,

Lista aktualności

Adam Prabucki: Nie możemy osiągnąć samozadowolenia

- Na spotkanie z Energą patrzę jak na kolejny mecz ligowy. Taki, w którym trzeba wyjść na boisko i walczyć z pełną determinacją przez czterdzieści minut. Jeżeli zespół będzie walczył, to niezależnie od wyniku będę zadowolony - mówi przed sobotnim spotkaniem z Energą Toruń, trener Matizolu Lidera Adam Prabucki.

,

Matizol Lider w Ford Germaz Ekstraklasie nie przegrał od pięciu spotkań. W historii klubu taki wynik udało się powtórzyć po raz czwarty, w tym drugi za pana kadencji. Przed zespołem mecz z wymagającą Energą, czyli rywalem podobnie jak Matizol Lider walczącym o miejsce w pierwszej czwórce. Łatwo o komplet punktów nie będzie.


- Zespół, który wygrywa kilka spotkań, zaczyna zyskiwać wiarę we własne umiejętności, ale równocześnie osiąga samozadowolenie. Ciężko wtedy o determinację i wolę walki. W takich momentach rola trenera jest szczególna. Energa też wygrała kilka spotkań pod rząd. Ostatnio co prawda przegrała, ale po walce z CCC Polkowice. Od pewnego czasu nasz zespół co mecz gra z trudniejszym rywalem i to jest dobre dla nas. Przygotowując zespół do kolejnego meczu trener nigdy nie wie, jak wypadnie drużyna na boisku. Dopiero w sobotę przekonam się, czy dziewczyny będą walczyć o każdy punkt na parkiecie. Pracuję nad tym, aby było jak najlepiej. Wszyscy wiedzą, że mamy drobne problemy zdrowotne w zespole, ale nie ulega wątpliwości, że niezależnie od tego musimy normalnie pracować. Najwyżej rolę tych kontuzjowanych będą musiały przejąć inne koszykarki i na to musimy być gotowi.


Po niemal każdym spotkaniu podkreśla trener, że żyje następnym meczem i stara się nie wybiegać w przyszłości, bo to i tak nic nie da. Czy w lepszej mobilizacji przed meczem z Energą pomogło wygrane spotkanie w Gdyni? Centrum Wzgórze obecnym składem i formą może nie nawiązuje do drużyn, które walczyły o medale w Polsce a nawet Eurolidze, ale zwłaszcza w roli gospodarza jest groźne.


- Dla nas każdy mecz na wyjeździe jest trudny, ale ten był szczególny. Kiedyś pracowałem przecież w Gdyni i w tym mieście się urodziłem. Do tego debiutujący w roli trenera Centrum Wzgórze Vadim Czeczuro w przeszłości był moim zawodnikiem. Zawsze przyjście nowego człowieka do klubu, wzbudza dodatkowy impuls. Dziewczyny przed nowym szkoleniowcem chciały się zaprezentować z jak najlepszej strony, bo każda z nich zaczynała z tego samego pułapu. Po meczu w Gdyni słyszałem, że miejscowe zagrały najlepsze spotkanie w sezonie. Tym bardziej się cieszę, że udało nam się wygrać. Zespół na pewno docenił wagę tego zwycięstwa. Zawsze jednak podkreślam, że kolejne spotkanie jest trudniejsze, zwłaszcza po wygranej. A my przecież triumfowaliśmy już w pięciu kolejnych.


Statystycznie zawodniczki ze Stanów Zjednoczonych w Gdyni rozegrały chyba najlepsze spotkanie. Nie da się ukryć, że szczególnie te przyjeżdżające do Europy prosto z uczelni potrzebują trochę na to czasu na przystosowanie się do gry na Starym Kontynencie. Czy to oznacza, że Amerykanki wkomponowały się już w prowadzony przez pana zespół?


- Statystyki często nie oddają postawy danej zawodniczki na boisku, więc na ich podstawie nie można oceniać danego gracza. To prawda, że zawodniczki debiutujące w Europie zawsze potrzebują trochę czasu na przystosowanie się do innej koszykówki niż ta uczelniana. Cały czas zdaję sobie przy tym sprawę, jakim klub dysponuje budżetem i z jakiego poziomu sportowego ściągaliśmy do zespołu zawodniczki z Polski i zagranicy. Wiemy też na co stać poszczególne dziewczyny, dlatego czas nieznacznie pracuje na naszą korzyść. Siłą rzeczy gramy trochę lepiej niż na początku sezonu. Na pewno zespół lepiej się rozumie. Lepiej wczytuje się też w moje podpowiedzi podczas meczu. To wszystko złożyło się na nasze ostatnie wygrane w lidze.


Według najnowszych doniesień w Pruszkowie na pewno nie zagra Adrianne Ross, która podczas meczu z CCC Polkowice po zderzeniu z Laią Palau doznała złamania kości zatokowej. To duże osłabienie Energi?


- Na pewno wpłynie to na jakość gry. Zespół wobec utraty istotnego gracze potrafi się jednak zmobilizować do walki, także staram się nie przykładać do tego wagi. Doceniam klasę rywala. To zespół o określonej pozycji w lidze i tabeli. Torunianki w ostatnich trzech sezonach dwa razy zdobywały brązowy medal, a to o czymś świadczy. Jak każdy zespół mają jednak swoje problemy. Na to spotkanie patrzę jak na kolejny mecz ligowy. Taki, w którym trzeba wyjść na boisko i walczyć z pełną determinacją przez czterdzieści minut. Jeżeli zespół będzie walczył, to niezależnie od wyniku będę zadowolony.