,

Lista aktualności

Wisła Can-Pack o krok od mistrzostwa

Koszykówka to gra błędów. Kto popełni ich mniej, ten wygrywa. O tym, jak prawdziwa jest ta maksyma przekonały się dziś na własnej skórze dziewczyny z CCC, które musiały uznać wyższość aktualnych mistrzyń Polski, choć wydawało się, że zwycięstwo mają na wyciągnięcie ręki.

,

Podopieczne trenera Arkadiusza Rusina przystąpiły do dzisiejszej batalii mocno zdeterminowane. Zaczęły bardzo dobrze. Pierwsze punkty zdobyła spod kosza Jantel Lavender. W odpowiedzi w podobny sposób punkty dla przyjezdnych zdobyła Taj McWilliams. Potem polkowiczanki przegrywały 4:8 i 6:9, by w 4. minucie po punktach bardzo spisującej się dziś Ivy Perovanovic wyjść na jednopunktowe prowadzenie – 10:9. Kilka chwil później "trójkę" odpaliła Evantha Maltsi, która po chwili powtórzyła swój wyczyn i CCC wyszło na pięciopunktowe prowadzenie. Ostatecznie kwarta otwierająca dzisiejszą rywalizację zakończyła się wynikiem 21:13 dla CCC. Początek drugiej odsłony to nadal dobra gra polkowiczanek, które po sześciu minutach objęły 16-punktowe prowadzenie. Od tego momentu do końca pierwszej połowy podopieczne trenera Rusina rzuciły zaledwie cztery "oczka", podczas gdy Wisła zaliczyła punktów 13 i tym samym zniwelowała straty do siedmiu. Do przerwy w szeregach gospodyń kapitalne zawody rozgrywała zwłaszcza Perovanovic, która miała stuprocentową skuteczność w rzutach dwupunktowych. Dobrze spisywały się także Jantel Lavender, która trafiła cztery spośród pięciu oddanych rzutów oraz Sharnee Zoll, która do ośmiu zdobytych punktów dołożyła jeszcze pięć asyst. W gronie wiślaczek ciężar zdobywania punktów spoczywał głównie na środkowej McWilliams, która zapisała na swoim koncie 10 "oczek". Po zmianie stron Wisła próbowała odrabiać straty i początkowo jej się to udawało. Po sześciu minutach przewaga polkowiczanek stopniała do jednego punktu. Potem jeden z dwóch rzutów osobistych trafiła Perovanovic, a po chwili geniuszem strzeleckim błysnęła Maltsi, która po raz trzeci przedziurawiła kosz rywalek zza linii 6,75 m. Po 30 minutach gry gospodynie prowadziły 51:43 i wydawało się, że pierwsze zwycięstwo w finałowej rywalizacji jest na wyciągnięcie ręki. Niestety w ostatniej kwarcie CCC popełniło kilka niewybaczalnych błędów, które Wisła Can-Pack wykorzystała bezlitośnie. Na dwie i pół minuty przed końcem meczu polkowiczanki prowadziły 55:50. Wówczas dwóch kolejnych akcji spod kosza nie potrafiła skończyć celnymi rzutami Valerija Musina. W odpowiedzi bezbłędnie spisała się dwukrotnie Ewelina Kobryn i przewaga między rywalami wynosił zaledwie jeden punkt. Na minutę i 40 sekund przed końcem Taj McWilliams dała Wiśle prowadzenie 56:55. 25 sekund później tylko raz z linii rzutów wolnych trafiła Agnieszka Bibrzycka, dla której dzisiejszy pojedynek nie był najlepszy, bo ledwie jeden celny rzut na sześć oddanych za dwa punkty to nie jest wynik, z którego zawodniczka tej klasy może być zadowolona. Wisła charakter i umiejętności pokazała w swojej akcji, kiedy do syreny kończącej mecz było 39 sekund, a polkowiczanki po dwóch celnych rzutach wolnych Perovanovic prowadziły 58:56. Wówczas Erin Philips kozłowała bardzo długo, następnie oddała piłkę do niepilnowanej Anke De Mondt, która z zimną krwią trafiła za trzy i wyprowadziła swój zespół na jednopunktowe prowadzenie. Polkowiczankom pozostało 6,4 sekundy. Tą kluczową dla losów pojedynku akcję "pomarańczowe", a właściwie Valerija Musina rozegrały źle. Rosjanka próbowała samotnie wejść pod kosz. Niestety żadna z wiślaczek jej nie sfaulowała, a piłka po jej rzucie do kosza nie wpadła i Wisła wygrała dziś po raz trzeci, co oznacza, że do mistrzowskiego tytułu brakuje jej już tylko jednego triumfu. W sobotę o 19.30 mecz numer cztery.