,

Lista aktualności

Sensacja w Krakowie, Lotos zwycięski

Już pierwsze mecze półfinałów Ford Germaz Basket Ligi przyniosły zaskakujące rozstrzygnięcia. Wielki faworyt do mistrzowskiej korony, zespół Wisły Can-Pack Kraków, przegrał na własnym parkiecie z drużyną CCC Polkowice 66:75. Równie ciekawie było w Pabianicach gdzie wicelider sezonu zasadniczego musiał uznać wyższość Lotosu Gdynia.

,

Wciąż aktualne mistrzynie Polski wygrały 62:58 i tym samym podopieczne Krzysztofa Koziorowicza odzyskały atut własnego parkietu. W Krakowie nie spodziewano się takiego rozstrzygnięcia. Drużyna prowadzona przez Elmedina Omanicia we wszystkich dotychczas rozegranych meczach przegrała tylko raz, z PZU Polfą Pabianice. Tym razem to jednak koszykarki CCC okazały się zespołem lepszym i co warte podkreślenia polkowiczanki wygrały całkowicie zasłużenie. Ambitnie grające podopieczne Andrzeja Nowakowskiego biły się o każdą piłkę, walczyły o każdą zbiórkę. Po raz kolejny wielką formę zaprezentowała Elżbieta Trześniewska, która raz za razem dziurawiła kosz rywalek. Była reprezentantka Polski zakończyła mecz z dorobkiem 26 punktów i była prawdziwą ostoją CCC. – Wygrałyśmy w jaskini lwa więc zwycięstwo cieszy podwójnie – powiedziała środkowa polkowickiego zespołu. – Grałyśmy bez większej presji i jasno realizowałyśmy wytyczne trenerów. Wisła to wciąż wielki faworyt całej ligi, ale my tanio skóry nie sprzedamy – dodała Trześniewska. – Gratuluję zwycięstwa drużynie CCC – powiedziała Anna DeForge, która ambicją i wolą walki górowała nad swoimi koleżankami z zespołu. – Na pewno nie możemy być zadowolone z naszej gry. Musimy szybko wyciągnąć wnioski, bo już jutro mamy okazję do rewanżu – dodała amerykańska rozgrywająca, która w całym meczu zdobyła 34 punkty, w tym sześciokrotnie trafiła zza linii 6,25. – To mało ważne bowiem liczy się wynik całego zespołu, a ten wszyscy znamy – zakończyła zasmucona Amerykanka. W drugim półfinale również nie brakowało emocji. PZU Polfa Pabianice, która w ćwierćfinale dopiero po pięciu spotkaniach zapewniła sobie awans do kolejnej rundy, tym razem toczyła wyrównany bój z Lotosem Gdynia. Co prawda jeszcze do przerwy przewaga gdynianek sięgała dwunastu punktów to jednak riposta podopiecznych Tomasza Herkta była natychmiastowa. Pabianiczanki wygrały trzecią kwarcie 21:13 i tym samym „wróciły do gry”. – Na pewno pogoń za drużyną Lotosu Gdynia kosztowała nas wiele sił, ale nie ma co się usprawiedliwiać zmęczeniem. Po części to przecież nasza wina. Rywalizację w ćwierćfinale na pewno mogłyśmy wygrać dużo wcześniej – powiedziała po spotkaniu Karla Cristina Martins Da Costa. O wszystkim zadecydowała ostatnia odsłona tego pojedynku, a w zasadzie jej końcowe fragmenty. Wtedy też zawodniczki PZU Polfy nie potrafiły opanować emocji i zaczęły popełniać błędy. Faul ofensywny popełniła Krystofova, a Beata Krupska-Tyszkiewicz dwukrotnie straciła piłkę. – Było to bardzo trudne spotkanie dla obu zespołów, a o naszym zwycięstwie zadecydowały szczegóły. Po przerwie losy spotkania odwróciły się, ale nie wynikało to z naszej dekoncentracji tylko z lepszej gry pabianiczanek. Tak jak mówiłam przed przyjazdem do Pabianic naszym celem było wygranie przynajmniej jednego meczu. Ten cel udało się już osiągnąć, nie oznacza to jednak, że jutrzejsze spotkanie odpuścimy. Gramy do końca i chcemy zwyciężyć także jutro – powiedziała Chelsea Newton. W pierwszych meczach drużyn walczących o miejsca 5-8 zwycięstwa odniosły drużyny występujące na własnym parkiecie. Koszykarki Azotów Meblotap Chełm pokonały AZS PWSZ Sowood Gorzów 76:67 w czym duża zasługa trójki Piątkowska – Marchanka – Żurkowska. Każda z nich wzbogaciła konto punktowe swojego zespołu o 20 ”oczek”. W drugiej parze wygraną zanotował AZS Poznań, który pokonał Cukierki Odrę Brzeg 75:64. Tym razem liderką poznanianek okazała się Joanna Jarkowska, zdobywczyni 12 punktów i 11 zbiórek. Rewanżowe pojedynki tych zespołów zostaną rozegrane w następny weekend.