,

Lista aktualności

Monika Sibora: Podsumowań nadszedł czas (cz. II)

Wielu działaczy klubowych, trenerów i zawodniczek uważa, że rozgrywanie meczów 5 – 8 nie ma sensu i należy zaliczyć miejsca jakie zespoły zajęły po rundzie zasadniczej, a nie zdołały awansować do play-offów. Osobiście nie przyznaję im racji, bo z doświadczenia wiem, że każdy miesiąc extra jest na plus dla zawodnika.

,

Rozumiem, że zmęczenie może być wielkie, ale przecież granie meczów to potocznie mówiąc... "wisienka na torcie" w całym cyklu treningowym. Nie rozumiem więc zawodniczek. A co do trenerów i działaczy, brak mi słów komentarza. Powiem tylko tyle... skoro nie ma pieniędzy na dokończenie sezonu, to lepiej nie zgłaszać się wcale do rozgrywek! Miejsca 5 – 8 MATIZOL LIDER PRUSZKÓW Zespół, który w zeszłym roku był piąty, w tym miał apetyt na pierwszą czwórkę i Puchary Europejskie. Zupełnie przebudowany skład, był kompletowany jeszcze pod koniec stycznia. Do czterech zawodniczek z poprzedniego sezonu dołączyło docelowo 10 nowych, a "przewinęło" się jeszcze kilka zagranicznych koszykarek, z których rezygnowano. Cztery "stare" to: Olka Chomać, Ala Bednarek, Kasia Cymmer (wypożyczona na początku października do węgierskiego zespołu Ceglédi Elefántkölykök Kosárlabda Klub) i Paulina Antczak (wypożyczona w listopadzie do MUKS-u Poznań). Sprowadzono: Annę Wielebnowską, Anię Pietrzak, Karolinę Stanek, Paulinę Rozwadowską, Olivię Tomiałowicz, Laurie Koehn, Sydney Colson, Nataliję Trofimową, Ugo Ohę, Angelinę Wiliams. W zespole ponadto były: Stefanie Murphy, Amber Holt, Charity Szczechowiak. Po 11 kolejce dymisję złożył pierwszy trener Arkadiusz Koniecki, a jego miejsce zajął Adam Prabucki. Lider w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego przegrał aż 8 na 13 meczów i był poza pierwszą ósemką. Wielkie rozczarowanie i stąd szereg zmian kadrowych. Przyniosło efekt, bo pruszkowianki przed play-off'ami zajęły 6 lokatę. W całym sezonie zasadniczym Pruszków nie sprawił miłej niespodzianki wygrywając choćby jedno spotkanie z wyżej notowanymi rywalami, jak CCC, Lotos, czy Wisła, ale za to sprawiał szereg niemiłych niespodzianek. Przegrywał mecze z Odrą Brzeg, Tęczą Leszno, KW ROW Rybnik czy Artego Bydgoszcz. Dlatego w play-offach nie spodziewano się wielkiej rewolucji. Lider trafił na Lotos Gdynia i zakładano łatwy, dwumeczowy pojedynek. Późno, ale zawsze.. .pruszkowiankom udało się jednak sprawić małą niespodziankę, i wykorzystując swój parkiet wygrały mecz z Gdynią, wyrównując stan rywalizacji 1:1. Na wyjeździe po raz kolejny lepszy okazał się Lotos, a Liderowi przyszło walczyć o jak najwyższą lokatę w przedziale 5 – 8. W systemie mecz i rewanż pruszkowianki zremisowały z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. i z KK ROW Rybnik, ale ich przewaga punktowa była na tyle wysoka, że ostatecznie powtórzyły wyczyn z poprzedniego sezonu zajmując 5. miejsce. O ile rok temu był to ogromny sukces, w tym rozpatruje się je jako porażkę. W zespole przodowały zawodniczki zagraniczne. Rozgrywająca Sydney Colson była 5 pod względem asyst (4,1), a Laurie Koehn zdominowała statystyki za trzy punkty. Z Polek na wyróżnienie zasługuje tylko Aleksandra Chomać. Nie był to najlepszy sezon naszej kadrowiczki w całej karierze, ale statystycznie całkiem niezły. Notowała 8,3 punktu na mecz, przy 45% skuteczności, 5,6 zbiórki i prawie 10 