,

Lista aktualności

ŁKS nie sprostał Liderowi

Tylko przez pierwszą połowę spotkania łodzianki walczyły z Matizolem Lider jak równy z równym, w drugiej połowie pruszkowianki wypracowały zbyt dużą przewagę i grały zbyt skutecznie, aby można było je pokonać, zwłaszcza borykającemu się z problemami kadrowymi ŁKS, któremu zwyczajnie nie starcza sił by dokończyć mecz praktycznie niezmiennym składem.

,

Pierwsza piłka w meczu należała do Pruszkowa, ale to łodzianki, a dokładniej Melissa Dalembert zdobyła pierwsze punkty w meczu trafiając dwa osobiste, a pochwili dwukrotnie punktowała Olga Urbanowicz oraz Justyna Jeziorna i ŁKS prowadził 8:2. Pruszkowianki kolejno zdobyły dwie "trójki" - najpierw Natalija Trofimowa, chwilę potem Laurie Koehn i drużyna gości wyszła na prowadzenie 13:10, ale po chwili także za trzy trafiła Lauren Prochaska i był remis po 13. Dobrą zmianę dała po stronie ŁKS Angelika Kowalska – po dynamicznym wejściu pod kosz została sfaulowana i wykorzystała dwa rzuty osobiste, a po szybkim ataku wykończonym przez Jettę McIntyre ŁKS wyszedł na prowadzenie 21:18. Pruszkowiankom udało się jeszcze dwukrotnie skutecznie rozegrać akcje przed końcem kwarty, która zakończyła się 22:21 dla Matizolu. W drugiej kwarcie obie drużyny długo nie mogły zdobyć punktów, dopiero po trzech minutach celnie trafiła Dalembert a zaraz potem Koehn rozpoczęła swój popis rzutów za trzy punkty, zdobywając ich w całym meczu aż 7 na 8 prób, co jest imponującym wynikiem. Kolejne minuty znów nie przynosiły punktów dla żadnej z ekip, chociaż trwała walka o każdą piłkę a ostrą rywalizację pomiędzy drużynami widać było pod oboma koszami. Po połowie Pruszków wygrywał 33:32 ale już na początku trzeciej odsłony meczu wyszedł na sześciopunktowe prowadzenie, a po serii błędów ełkaesianek było jeszcze gorzej i Lider szybko uzyskał przewagę 46:34. "Trójki" Laurie Koehn okazały się dla łodzianek zabójcze, bo po kolejnych dwóch celnych i dodatkowych dwóch zdobytych przez tę zawodniczkę w szybkim ataku prowadzenie Lidera wynosiło już 18 punktów i trzecia kwarta, przegrana przez ŁKS 6:23, zakończyła się wynikiem 56:38. Czwartą kwartę pruszkowianki grału już rozluźnione i bez presji wyniku, coraz odważniej zdobywając punkty, łodzianki natomiast zdeprymowane sporą stratą punktów i ewidentnie zmęczone grą sześcioma zawodniczkami, nie grały już tak skutecznie jak w pierwszej połowie meczu, chociaż walczyły o każdą piłkę. Ze szczególnym poświęceniem grała Justyna Jeziorna, wydzierając piłki przeciwniczkom przy każdej nadarzającej się okazji. Łodzianki przegrały ostatecznie 59:77, po dobrej pierwszej połowie ale bardzo słabej trzeciej i czwartej kwarcie, chociaż co ciekawe, wygrały znacząco jeśli chodzi o zbiórki – Matizol w obronie i ataku uzyskał 31 zbiórek, podczas gdy ŁKS aż 45. Były szkoleniowiec ŁKS Adam Prabucki potwierdził, że łodzianki stawiały duży opór na początku spotkania i pochwalił je za ich postawę, ale przyznał także, że ełkaesianki niczym go nie zaskoczyły i cieszy go zwycięstwo, które daje szanse Matizolowi na dalszą walkę w play-off. Jarosław Zyskowski pochwalił swoje zawodniczki za walkę. - Dziewczyny bardzo się starały, walczyły i szarpały się o każdą piłkę, ale taki zespół jak Pruszków wykorzystuje chwile naszej słabszej gry i trzecia kwarta, kiedy graliśmy naprawdę źle przesądziła o naszej porażce w tym meczu. Wciąż jednak mamy bardzo ciężką sytuację kadrową i praktycznie żadnej możliwości zmiany.