08.05.2012 10:51, Konrad Kaptur
Podsumowanie sezonu: CCC Polkowice
Koszykarki CCC Polkowice po raz drugi z rzędu wywalczyły tytuł wicemistrzyń Polski. O ile jednak przed rokiem było to wydarzenie przełomowe, to tym razem w klubie pozostał pewien niedosyt, bo celem było mistrzostwo Polski. Chłodna analiza wydarzeń zakończonego sezonu wskazuje jednak na to, że mimo wszystko drugie miejsce należy uznać za sukces.
08.05.2012 10:51, Konrad Kaptur
Rozgrywki Ford Germaz Ekstraklasy sezonu 2011/2012 polkowiczanki rozpoczęły z wysokiego C. Wygrywały mecz za meczem prezentując koszykówkę opartą na solidnej defensywie, a także szybkich atakach. W Eurolidze dwa pierwsze mecze CCC zakończyło porażkami, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekiwał od nich cudów, bo za rywalki dziewczyny z Polkowic miały prawdziwe tuzy – ówczesnego mistrza tych elitarnych rozgrywek – Perfumerias Avenidę Salamanka oraz arcymocną ekipę Fenerbahce Stambuł. W trzecim pojedynku „pomarańczowe” odniosły historyczny sukces pokonując na własnym parkiecie włoską Familę Schio. Po emocjonującym, trzymającym w napięciu do ostatniej syreny meczu CCC wygrało 68:65. Było to pierwsze zwycięstwo polkowiczanek w Eurolidze i wydawało się, że zespół jest na dobrej drodze ku temu, by odnosić podobne triumfy. Następnego dnia po sukcesie rezygnację z funkcji pierwszego szkoleniowca złożył Krzysztof Koziorowicz, trener, który w Polkowicach pracował czwarty sezon.
- Zadecydowały względy zdrowotne. Już wcześniej rozmawiałem z Krzyśkiem o tym, to była jego decyzja, o której ja wiedziałem. Praca w euroligowym klubie wiąże się z dużym stresem. Krzysiek zdecydował, że musi trochę zwolnić, odpocząć – mówi nam Krzysztof Korsak, prezes CCC Polkowice.
Miejsce Koziorowicza zajął Arkadiusz Rusin, jego dotychczasowy asystent.
- To było dla mnie duże wyzwanie. Czasu na zastanowienie nie miałem w ogóle. Z dnia na dzień znalazłem się w nowej sytuacji – wspomina Rusin.
Pod jego wodzą koszykarki z Polkowic wygrały trzy kolejne pojedynki w ekstraklasie, aż przyszła pierwsza porażka – z Energą Toruń. W grodzie Kopernika CCC przegrało 89:84. Potem polkowiczankom zdarzył się jeszcze jeden niespodziewanie przegrany mecz – z Artego w Bydgoszczy. Polkowiczanki potrafiły natomiast pokonać we własnej hali krakowską Wisłę Can-Pack i jak się później okazało była to jedyna porażka „Białej Gwiazdy” w całym sezonie Ford Germaz Ekstraklasy. Przegrane z Energą oraz Artego sprawiły, że CCC do samego końca sezonu zasadniczego musiało walczyć o dającą przewagę własnego parkietu w ewentualnych meczach półfinałowych pozycję numer dwa. Za rywala w tej batalii polkowiczanki miały gdyński Lotos. Ostatecznie w decydującym meczu na Wybrzeżu „pomarańczowe” były lepsze o jeden punkt i zajęły tak upragnioną drugą pozycję po zasadniczej części sezonu. Warto wspomnieć, że w 2012 rok zespół wszedł mocno wzmocniony, bo dołączyły do niego uznawana za jedną z najlepszych polskich koszykarek Agnieszka Bibrzycka, a także utalentowana centerka Los Angeles Sparks, Jantel Lavender. Także trener Rusin, który od momentu, gdy Koziorowicz opuścił zespół prowadził go samotnie, co na poziomie euroligowym było ewenementem, zyskał wsparcie. Do Polkowic trafił Krzysztof Szewczyk, który wcześniej pracował jako szkoleniowiec Inei AZS Poznań. Wcześniej pożegnano litewską środkową Gintare Petronyte, której nieliczne atuty okazały zespołowi się mało przydatne. Wraz z przyjściem Bibrzyckiej i Lavender przed zespołem postawiono nowy cel – mistrzostwo Polski.
