,

Lista aktualności

Katarzyna Bednarczyk: Uwielbiam grać na obwodzie

Jedną z nowych twarzy w zespole Widzewa Łódź jest 22-letnia Katarzyna Bednarczyk. Koszykarka trafiła do łódzkiego klubu z Tęczy Leszno - i jak przyznaje - jest zadowolona z tego wyboru.

,

Witamy w Widzewie! Zdążyłaś już zadomowić się w Łodzi? - Dopiero w niedzielę przyjechałam i póki co mieszkam z Gosią Chomicką, ale na dniach mam się przeprowadzić do swojego mieszkania. Także mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Co zadecydowało o tym, iż podpisałaś kontrakt z Widzewem? - Powiem szczerze, że jest to mój pierwszy klub, nie licząc Pruszkowa, kiedy mam bardzo blisko do mojego miasta rodzinnego. Nie ukrywam, że miało to dla mnie duże znaczenie. Niemniej jednak, w zeszłym sezonie również prowadziłam rozmowy z Widzewem, ale wybrałam Leszno, gdzie było całkiem okej. Natomiast w najbliższym sezonie Tęczy nie będzie w Ekstraklasie, a ja chciałam jeszcze spróbować swoich sił z najwyższej klasie rozgrywkowej. Opowiedz o swojej dotychczasowej karierze. - Prawdziwą koszykówkę rozpoczęłam w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Łomiankach, gdzie przebywałam trzy lata. W trakcie nauki w SMS-ie, ostatni rok spędziłam w klubie GTK Gdynia i z tą drużyną grałam w Mistrzostwach Polski. Nie ukrywam, że był to dla mnie najlepszy czas, gdyż wtedy udało mi się w jakiś sposób pokazać. W rezultacie, w swoim zespole chciał mnie mieć klub CCC Polkowice, jednak z perspektywy czasu była to dobra nauka, ale byłam jeszcze zdecydowanie za młoda, by tam grać. Wiadomo, że drużyna z Polkowic liczyła na wysokie miejsce w tabeli i nie było w jej interesie to, żeby szkolić młode zawodniczki. Miałam kontrakt na trzy lata, ale po półtora roku zdecydowałam, że nie chcę siedzieć na ławce i tym samym kolejny rok spędziłam w Pruszkowie. Następnie grałam w Lesznie, a teraz Widzew. Kibice Widzewa uwielbiają koszykarki waleczne, z charakterem, które zawsze zostawiają serce na parkiecie. Którąś z tych cech możesz sobie przypisać? - Postaram się, aby właśnie takie zdanie mieli o mnie kibice Widzewa. Zainspirował mnie Twój naszyjnik, którego zawieszką jest siódemka. - (uśmiech) Jak zaczęłam grać w koszykówkę, to miałam wybrać sobie numer, z jakim chciałabym grać i padło właśnie na siódemkę. Były to jeszcze czasy, kiedy moja mama biegała, coś robiła ze sportem i to taki mały sentyment. Na której pozycji na placu gry czujesz się najlepiej? - Zdecydowanie trójka. Czuje się dobrze w rzucie za trzy punkty. Po prostu uwielbiam grać na obwodzie, nie przepadam pod koszem. Niemniej jednak, jeśli jest taka potrzeba, to również jestem w stanie pomóc na tej pozycji. Do Widzewa trafiłaś z Tęczy Leszno razem z Małgorzatą Chomicką. Poza tym w zespole jest także Lidia Kopczyk, z którą też miałaś okazję grać w jednej drużynie. Tym samym problemów z aklimatyzacją chyba nie powinno być. - Zgadza się. Znam się prawie ze wszystkimi dziewczynami z ligowych meczów. Poza tym z Olą Dziewińską byłam też w SMS-ie. Wydaje mi się, że już trochę gramy w tę koszykówkę i biegając po boisku zawsze jakieś słowo wymienimy. Myślę, że będzie sympatycznie. Jakie cele postawiłaś sobie przez nowym sezonem? - Chciałabym udowodnić sobie oraz innym, że jestem w stanie grać na wysokim poziomie, pomagać drużynie, aby to ode mnie zależał wynik meczu.