,

Lista aktualności

Zatrzymały Koehn, ale Lidera już nie

Zawodniczki Widzewa Łódź przegrały w 2. kolejce Ford Germaz Ekstraklasy z Matizol Liderem Pruszków 62:75. Podopiecznym Piotra Neydera udało się co prawda zatrzymać Laurie Koehn (Amerykanka zdobyła jedynie 7 punktów), ale pozostałych zawodniczek przyjezdnych już nie.

,

Spotkanie obserwowała cała śmietanka znamienitych gości. Pojawiła się prezydent miasta Łodzi Hanna Zdanowska, minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, europoseł Joanna Skrzydlewska, która od lat wspiera sekcję koszykówki Widzewa oraz poseł Iwona Śledzińska-Katarasińska. Sam mecz rozpoczął się jednak niektorzystnie, bo od stanu 2:7. Widziewanki jednak bardzo szybko opanowały sytuację, a nawet wyszły na prowadzenie zdobywając 7 punktów z rzędu. Głównie za sprawą Anny Tondel, która popisywała się bardzo atrakcyjnymi dla oka akcjami. Na początku pierwszej kwarty trójkę rzuciła Laurie Koehn i wydawało się, że znów zacznie swój festiwal rzutowy. Jak się później okazało - nic z tego, bo Widzew ma taką zawodniczkę jak Barbara Głocka. Basia, która przecież grała z Koehn w Rybniku w poprzednim sezonie, napracowała się niemiłosiernie i na tyle skutecznie wyłączyła Amerykankę, że ta w całym meczu zdobyła tylko 7 punktów (przy dotychczasowej średniej 29,75 na mecz). Do przerwy łodzianki toczyły wyrównany bój z faworyzowanym Liderem, a pod koszem przeciwniczek błyszczała Paulina Misiek. W pierwszej połowie ani razu trener nie desygnował do gry Lucyny Kotonowicz i być może to było jedną z przyczyn kryzysu jaki Widzew, który nie ma zbyt szerokiego składu, spotkał w drugiej połowie. W dość krótkim czasie pruszkowianki odskoczyły na 20-punktową przewagę, a prym pod koszem łodzianek wiodła Amber Holt. Gospodynie dopiero pod koniec kwarty wzięły się za odrabianie strat, ale 13 "oczek" przewagi pozwoliło ze spokojem spoglądać Liderowi w czwartą kwartę. Widzewianki nie dały jednak za wygraną i konsekwentnie zmniejszały przewagę. Gdy zdobyły sześć punktów z rzędu wydawało się, że już powoli łapią kontakt z przeciwnikiem. Wtedy doszło do niecodziennej sytuacji. Piłkę zmierzającą na aut przy ławce rezerwowych Widzewa złapał w ręce trener Piotr Neyder zanim ta jeszcze dotknęła parkietu. Z boku zamiast łodzianki, rozpoczęły więc pruszkowianki na połowie Widzewa. Końcówka należała już do zespołu gości, ale i tak należy pochwalić zespół Widzewa za ambicję. Szczególne wyróżnienie należy się, oprócz Głockiej, Paulinie Misiek, która udowadnia, że nie tylko w pierwszej lidze potrafi zdobywać wiele punktów (tym razem 19!).