W Eurolidze drużyna spisywała się na miarę oczekiwań, a nawet lepiej. W annałach polkowickiej koszykówki zapisała się data 30 listopada 2011 roku. Wówczas podopieczne trenera Arkadiusza Rusina pokonały zespół z Salamanki sprawiając największą niespodziankę zakończonego niedawno euroligowego sezonu. Po wyjściu z grupy polkowiczankom przyszło mierzyć się z grającą bajeczną koszykówkę drużyną Ros Casares Walencja, późniejszym triumfatorem Euroligi. CCC przegrało dwukrotnie, co nie było zaskoczeniem, bo hiszpańska ekipa przetoczyła się niczym walec po wszystkich rywalach i ostatecznie pewnie triumfowała w elitarnych rozgrywkach.
W polskiej ekstraklasie CCC w ćwierćfinałach zmierzyło się z przeżywającymi ogromny kryzys akademiczkami z Gorzowa. Niestety w tych meczach nie mogła zagrać Megan Frazee, która doznała kontuzji wykluczającej jej udział meczach do końca sezonu. Pomimo tego rywalizacja z KSSSE AZS PWSZ skończyła się w trzech meczach, a problemy polkowiczanki miały jedynie w pojedynku zamykającym rywalizację. Potem przyszły półfinały, w których CCC zmierzyło się z gdyńskim Lotosem. Dwa pierwsze mecze rozegrane w hali w Polkowicach to łatwe wygrane „pomarańczowych”. Kolejne dwa pojedynki to totalna metamorfoza i dwie niespodziewane porażki. Decydujący o awansie do wielkiego finału mecz, rozegrany w Polkowicach, był bodaj najbardziej emocjonującym w całym sezonie. Nasze dziewczyny pokazały charakter i potrafiły w końcówce odwrócić losy przegranego, wydawało się, pojedynku. Sam finał zakończył się porażką 0:4, ale ten wynik jest mylny, bo w trzech spośród czterech meczów o końcowym sukcesie decydowały niuanse. Czego zabrakło CCC, by pokonać Wisłę? Trudno odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie.
- Przede wszystkim charakteru, zadziorności, walki od pierwszej do ostatniej syreny. zimnej krwi w decydujących momentach. Trudno, taki jest sport – tłumaczy prezes Korsak.
Trudno odmówić mu racji, choć z drugiej strony, po urazie Frazee, potencjał czysto koszykarki krakowianek był mimo wszystko większy niż CCC. Za Wisłą przemawiały także inne argumenty – większe obycie w meczach o tak dużą stawkę, doświadczenie, zaangażowanie i konsekwencja w realizacji założeń taktycznych nakreślonych przez sztab szkoleniowy.
Na chłodno analizując to, co wydarzyło się w zakończonym sezonie należy uznać go za udany. Co prawda nie udało się odebrać krakowiankom mistrzowskiego tytułu, ale zespół prezentował koszykówkę radosną, dostarczył fanom wielu emocji. Niektóre z meczów będą pamiętane bardzo długo. Mimo wszystko jestem przekonany, że dystans pomiędzy Wisłą a CCC się zmniejszył, a gdyby w zdrowiu do końca rozgrywek dotrwała Megan Frazee to losy finałowej rywalizacji mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Poza tym, co niezmiernie ważne, polkowiczanki prowadził duet młodych polskich trenerów, który udowodnił, że potrafi radzić sobie nie tylko w ekstraklasie, ale także na parkietach Euroligi.
Teraz przed działaczami CCC czas budowy nowego zespołu, na kolejny sezon. Mamy nadzieję, że uda się stworzyć drużynę, która będzie w stanie z jeszcze lepszym skutkiem rywalizować zarówno w Polsce, jak i Europie.