Elżbieta Mowlik: Nasza jedynka będzie pewnie podwajana
fot. Paweł Pietranik

,

Lista aktualności

Elżbieta Mowlik: Nasza jedynka będzie pewnie podwajana

- Dla mnie, podobnie jak dla trenera, rozgrywająca jest najważniejszą postacią w drużynie. To mózg zespołu, który odpowiada za tempo i sposób naszej gry. Julie ma zdrowie do biegania - mówi Elżbieta Mowlik.

,

Bardzo udany jest początek sezonu dla Artego Bydgoszcz. Z dwóch spotkań wyjazdowych wróciłyście panie z kompletem punktów, chyba mało kto spodziewał się takiego początku w waszym wykonaniu?

- Chciałyśmy zrobić wszystko, aby sezon właśnie tak się rozpoczął i to nam się udało. Wiadomo, że gdy zespół wygrywa atmosfera staje się lepsza i siłą rzeczy lepiej się gra. W tamtym roku przegrałyśmy kilka spotkań z rzędu i od razu atmosfera zrobiła się nerwowa, a to nie pomagało. Potem musiałyśmy nadrabiać straty do ósemki i to nam się nie udało, co rzutowało później na cały sezon. Teraz mamy dużo lepszą drużynę niż w tamtym roku, do tego trener Tomasz Herkt zdołał to poukładać. Gramy zespołowo, jest atmosfera w drużynie i to przynosi rezultaty.

Na łatwych rywali Artego przecież nie trafiło. Energa i Matizol Lider to nie są drużyny o potencjale zbliżonym do CCC czy Wisły Can-Pack, ale nie da się ukryć, że mają aspiracje, aby odegrać większą rolę w czołówce.

- Tym bardziej cieszą te wyjazdowe wygrane. Dalej musimy ciężko pracować, bo przed nami już spotkanie z Row Rybnik, a więc znów kolejnym trudnym zespołem. Mam nadzieję, że także po tym meczu w naszej drużynie panować będą dobre humory.

Obserwując waszą grę obawiam się o kondycję Julie Mcbride w kolejnych meczach. Do tej pory w żadnym z dwóch spotkań ta doświadczona zawodniczka nie zeszła jeszcze z parkietu, a nie da się ukryć, że od niej w waszej grze bardzo wiele zależy.

- Dla mnie, podobnie jak dla trenera, rozgrywająca jest najważniejszą postacią w drużynie. To mózg zespołu, który odpowiada za tempo i sposób naszej gry. Julie ma zdrowie do biegania, ale nie da się ukryć, że w kolejnych spotkaniach będzie jej trudniej poruszać się na boisku. Wszyscy już wiedzą, że dużo rzuca, a do tego odpowiada za naszą grę. Pewnie będzie częściej podwajana. Jest jednak na tyle mądrą zawodniczką, że potrafi też podać. Będzie dobrze.

Nie da się ukryć, że siłą Artego jest doświadczenie. W składzie jest przecież kilka zawodniczek z reprezentacyjną przeszłością, to chyba pomaga?

- Nie da się ukryć, że jesteśmy doświadczonym zespołem. Wspólnie z Agą Szott-Hejmej czy Justyną Jeziorną już trochę tych spotkań rozegrałyśmy. Do tego dochodzi Julie Mcbride oraz Charity Szczechowiak, która w naszym kraju jest już jakiś czas. To powinno procentować.

W meczu z Matizolem Liderem drużyna Artego prowadziła już dziesięcioma punktami, ale szybko straciła tę przewagę. Pojawiły się obawy o końcowy wynik w waszych głowach?

- To było ciężkie spotkanie. Do przerwy nieznacznie prowadziłyśmy, co pozwalało mieć nadzieje na udany rezultat końcowym, bo ta druga połowa już od jakiegoś czasu jest lepsza w naszym wykonaniu. Chcemy wygrywać, walczyć do końca o każdą piłkę, to cieszy.

Sporo fauli podstawowych zawodniczek Artego podczas meczu w Pruszkowie. To wynikało z waszej agresywnej gry, czy też sędziowie wyłapywali nawet najdrobniejsze przewinienia?

- Niemal przez cały długi okres przygotowawczy pracowałyśmy nad grą w obronie. My być ona agresywna, ale sędziowie w Pruszkowie chyba też zbyt drobiazgowo do tego podeszli.

W starciu z Energą wyszła pani w pierwszej piątce, ale udało się zdobyć tylko trzy punkty. W Pruszkowie rozpoczęła pani jako rezerwowa i skończyło się na dziesięciu. Zadowolona jest pani z tej progresji?

- Najważniejsza jest wygrana zespołu. Ja zawsze wymagam od siebie jednak więcej i uważam, że mogłam jeszcze dorzucić ze dwie trójki.

Po jednym z takich nieudanych rzutów, w samej końcówce i bez obrońcy, obserwowałem pani reakcję. Ta sportowa złość malowała się wówczas na pani twarzy.

- Zła byłam, bo takie pozycje powinnam wykorzystywać. Muszę nad tym pracować, więcej rzucając na treningach.