01.04.2011 19:41, Konrad Kaptur
KSSSE AZS PWSZ wraca do gry
Polkowiczanki mogły dziś postawić "kropkę nad i" i przypieczętować historyczny awans do finału Ford Germaz Ekstraklasy. Zagrały jednak słabo i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 2:1.
01.04.2011 19:41, Konrad Kaptur
- W play-offach każdy mecz jest inny. O końcowym zwycięstwie decyduje przede wszystkim dyspozycja dnia, a także niuanse - mówił przed dzisiejszym pojedynkiem Krzysztof Koziorowicz, trener CCC. Trzymając się tego twierdzenia, którego prawdziwość potwierdzają przebieg i wyniki setek meczów w historii koszykówki wypada stwierdzić, że dziś gorzowianki były dysponowane doskonale. Podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego od samego początku grały niezwykle zdeterminowane, walczyły o każdy centymetr parkietu, a w dodatku grały na wysokiej skuteczności.
Otwarcie należało do Chiomy Nnamaki, która w ciągu dziesięciu minut czterokrotnie przedziurawiła polkowicki kosz zza linii 6,75 m. Ta niezwykła seria w połączeniu z konsekwentnymi akcjami w ataku całego zespołu oraz żelazną defensywą zmuszającą "pomarańczowe" do oddawania rzutów pod presją sprawiły, że po pierwszej kwarcie gospodynie prowadziły 26:13. W kwarcie numer dwa gorzowianki nadal imponowały konsekwencją w realizacji założeń taktycznych, a także niezwykłą determinacją. Podopieczne trenera Maciejewskiego niemal nie popełniały błędów w defensywie, a w ataku spokojnie rozgrywały ustawiane akcje kończone celnymi rzutami Lyndry Weaver. Po dwóch kwartach KSSSE AZS PWSZ prowadził 44:23, a o skali bezradności polkowickiego zespołu świadczyć może dorobek czołowej snajperki w szeregach CCC Amishy Carter, która zdobyła jedynie cztery punkty, wszystkie z linii rzutów osobistych. Spośród trzech podjętych przez Amerykankę prób trafienia do kosza z dystansu żadna nie zakończyła się sukcesem. Najskuteczniejsza w szeregach CCC do przerwy Natalia Trofimowa uzbierała siedem "oczek". Cały zespół "pomarańczowych" miał bardzo niską skuteczność, a na dodatek był gorszy od gorzowianek we wszystkich elementach koszykarskiego rzemiosła.
Po zmianie stron Agnieszka Majewska trafiła za "trzy", ale w chwilę później takim samym wyczynem odpowiedziała Izabela Piekarska. Cała trzecia kwarta przebiegała wedle scenariusza z pierwszej połowy. Gorzowianki grały skutecznie w ofensywie, imponując błyskawicznym rozegraniem akcji, a ich obrona była na tyle szczelna, że polkowiczankom zdobywanie punktów przychodziło z wielkim trudem. W ostatniej odsłonie meczu wydawało się, że CCC może złapać wiatr w żagle i skopiować wyczyn rywalek z drugiej potyczki rozegranej w Polkowicach, kiedy to potrafiły one odrobić 21 punktów w ciągu jednej kwarty. Polkowiczanki pierwsze pięć minut wygrały 14:4 i zmniejszyły dystans punktowy do gospodyń do 14 "oczek". Co więcej Małgorzata Babicka miała szansę jeszcze zmniejszyć ów dystans. Niestety chybiła dwukrotnie z linii rzutów osobistych, a potem popełniła jeszcze faul w obronie. Jakby tego było mało jej koleżanki dołożyły kilka kolejnych błędów i przewaga gospodyń zamiast stopnieć, wzrosła. W końcówce akademiczki grały spokojnie, a pozbawione wiary w możliwość pokonania rywalek "pomarańczowe" sprawiały wrażenie, jakby zależało im na jak najszybszym zakończeniu meczu. Ten skończył się wynikiem 67:49, który oddaje różnicę pomiędzy dzisiejszymi rywalami
- Żadna z moich zawodniczek nie zagrała na choćby średnim poziomie. Trzeba szybko zapomnieć o tym meczu i skupić się na tym, by jutro było lepiej. Musimy wrócić do gry z determinacją, do walki o każdą piłkę. Tylko wtedy możemy awansować do finału - powiedział po meczu trener Krzysztof Koziorowicz.
W serii do trzech zwycięstw CCC prowadzi 2:1. Jutro o 16 mecz numer cztery. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport.