, by poniosły za to wielką karę. Niesamowity fragment zaliczyła Lyndra Weaver, która trafiała z każdej, nawet najbardziej nieprawdopodobnej pozycji i zniwelowała rozmiary porażki swojej drużyny do zaledwie jednego "oczka". Ta sama zawodniczka chwilę później potwierdziła tezę, że koszykówka potrafi być grą, w której z nieba do piekła trafić można w ciągu zaledwie kilkudziesięciu sekund. Amerykanka zaprzepaściła szansę swojej drużyny na doprowadzenie do dogrywki nie trafiając ani jednego z dwóch rzutów osobistych. Dla odmiany niespełna cztery sekundy przed syreną kończącą mecz w podobnej sytuacji dwukrotnie trafiła Natalia Trofimowa i to jej zespół w półfinałowej serii prowadzi 2:0. Kolejne spotkanie w piątek, w Gorzowie.