,

Lista aktualności

Matizol nie sprostał KSSSE AZS PWSZ

Matizol Lider Pruszków uległ w jednym z najciekszwych spotkań 1. kolejki Ford Germaz Ekstraklasy drużynie KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. 70:74. Pruszkowiankom nie pomógł strzelecki popis Laurie Koehn, która ośmiokrotnie trafiła za 3 punkty. Wśród gorzowianek aż pięć koszykarek zanotowało 12 i więcej punktów.

,

Cechą charakterystyczną spotkań inauguracyjnych z udziałem Matizolu Lidera jest ich dramaturgia. W poprzednim sezonie pruszkowianki pokonały na wyjeździe Energę Toruń po trafieniu Magdaleny Skorek równo z końcową syreną. Rok wcześniej w podobnym stylu Magdalena Leciejewska zapewniła wygraną Lotosowi Gdynia w Pruszkowie. W starciu Matizolu Lidera z AZS-em PWSZ o wyniku spotkania nie decydował co prawda jeden rzut, ale emocji nie brakowało do samego końca. Do sobotniej konfrontacji zespoły przygotowywały się w nienajlepszych warunkach. Na skutek urazów obaj trenerzy mieli problem z wyselekcjonowaniem składu na pierwszy mecz sezonu, nie mogli też prowadzić normalnych treningów. - Przyjazd Amber w czwartek, niedyspozycja Pauliny Rozwadowskiej i Ani Wielebnowskiej w okresie przygotowawczym sprawił, że na treningach mieliśmy często tylko 7-8 zawodniczek. To było widać - tłumaczył opiekun Matizolu Lidera Arkadiusz Koniecki. Podobne problemy miał Dariusz Maciejewski. Z zespołem do Pruszkowa nie przyjechała reprezentantka Polski Agnieszka Kaczmarczyk, a do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy na boisko zdecyduje się wejść Lyndra Weaver. - Nie powinna grać jeszcze co najmniej 10 dni, gdyż ma złamany palec. Pomimo to zdecydowała się na grę i zostawiła kawał zdrowia na boisku - tłumaczył opiekun gorzowianek. W trakcie meczu Amerykanka naciągnęła jeszcze jeden z mięśni i pozbyła się usztywnienia z kontuzjowanej dłoni. - Ani przez moment nie wyobrażała sobie jednak, że nie będzie grać. Mówiła to zresztą wcześniej na treningu - dodał Maciejewski. Przez większą część spotkania przewagę miały przyjezdne, które w całym meczu przegrywały tylko trzy razy. Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy gorzowianki prowadziły już nawet różnicą dziesięciu punktów, ale za sprawą dobrze dysponowanej tego dnia Aleksandry Chomać Lider schodziły na przerwę przegrywając 38:42. - Mieliśmy problem z Olą, która często po indywidualnych akcjach zdobyła 18 punktów, większość przed przerwą. Na całe szczęście w końcówce była zmęczona i straciła na swojej skuteczności - zauważył trener brązowych medalistek. Chomać po zmianie stron nie znalazła też należytego wsparcia ze strony koleżanek w walce na obu tablicach. W drugiej połowie pruszkowianki nie tylko zanotowały o 12 zbiórek mniej jak rywalki, ale dodatkowo pozwoliły im na 10 zbiórek w ataku, same nie notując w tym czasie żadnej zbiórki na połowie akademiczek. Aktywna w polu trzech sekund była zwłaszcza Paris Johnson, która zawody zakończyła z double-double (18 pkt i 13 zbiórek). - Cieszy wygrana w zbiórkach, bo przecież nie mamy klasycznego centra. Paris to typowa silna skrzydłowa - mówiła kapitan AZS-u Katarzyna Dźwigalska. Moment przełomowy mógł nastąpić na początku czwartej kwarty, kiedy to podopieczne Arkadiusza Konieckiego w krótkim odstępie czasu dwukrotnie wychodziły na prowadzenie. - W pewnym momencie przed oczami miałam nasz mecz z poprzedniego sezonu - przyznała Dźwigalska. Rewelacyjne zawody rozgrywała w tym czasie Laurie Koehn, która w sumie trafiła aż 8 z 13 rzutów za trzy punkty - Trochę już pracuję w koszykówce, ale gracza obdarzonego taką ręką i takim rzutem dawno nie widziałem. Zamyka oczy, oddaje rzut i trafia - chwalił Amerykankę Maciejewski. Na niespełna dwie minuty przed końcem Lider przegrywał z AZS-em jednym punktem (68:69), ale wówczas z trudnej pozycji trafiła Agnieszka Skobel. Chwilę później gorzowianki wybroniły akcję i zdobyły kolejne dwa punkty. Tej przewagi miejscowe nie potrafiły już odrobić. - Zespoły stworzyły doskonałe widowisko, które mogło podobać się kibicom. Zawsze grało nam się ciężko w Pruszkowie, nieważne jakim budżetem dysponował nasz klub, dlatego obawiałem się tego spotkania. Dwa punkty cieszą, bo nasza rywalizacja z Liderem o jak najwyższe miejsce w tabeli może trwać do ostatniej kolejki przed play-off - analizował Maciejewski. - Dziewczyny zagrały na miarę swoich możliwości. Jesteśmy zespołem, który dopiero zaczyna się składać jako całość. W kolejnych spotkaniach nasza gra powinna wyglądać lepiej - zakończył Koniecki.