14.04.2011 17:11, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Yelena Leuchanka: Nikt nie podaruje nam mistrzostwa
- W koszykówce wszystko jest możliwe, na pewno czeka nas trudne zadanie. Nikt nie podaruje nam tytułu mistrzowskiego za samo wyjście na parkiet. Musimy zachować maksymalną koncentrację i zagrać tak, jak potrafimy najlepiej - zapowiada przed sobotnim (godz. 18:15) starciem wyjazdowym z CCC Polkowice zawodniczka Wisły Can-Pack Kraków, Yelena Leuchanka.
14.04.2011 17:11, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Jak nastroje w drużynie? Być może od mistrzostwa Polski dzieli was już tylko sobotnie spotkanie...
- Tytuł mistrzowski jest na wyciągnięcie ręki - już niemal czujemy jego zapach, ale wciąż jeszcze nie jest nasz. Jestem pewna, że trzeci mecz będzie znacznie trudniejszy niż dwa poprzednie. Ludzie myślą i mówią: "O, Wisła na pewno będzie mistrzem" czy "Mistrzostwo jest już wasze", a w koszykówce wszystko jest możliwe. Musimy być jeszcze bardziej skoncentrowane niż dotychczas i dać od siebie jeszcze więcej, bo nikt nam tego tytułu nie podaruje za samo wyjście na parkiet. Żaden zespół się nie podda i nie pozwoli ci wygrać. Polkowice dadzą z siebie wszystko, by powalczyć o mistrzostwo. Jesteśmy w dobrych nastrojach, podekscytowane i mamy ogromną motywację, by wygrać ligę. Pozostajemy skupione i robimy to, co robiłyśmy dotychczas. Musimy zagrać jeszcze mocniej w obronie, walczyć o każdą zbiórkę z maksymalnym zaangażowaniem i biegać więcej niż do tej pory. Jeśli uda nam się to wszystko zrobić, odniesiemy sukces.
Trudno zachować wewnątrz pokłady energii, myśląc o tym, że za dwa dni wybiegniecie na parkiet, by walczyć o mistrzostwo kraju?
- Tak, ostatnie dwa spotkania minęły bardzo szybko - a zwłaszcza pierwszy mecz. Ciało jest gotowe, ale rywalki pewnie też tak się czują. Teraz ważna będzie także siła psychiczna. Musimy wyjść i zagrać na maksimum możliwości. Na parkiecie nie jesteśmy same - są tam też przeciwniczki...
W pierwszych dwóch starciach wykonałaś świetną robotę. Byłaś najlepiej punktującą wiślaczką i twardo walczyłaś pod oboma koszami. Czy po kontuzji Magdaleny Leciejewskiej i przy problemach z palcem Eweliny Kobryn czujesz na sobie większą odpowiedzialność?
- To było jak bomba, która spadła na mnie przed tymi meczami. Najpierw kłopoty "Ewy", a później jeszcze większym szokiem był uraz Leciejewskiej. Zdecydowanie - presja jest większa. Z całych sił chcę wygrać mistrzostwo z Wisłą. Trzeba zapomnieć o tych trudnościach i po prostu zagrać tak, jak potrafimy najlepiej. Czasami nie chodzi nawet o zdobywanie punktów, ale o grę w obronie i walkę o zbiórki. Robię wszystko, by odciążyć drużynę. To, co udało mi się zrobić w pierwszych dwóch meczach, wzięło się "z mojej głowy" i tak samo nastawiona wyjdę na sobotnie spotkanie. Zrobię wszystko, czego będzie się ode mnie wymagać, by udało nam się odnieść sukces.
Czy Wisła wróci do Krakowa jako mistrz Polski?
- Bardzo bym chciała, by tak właśnie się stało. Mamy przed sobą sobotni mecz. Musimy zachować pełną koncentrację. Jeśli zrobimy wszystko, na co nas stać, powinnyśmy wrócić szczęśliwe, choć na pewno nie będzie łatwo. Marzę o przywiezieniu do Krakowa mistrzostwa, ale... zobaczymy.