,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Hej, hej tu WNBA!

Wyścig zbrojeń Wisły Can-Pack i Lotosu trwa w najlepsze. Grudzień 2006. Na Pomorzu oficjalnie zaprezentowano Ruth Riley - bam! - dla krakusów, było to jak knockdown dla boksera… ale..., co ja widzę, "Biała Gwiazda" powstaje z ringu i potężnym sierpem - łup! - posyła Lotos na liny.

,

Chamique Holdsclaw, bo o nią całe zamieszanie, to zawodniczka jakiej Wisła jeszcze nie miała (wybacz "PeeWee"). Numer jeden draftu WNBA z 1999 roku, debiutantka roku, uczestniczka spotkań All-Star; słowem koszykarka z najwyższej półki. W mijającym roku została dołączona do WNBA All-Decade - teamu upamiętniającego dziesięciolecie ligi, a grając na uniwerku w Tennessee nawrzucała więcej punktów niż ktokolwiek inny w dziejach uczelni z Allanem Houstonem włącznie! Nic dziwnego, że doczekała się w tamtych stronach nawet ulicy swojego imienia… White, Whitmore, Riley (Lotos) kontra DeForge, Canty, Holdsclaw (Wisła) - jeśli ktokolwiek czuje, że za kilka miesięcy w wielkim finale spotkają się inne ekipy niech pędzi do bukmachera - razem rozegrały 1127 spotkań w sezonie regularnym i 91 w fazie play-off WNBA. Zamiast nudzić się grzebiąc w cyferkach spójrzmy na sprawę inaczej. Sprowadzenie do ligi wielkich gwiazd (Riley, Holdsclaw), chociażby tylko na te kilka miesięcy to kapitalne narzędzie marketingowe - tu zostawiam pole do popisu dla speców od wszelkiej maści wskaźników mierzących wzrost zainteresowania Ford Germaz Ekstraklasą, jak oglądalność transmisji telewizyjnych czy pełniejsze hale… Na angażu gwiazd nie ucierpi na pewno opinia o naszej lidze, a - co najważniejsze - najlepsze krajowe koszykarki, oswojone z grą u boku dziewczyn z okładek "Sports Illustrated" uwierzą w ogromne możliwości, które w nich drzemią i przekonają się, że droga do sławy i kariery nie jest dla nich tak zawiła, jakby się to mogło na pierwszy rzut oka wydawać. Bo chociaż WNBA daleko do NFL, MLB, NHL, czy też starszego brata NBA, po lidze krążą nieporównywalnie mniejsze pieniądze a hale sportowe nie pękają w szwach, to dla wielu z nas WNBA pozostaje synonimem żeńskiego basketu na najwyższym poziomie. Chcemy oglądać jej zawodniczki w akcji, a nasze koszykarki wiele zyskują na wspólnych treningach i występach z nimi. Dzięki Wiśle Can-Pack i Lotosowi WNBA, a przynajmniej jej namiastka, to już nie tylko letnie zarywanie nocy i ślęczenie w internecie. Z wyprzedzeniem chylę jednak czoła przed drużynami, które urwą Wiśle i Lotosowi punkty. Kto wie, może któraś sprawi sensację i wyrzuci jednego z faworytów z play-off? Na czym innym polega w końcu piękno sportu jak nie na jego nieprzewidywalności? Ale dość patosu; chłodna kalkulacja podpowiada niezmieniony w ostatnich latach skład finału. Tak czy inaczej będzie się działo… P.S. Może nawet emocjonującą grą uda się przebić równie emocjonujące stroje CCC?