12.11.2011 19:41, Łukasz Czuku
Widzew znów zadziwia
Koszykarki Widzewa nie przestają zadziwiać. Po sensacyjnym wyjazdowym zwycięstwie z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. tym razem pokonały na obcym terenie kolejnego wyżej notowanego rywala - Energę Toruń 76:71!
12.11.2011 19:41, Łukasz Czuku
Widzewianki zagrały bardzo uważnie w pierwszych minutach, dzięki czemu nie musiały gonić wyniku jak w Gorzowie. Po fantastycznym występie w tym mieście znów na ławce usiadła Aleksandra Pawlak. Widać jednak, że jej forma wyraźnie rośnie, bo zaraz po wejściu na plac celnie rzucała za trzy punkty. Zresztą w sobotę każda zawodniczka wnosiła coś na boisko - zagrał zespół. Rzut z dystansu to element, który od dwóch meczów funkcjonuje w widzewskim zespole bardzo sprawnie. Przypomniała o swoim dobrym rzucie zza linii 6,75 m Lucyna Kotonowicz, która zaraz po wejściu zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie popisywała się takim trafieniem.
Do przerwy widzewianki przegrywały jednym "oczkiem", ale kluczem do zwycięstwa okazała się świetna trzecia kwarta wygrana 20:8. Dużo bardziej znane od łodzianek torunianki nie miały wiele do powiedzenia przy dobrej, zespołowej grze Widzewa. Cieszy, że w końcu nie tylko jedna, czy dwie koszykarki zdobywają punkty, ale drużyna dzieli się zdobyczą. Łodzianki dzięki pewności siebie, jakiej nabrały w Gorzowie, o niebo lepiej wykonywały rzuty osobiste – tym razem skuteczność w tym elemencie utrzymywała się na przyzwoitym poziomie 80%. Łodzianki królowały pod tablicami - wygrały zbiórki 42:31. Martwić może liczba strat - aż 29 przy zaledwie 9 Energi. Tym niemniej chwała koszykarkom Widzewa, że przy tylu stratach zdołały wygrać.
Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, bo Widzew w pewnym momencie prowadził różnicą nawet 13 "oczek". Nie ma co jednak wymagać zbyt wiele, bo i tak kolejna wielka niespodzianka stała się faktem. Szkoda tylko kontuzji Leony Jankowskiej, która znów rozegrała dobre spotkanie. Naciągnęła pachwinę i czeka ją kilka dni przerwy. Raczej nie wystąpi w spotkaniu Pucharu Polski z Odrą Brzeg.