eval. Jednak kapitan Lidera w miarę regularnie grała tylko do połowy sezonu, gdzie dostawała więcej szans gry. Potem (z tylko jej znanych przyczyn – albo i nie) tych minut na parkiecie było znacznie mniej, i Olce ciężej było się wykazać. Mało minut na parkiecie dostawała też w tym sezonie Alicja Bednarek (wielka szkoda, szczególnie dla reprezentacji), a kolejna polska rozgrywająca Anna Pietrzak przez sezon przeszła niezauważona, choć dostała powołanie do kadry. KK ROW RYBNIK Śmiało można powiedzieć... sensacja tego sezonu! Szczególnie pierwszej części rozgrywek kiedy to ROW Rybnik odnotował zwycięstwa w 6 meczach z rzędu, zatrzymując się dopiero na CCC Polkowice. Ponadto przegrał jeszcze tylko z Wisłą Can-Pack i Lotosem. W drugiej rundzie było już znacznie gorzej. Oprócz wcześniej wymienionych zespołów, rybniczanki przegrały jeszcze z Odrą Brzeg, INEĄ AZS Poznań, KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp., Energą Toruń i Matizol Liderem Pruszków. Do play-off przystąpiły z 5. miejsca, trafiając na Energę Toruń. Wyrwały toruniankom jedno zwycięstwo, przegrywając rywalizację 1:2. W starciu z ŁKS-em Siemens AGD Łódź okazały się dwukrotnie lepsze, a walkę o 5 miejsce przegrały z Liderem Pruszków w pierwszym meczu na wyjeździe (84:63). W drugim wygrały, ale tylko 1 punktem... to było za mało. ROW zajął ostatecznie 6. miejsce. Wielki sukces, gdyż rok wcześniej zespół był 12. Ogromna w tym zasługa nowego trenera Kazimierza Mikołajca. Zespół jednak opierał się głównie na zagranicznych graczach: Rebecce Harris, Sybil Dosty, Racheli Fitz, Alexis Rack czy Mekkia Valentine. Statystycznie zdobywały one średnio od 10,1 do 12,7 punktu na mecz. Polskie zawodniczki: Magdaleny Radwan i Skorek, czy Katarzyny Suknarowska i Gawor były tylko i wyłącznie statystkami. KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WIELKOPOLSKI 7. miejsce zespołu z Gorzowa Wlkp. to nie jest sukces, a raczej porażka. Brązowy medalista z zeszłego roku, pomimo problemów finansowych, które wystąpiły przed i w trakcie sezonu, mógł powalczyć o wyższą lokatę. Trenerowi Dariuszowi Maciejewskiemu udało się zatrzymać w zespole Lyndre Weaver i Chiome Nnamake, zakontraktowano Tatum Brown (choć dwie ostatnie opuściły Gorzów w grudniu), Allison Smalley i Paris Johnson. W składzie były reprezentacyjne Polki: Agnieszka Kaczmarczyk, Agnieszka Skobel, Katarzyna Dźwigalska (opuściła zespół w styczniu spodziewając się dziecka). Do grudnia, kiedy występowały w najmocniejszym składzie grały bardzo nierówno. Potrafiły ograć Lotos Gdynia i Energę Toruń, a przegrać z ROW-em Rybnik, Matizol Liderem Pruszków, Widzewem Łódź czy ŁKS-em Siemens AGD Łódź. Na 14 meczów w silnym składzie wygrały tylko 7. W jednym z meczów odnotowując niechlubny rekord ilości zdobytych punktów – 39 (mecz z ROW-em Rybnik, 22.10.2011r. 57:39). Od stycznia gorzowianki w osłabionym składzie na 12 meczów jakie im pozostały w rundzie zasadniczej przegrały 6 i przed play-offami zajęły 7 lokatę, trafiając na CCC Polkowice. W ćwierćfinałach powalczyły tylko w drugim meczu u siebie, gdzie po dogrywce przegrały 64:67 i całą rywalizację 0:2. Były też bardzo blisko walki o 5. pozycję. W dwumeczu z Matizol Liderem Pruszków pierwszy pojedynek u siebie przegrały 8 punktami, ale mecz na wyjeździe wygrały, prowadząc do przerwy 33:21. Ostatecznie jednak rozmiary zwycięstwa okazały się za małe (tylko 