15.04.2011 21:39, Konrad Kaptur
Niech ta rywalizacja toczy się dalej
W sobotę w Polkowicach odbędzie się trzeci mecz finałowy Ford Germaz Ekstraklasy. Jeśli podopieczne duetu trenerskiego Krzysztof Koziorowicz/Arkadiusz Rusin chcą przedłużyć serię o kolejne potyczki nie mają innego wyjścia, jak pokonać faworyzowaną ekipę Wisły Can Pack Kraków.
15.04.2011 21:39, Konrad Kaptur
Po dwóch spotkaniach krakowianki prowadzą 2:0 i do pełni szczęścia brakuje im już tylko jednej wygranej.
- Mamy świadomość, że cel jest już bardzo blisko, ale wiemy jednocześnie, że ten ostatni krok będzie bardzo trudny do zrobienia, bo Polkowice to bardzo wymagający rywal, który we własnej hali będzie szczególnie groźny - przyznaje Jelena Leuczanka, środkowa z Białorusi, która była najskuteczniejsza w szeregach Wisły zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu. Ograniczenie jej poczynań w strefie podkoszowej może okazać się kluczowe dla losów sobotniej rywalizacji, choć myli się ten, kto sądzi, że do pokonania Wisły to wystarczy. Krakowianki mają bowiem kompletny skład. Są niebywale groźne nie tylko pod koszem, ale także na obwodzie i ich pokonanie może stać się faktem wyłącznie wówczas, gdy polkowiczanki wzniosą się na wyżyny swoich umiejętności i zagrają z olbrzymim zaangażowaniem.
- Wisła to w naszej lidze prawdziwy potentat. W Krakowie dysponują bardzo mocnym składem i pokonanie ich to zadanie arcytrudne. Wierzę jednak, że jesteśmy w stanie tego dokonać. W drugim meczu finałowym graliśmy dobrze i byliśmy blisko zwycięstwa. Gdyby nie dwie "trójki" Nicole Powell, to mogło być różnie. Przy dobrej defensywie i lepszej skuteczności możemy pokusić się o niespodziankę - podkreśla Krzysztof Koziorowicz, trener CCC.
Rzeczywiście, o ile pierwszy pojedynek toczył się wyraźnie pod dyktando wiślaczek, to mecz numer dwa udowodnił, że CCC nie odstaje od faworyzowanych rywalek. - Chcemy, aby finałowa seria trwała jak najdłużej, a wiadomo jaki jest warunek konieczny tego, by tak się stało. W sezonie zasadniczym byłyśmy bardzo blisko ogrania Wisły na własnym parkiecie. Przegrałyśmy 48:50. Nie udało się wtedy, może uda się w sobotę. Na pewno zrobimy wszystko, by pokonać rywalki. Liczymy też na wsparcie naszych kibiców, którzy w piątym meczu z Gorzowem pokazali, że są wspaniali. Przy takim dopingu gra się o wiele łatwiej. On nas niesie - zaznaczają nasze CCC.
Pomimo tego, że wiślaczki są zdecydowanym faworytem sobotniej potyczki, to na pewno polkowiczanki nie stoją na straconej pozycji. Jeżeli zagrają z takim zacięciem, jak we wspomnianym piątym meczu półfinałowym to szanse na przedłużenie rywalizacji finałowej są jak najbardziej realne. Początek sobotniego pojedynku o godzinie 18.15. Gdyby "pomarańczowym" udało się wygrać, to ewentualny czwarty mecz odbędzie się w niedzielę, o godzinie 13.45.