10.09.2011 20:26, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Petra Ujhelyi: Mam niezłe "koszykarskie IQ"
- Jestem graczem zespołowym. Uwielbiam przewidywać sytuację na boisku. Poza parkietem jestem wyluzowana i opanowana, ale sami musicie mnie poznać. Moje hobby? Lubię jeść, jednak chińszczyzna i owoce morza odpadają - mówi Petra Ujhelyi. Węgierka to kolejna "nowa" w ekipie Wisły Can-Pack Kraków.
10.09.2011 20:26, Rozmawiał: Damian Juszczyk
Jak mijają Ci pierwsze godziny w nowych barwach klubowych?
- Na razie jest bardzo dobrze. Wiedziałam czego oczekiwać, bo słyszałam o klubie same pozytywne rzeczy. Jest bardzo profesjonalnie, a do tego atmosfera jest świetna. Cieszę się, że mogę tu być.
Co sprawiło, że trafiłaś właśnie do Wisły Can-Pack Kraków?
- Menedżer przedstawił mi ofertę, a ja ją zaakceptowałam. Wcześniej jednak zrobiłam małe "rozpoznanie", słysząc mnóstwo dobrego o klubie. Nie musiałam się długo zastanawiać.
Jaką zawodniczką jest Petra Ujhelyi?
- Chciałabym myśleć o sobie jako o graczu zespołowym. Nie skupiam się na statystykach indywidualnych, a liczą się dla mnie tylko zwycięstwa drużyny.
Możesz grać jako środkowa lub skrzydłowa. Którą pozycję preferujesz?
- Jedna i druga mi odpowiada. Centrem byłam przez kilka ostatnich lat. Mam też niezły rzut z dystansu. Nie rzucam "trójek", ale w odległości pięciu-sześciu metrów od kosza czuję się doskonale.
Masz wymarzone warunki fizyczne do koszykówki (192 cm). Walka na tablicach to właśnie to, co sprawia Ci największą przyjemność?
- Czuję, że mam niezłe "koszykarskie IQ". Rozumiem grę, jestem też w stanie przewidywać sytuację wcześniej, niż robi to większość graczy. Myślenie o tym, co może się wydarzyć i podejmowanie odpowiednich decyzji - to właśnie ta część koszykówki, którą kocham najbardziej.
W swojej karierze występowałaś m.in. w takich drużynach jak: hiszpański Rivas Ecopolis Madryt, tureckie Galatarasay Stambuł, izraelski Ramat Hasharon czy ostatnio w barwach włoskiego zespołu Bracco Geas Sesto San Giovanni. Gdzie grało Ci się najlepiej?
- Na razie był to Madryt, ale mam nadzieję, że po tym sezonie będzie to już Kraków... (śmiech)
Występowałaś także na parkietach WNBA, będąc zawodniczką Detroit Shock i Minnesoty Lynx. Jak wspominasz przygodę z najlepszą ligą świata?
- Byłam jeszcze bardzo młoda. Chciałam być jak "gąbka" i starałam się jak najwięcej uczyć od moich koleżanek z zespołu i trenerów. Nie spędzałam na parkiecie wiele czasu, ale mnóstwo się nauczyłam - jak być profesjonalistką; dowiedziałam się, jaką mentalność powinien mieć zawodowy sportowiec oraz jak dbać o swoje ciało.
Teraz jesteś już wiślaczką. Czego oczekujesz od gry w barwach "Białej Gwiazdy"?
- Wisła w ostatnim sezonie zdobyła mistrzostwo Polski i nie wyobrażam sobie, by tym razem miało być inaczej. Chcemy również - i rozmawiałyśmy już o tym trochę podczas treningów - dotrzeć do Final Eight Euroligi.
A "schodząc na chwilę z parkietu"... Jaka jest Petra Ujhelyi prywatnie?
- Jestem dość wyluzowana, ale nie lubię mówić o sobie - musicie mnie poznać, by przekonać się jaka jestem. Nie jestem wariatką - jestem spokojna, opanowana, a do życia podchodzę z dystansem.
Co lubisz robić w wolnym czasie?
- Nie wiem czy jako profesjonalni sportowcy mamy jeszcze czas na jakiekolwiek hobby. Myślę, że większość z nas po prostu śpi między treningami, poświęca czas na rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, surfuje po sieci czy ogląda filmy na komputerze. Robię to co każdy sportowiec. Lubię jeść... (śmiech) Lubię jedzenie... (śmiech)
Masz swoje ulubione potrawy?
- Lubię wszystko poza chińszczyzną. Nie przepadam też za owocami morza. Ryby jem chętnie, ale ośmiornice i inne podobne stworzenia - nie ma mowy.
Jakie plany na najbliższe dni - tylko ciężka praca, czy znajdziesz także chwilę na zwiedzanie Krakowa?
- Właściwie dopiero przyjechałam, muszę jeszcze kupić trochę rzeczy do mieszkania. Tym pewnie zajmę się w sobotę, a w niedzielę będę chciała poznać miasto. Słyszałam, że Kraków jest piękny. Nie mogę się doczekać, by się o tym przekonać.