Gospodynie tego spotkania, drużyna Widzewa, do meczu podejdzie na pewno w minorowych nastrojach. Nic dziwnego, patrząc na obecny bilans tej drużyny 0-4 (solidarnie 0-2 w domu i 0-2 na wyjeździe). Trener Ryszard Andrzejczak ma duży ból głowy, gdyż problemy kadrowe ze strefą podkoszową i ubytki, związane z kontuzjami, ograniczają mu pole manewru, szczególnie jeśli chodzi o wartościowe zmienniczki.
W zupełnie innych nastrojach jest Tomasz Herkt i jego bydgoskie Artego. Drużyna, po wielu latach błąkania się w okolicach pozycji nr 8. w tabeli, wydaje się w tym sezonie mieć większe ambicje i predyspozycje ku wyższym lokatom. Powrót po sezonie nieobecności Morris, spróbowanie występującej już w Matizolu Liderze Szczechowiak, czy też postawienie na istną torpedę tej drużyny, w postaci McBride. W dodatku całkiem spory wachlarz wśród Polek. Herkt ma do dyspozycji przecież byłe lub obecne reprezentantki Polski - Szott- Hejmej, Mowlik, Jeziorną. W tym momencie w Bydgoszczy jest 8-9 równorzędnych zawodniczek, które dają zespołowi "to coś", zawsze gdy wymaga tego szkoleniowiec.
Co wobec powyższego, przeciwstawi temu widzewski kopciuszek?
Na pewno upór i determinację, z którą w niektórych wcześniejszych meczach był problem. Trener łodzianek, Ryszard Andrzejczak, na pewno wyciągnął odpowiednie wnioski z przegranych i popracował z drużyną na tablicach i niwelując problemy ze skutecznością, co było największą bolączką Widzewa. Problemem będzie zapewne… pierwsza piątka bydgoszczanek, która należy obecnie do jednej z mocniejszych w lidze, jak i sama McBride, która albo skupia skutecznie na sobie uwagę, tudzież kreuje dzięki temu wolne pozycje w strefie podkoszowej dla swoich koleżanek z drużyny. Artego jeszcze nie przegrało i najwyraźniej widać, że ta ekipa nie ma na to najmniejszej ochoty…
Dwa odmienne cele, dwie różne atmosfery w szatniach, jeden cel - 2 punkty. Kto je zdobędzie? Przekonamy już środę od godz. 18:00, pojawiając się w hali "Parkowa".