4 punkty) i pozostała walka o miejsce 7 z mocno osłabionym ŁKS-em Siemens AGD Łódź. To była tylko formalność. Oba mecze z łodziankami AZS wygrał około 40 punktami. Sytuacja w zespole wpłynęła korzystnie na Agnieszkę Skobel, która w porównaniu do zeszłego sezonu otrzymała prawie 10 minut gry więcej. Skrzętnie to wykorzystała podwajając swoją średnią zdobycz punktową: z 7,6 z sezonu 2010/11, na 14,5 w zakończonym sezonie, zajmując 6 pozycję w PLKK. Jedno miejsce dalej, na 7 pozycji znalazła się w średniej ilości zdobytych punktów eval na mecz (16,4), a na pierwszym miejscu znalazła się w statystykach dotyczących średniej ilości przechwytywanych piłek (2,97). To był rok Skobelka, była liderem tego zespołu. Na wyróżnienie zasługuje też Agnieszka Kaczmarczyk, która również otrzymała więcej minut gry i zakończyła sezon średnio zdobywając 8,5 punktu na mecz i 10,5 eval. ŁKS SIEMENS AGD ŁÓDŹ Zespół z Łodzi ósemkę wywalczył przede wszystkim postawą w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego. W mocnym składzie, skompletowanym przez działaczy i trenera Prabuckiego wygrywały większość meczów (min. z KSSSE AZS PWSZ Gorzów Wlkp. i Energą Toruń). Początek problemów nastąpił w grudniu. Trener Prabucki oraz Natalija Trofimowa odeszli z zespołu do Matizol Lidera Pruszków. W styczniu, po przerwie świąteczno – noworocznej z USA nie wróciły Celeste Hoewisch i Stephanie Raymond (ta druga nie wróciła z powodu urazu kolana). Na miejsce dwóch nieobecnych rozgrywających sprowadzono Jette Archell McIntyre. Przez chwilę trenerem był Jarosław Zyskowski, który po kilku meczach odszedł do I-ligowego, męskiego Sidena Toruń. Wtedy pierwszym trenerem został dotychczasowy asystent Witold Bak. Pozostałe w klubie zawodniczki grały po 40 minut, co zaczęło odbijać się na zdrowiu. Liczne kontuzje spowodowały, że zespół rozgrywał mecze w 9, 8, a nawet 7 zawodniczek. Szczytem było oddanie walkowera Wiśle Can-Pack Kraków w drugim meczu ćwierćfinałowym. Na to wpływ miała jeszcze dodatkowa afera z pozostałymi w ŁKS-ie zawodniczkami amerykańskimi. Najpierw Melissa Dalembert i Jette McIntyre w lutym odmówiły udziału w meczach, a następnie zespół opuściła Lauren Prochanska. Aby dokończyć sezon do gry zgłoszono juniorki. Gdyby utrzymał się skład z początku sezonu, ŁKS byłby, obok ROW-u Rybnik rewelacją rozgrywek. Niestety problemy finansowe spowodowały, że finał był taki a nie inny. Maksimum jakie mógł osiągnąć zespół z Łodzi to ósemka. Choć do końca walczył o nią z Artego Bydgoszcz. Z taką samą ilością punktów (38), do play-offów awansował zespół z Łodzi mając lepszy bilans meczów bezpośrednich - wygrał dwa spotkania z bydgoszczankami. W play-offach nie podjął walki i przegrał 6 meczów, w tym jeden walkowerem. W szeregach łodzianek fantastycznie grała filigranowa Stephanie Raymond. Notowała średnio 15,5 punktu na mecz i 14,3 eval. Długo była pierwsza w rankingu najlepiej asystujących w lidze (4,5), ale ostatecznie nie została uwzględniona, gdyż rozegrała tylko 13 meczów. Szkoda, że nie mogliśmy jej oglądać do końca rozgrywek. Rewelacją była też centerka Melissa Dalembert, która wygrała ranking na najlepiej zbierającą (10,1). W ŁKSie bardzo pozytywnie pokazały się Polki. Katarzyna Kenig, Justyna Jeziorna, czy Olga Urbanowicz były czołowymi graczami zespołu i gdyby nie liczne urazy i kontuzje sezon 2011/12 mogłyby uznać za bardzo udany.