10.12.2011 19:35, Adam Wall
Przełamanie pruszkowianek
Po kilku słabszych meczach i zmianie pierwszego szkoleniowca drużyny, koszykarki Matizolu Lidera wygrały mecz w Ford Germaz Ekstraklasie. Pruszkowianki pokonały Tęczę Leszno 67:52, a bardzo dobre zawody rozegrała Charity Szczechowiak (17 pkt i 8 zbiórek).
10.12.2011 19:35, Adam Wall
Szczechowiak pojawiła się w Pruszkowie pod koniec października, ale długo miała problem z przystosowaniem się do gry w nowym klubie. Za kadencji poprzedniego szkoleniowca Arkadiusza Konieckiego wystąpiła w sześciu spotkaniach. Tylko w dwóch zdobyła punkty (łącznie sześć), trafiając tylko jeden z szesnastu rzutów z gry. Starcie z Tęczą okazało się dla Szczechowiak przełomowe. Pochodząca z Nigerii koszykarka już w pierwszej kwarcie miała na swoim koncie dziesięć punktów, trafiając w ważnych momentach z obwodu.
W całych zawodach uzyskała 17 punktów (w tym 4/4 za 3), a do tego miała 8 zbiórek i 2 przechwyty. Być może starającej się o polski paszport zawodniczce dodatkowo pomogła obecność na meczu męża. Jacek Szczechowiak, bo o nim mowa, usiadł tego dnia obok… trenera Dariusza Raczyńskiego, który jest pierwszym szkoleniowcem Tęczy. Sam Szczechowiak w połowie października został jego asystentem, zastępując na tym stanowisku Krzysztofa Zajca.
Mecz rozpoczął się po myśli miejscowych. Podopieczne Adama Prabuckiego, zmienił w połowie tygodnia Arkadiusza Konieckiego, błyskawicznie wypracowały dziesięciopunktową przewagę. Oprócz rezerwowej Szczechowiak, udane zawody rozgrywały Amber Holt (17 pkt, 4 zbiórki i 4 asysty) oraz Sydney Colson (15 pkt, 4 zbiórki i 4 asysty). Koszykarki Lidera, zwłaszcza przed przerwą, grały na bardzo dobrej skuteczności z dystansu. W całych zawodach trafiając łącznie 11 z 19 rzutów za trzy punkty. Oprócz Szczechowiak (4/4) stuprocentową skuteczność miała Holt (3/3).
Po słabym początku Tęcza potrafiła się jednak odrodzić. Przyjezdne po zmianie stron poprawiły obronę, a do tego były skuteczne w ataku. Dobry zmianę dała zwłaszcza Małgorzata Chomicka. To właśnie po rzucie byłej zawodniczki Lidera leszczynianki w 28. minucie wyszły na największe tego dnia prowadzenie (43:45). - To co pokazały moje dziewczyny w trzeciej kwarcie, kiedy w krótkim czasie odrobiły dziesięć punktów straty, a nawet wyszły na prowadzenie, robi wrażenie - chwalił swoje podopieczne Raczyński.
Zmiana prowadzenia zmobilizowała jednak faworyzowane pruszkowianki. Ostatnią część zawodów Lider wygrał 22:7, przerywając tym samym serię czterech porażek z rzędu (wliczając Puchar Polski). - Te zryw kosztował nas jednak bardzo wiele, bo w ostatniej części zawodów nie mieliśmy już sił. Od dawna powtarzam, że zespół z Pruszkowa ma ogromny potencjał, tylko musi go wydobyć z siebie. Trenerowi Prabuckiemu to się udało - przyznał Raczyński. - To nie jest przypadkowy zespół. Nie ważne jak z dużą stratą leszczynianki zawsze walczą do końca, dlatego bardzo obawiałem się tego spotkania - dodawał Prabucki.
- Mam nadzieję, że nasze kolejne mecze, będą wyglądać tak, jak trzecia kwarta z Liderem. Pokazałyśmy wtedy, że mamy serce do walki. Szkoda tylko, że takich udanych części spotkania nie było więcej - analizowała Anna Kuncewicz.
- Bardzo nam zależało na zwycięstwie. Ta seria porażek w końcu musiała się zakończyć - podsumowała Aleksandra Chomać.