Galatasaray boryka się z problemami kadrowymi wynikającymi z kontuzji czołowych zawodniczek i w tym można było upatrywać szans dla polkowiczanek. Co prawda dziś do składu wicemistrzyń ekipy znad Bosforu wróciła Lindsay Whalen, ale wciąż nieobecne są Sylwia Fowles, Nevriye Yilmaz oraz Alba Torrens.
- Mamy problemy, ale przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo – mówił nam przed pierwszą syreną Ekrem Memnum, szkoleniowiec ze Stambułu.
Początek dzisiejszej potyczki był w wykonaniu gospodyń bardzo dobry. Już w pierwszej akcji zza linii 6,75 m kosz rywalek przedziurawiła Belinda Snell. Błyskawicznie jednak odpowiedziała Sebnem Kimyacioglu, trafiając także za trzy punkty. Po pięciu minutach było 11:8 dla CCC. Trzy minuty później, po celnym rzucie Bahar Caglar tablica świetlna pokazała po raz pierwszy w tym meczu remis, po 14. Potem było jeszcze po 16, ale ostatnie słowo należało do przyjezdnych, a konkretnie do znakomitej środkowej Sancho Lyttle, która trafiając równo z syreną dała swojej drużynie dwupunktowe prowadzenie. Kwartę numer dwa otworzyła celnym rzutem Laia Palau i znów był remis. Potem jednak polkowiczanki nie potrafiły skończyć kilku kolejnych akcji. Na szczęście rywalki także nie imponowały skutecznością, ale udało im się jednak dwukrotnie trafić do kosza i po czterech minutach gry w kwarcie numer dwa prowadziły czterema punktami. Minutę przed przerwą po kontrataku zakończonym celnym rzutem Magdaleny Leciejewskiej było 22:25. Końcówka jednak znów należała do przyjezdnych. Swoją drugą "trójkę" zaliczyła Sazyie Ivegin i do szatni zespół znad Bosforu schodził przy ośmiopunktowym prowadzeniu 22:30. W głównej mierze zdecydowały o tym rzuty trzypunktowe, których zawodniczki Galatasaray oddały aż 11, trafiając czterokrotnie. Polkowiczanki próbowały zaledwie cztery razy, a piłka drogę do kosza znalazła wyłącznie po otwierającym mecz rzucie Belindy Snell.
Po zmianie stron podopieczne trenera Memnuma kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Po 25 minutach gry ich przewaga urosła 12 "oczek”. Tuż przed syreną kończącą kwartę numer trzy rzut Agnieszki Majewskiej zniwelował straty do siedmiu punktów. Także początek ostatnich dziesięciu minut to trafienie, tym razem zza linii 6,75 m, Agnieszki Majewskiej, które dało nadzieję polkowiczankom. Niestety chwilę później "trójką” poczęstowała gospodynie Ozge Yavas. W ostatniej kwarcie za sprawą podań Palau i punktów spod kosza Nneki Ogwumike dystans pomiędzy rywalami systematycznie malał. Nieco ponad minutę przed syreną kończąca mecz, po akcji podkoszowej Ogwumike, było 48:50. Galatasaray nie potrafił skończyć punktami kolejnej akcji i gospodynie miały niespełna 20 sekund na rozegranie akcji, która mogła im dać dogrywkę bądź zwycięstwo. Niestety polkowiczanki, pomimo tego, że trzykrotnie rzucały do kosza rywalek, trafić nie potrafiły i w efekcie zanotowały drugą porażkę.
- Zaryzykowaliśmy zagęszczając strefę podkoszową i ograniczając poczynania środkowych ze Stambułu. to się udało. Niestety nie udało się wygrać, choć mieliśmy ostatnia piłkę. Niestety taki jest sport – skomentował po meczu trener Jacek Winnicki.
CCC Polkowice - Galatasaray Stambuł 48:50 (16:18, 6:12, 11:10, 15:10)
CCC: Ogwumike 15, Leciejewska 10, Snell 9, Palau 5, Majewska 5, Musina 4, Puss 0, Owczarzak 0, Mistygacz 0.