Nieczęsto zdarza się, aby jedna koszykarka potrafiła zdominować wydarzenia na boisku, a tak właśnie było w sobotę w Pruszkowie. Amerykańska skrzydłowa była tego dnia w niesamowitej dyspozycji rzutowej, bezbłędnie wykorzystując przy tym każdy centymetr wolnego miejsca na boisku. Już po 14 minutach gry miała na swoim koncie 21 punktów, trafiając przy tym 4 z 5 rzutów za trzy punkty. Jedyną niecelną próbę z dystansu także potrafiła wykorzystać na swoją korzyść, gdyż odważnie zaatakowała tablicę a później uzyskała dwa punkty z ponowienia akcji. Michael opiekowało się tego dnia kilka koszykarek, ale niezależnie od sposobu obrony Amerykanka była nie do zatrzymania. W całym spotkaniu trafiła 12 z 23 rzutów z gry, uzyskując przy tym 33 punkty. Do tego miała 13 zbiórek, 3 asysty oraz 2 przechwyty.
- Nasz zespół preferuje grę z kontry, z małą liczbą ustawianych ataków pozycyjnych. Akcje powinny być więc krótkie, przez co mecz będzie dynamiczny - mówiła przed spotkaniem podkoszowa Energi Martyna Koc. Jej słowa znalazły odzwierciedlenie w wydarzeniach na boisku. Mimo wąskiego składu torunianki błyskawicznie przemieszczały się z obrony do ataku, często oddając rzuty już w 8 sekundzie akcji. Z takich rozwiązań wyraźnie zadowolony był trener Elmedin Omanić, który energicznie zmuszał tylko zawodniczki do powrotu do obrony. - Dla nas najważniejszy był szybki powrót do defensywy, bo Pruszków gra szybką koszykówkę. Transmisja z ataku do obrony była tego dnia kluczowa.. W tym spotkaniu bardzo dobrze po boisku przemieszczały się zwłaszcza wysokie zawodniczki, za co im dziękuję - chwalił swoje podopieczne bośniacki szkoleniowiec.
Głównie dzięki dobrej postawie Michael Energa przy wyniku 9:10 potrafiła rzucić piętnaście punktów z rzędu, co dało jej wyraźną przewagę jeszcze w pierwszej kwarcie. Ten komfort psychiczny pomógł później toruniankom w kolejnych odsłonach meczu. Matizol Lider próbował bowiem odrabiać straty, ale tego dnia najwięcej rzucił zaledwie sześć punktów z rzędu. To było za mało na Energę, której przewaga momentami wynosiła już nawet 24 punkty.
Brak kontuzjowanej Adrianne Ross znacząco zmniejszył możliwość rotacji w toruńskim zespole, gdyż trener Omanić miał do swojej dyspozycji tylko siedem ogranych w seniorskiej koszykówce zawodniczek. Krótkiej ławki rywalek w ogóle nie było jednak widać w Pruszkowie. Pierwszej zmiany szkoleniowiec Energi dokonał dopiero w 26 minucie meczu, gdy Lauren Bell zmieniła nieskuteczną w ataku, ale waleczną w obronie Weronikę Idczak. Tego dnia z ławki weszła jeszcze tylko Róża Ratajczak.
Przez cały mecz na boisku przebywała Martyna Koc, która trzy przewinienia złapała już w pierwszej połowie, a czwarte na początku trzeciej kwarty. Podkoszowa Energi mimo problemów z faulami potrafiła jednak dotrwać do końca meczu, choć trener Adam Prabucki, zachęcał swoje podopieczne do odważnej gry jeden na jeden przeciwko Koc.
Świadome rewanżowego meczu w Toruniu koszykarki Matizolu Lidera do końca walczyły o korzystny wynik spotkania. Ich postawa została nagrodzona w ostatnich minutach, gdy zmęczone rywalki zaczęły spóźniać się w obronie. Wygrana różnicą dziesięciu punktów czwarta kwarta sprawiła, ze pruszkowianki przegrały to spotkanie 56:68 i w rewanżu mają jeszcze szansę na korzystny wynik dwumeczu.
Powiedzieli po meczu:
Elmedin Omanić (trener Energi Toruń): - Mecz w Pruszkowie był dla nas bardzo ważny. Oba zespoły mają podobny potencjał, dlatego wygrana w takiej rywalizacji zawsze dodatkowo cieszy. Spodziewaliśmy się cięższego meczu, ale moje dziewczyny przez trzy pierwsze kwarty zagrały bardzo dobrze. Trener Adam Prabucki w przedmeczowej rozmowie mówił, że brak Adrianne Ross może jeszcze bardziej pobudzić mój zespół do walki i tak rzeczywiście było. Gratuluję zespołowi takiej postawy na boisku.
Adam Prabucki (trener Matizolu Lidera): - Zespół z Torunia zagrał tego dnia bardzo dobrze, do tego bardzo skutecznie. My mimo wielu prób stosowania różnych systemów obrony nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Przegraliśmy z Michael, ale nie tylko, bo także pozostałe wysokie zawodniczki zagrały dobrze. 18 punktów uzyskała Koc, a 11 Misiek. Z Amerykanką nie mogliśmy sobie poradzić w żadnej sposób. Niezależnie czy była to obrona jeden na jeden, kombinowana, strefowa, czy też na całym boisku. Byliśmy zdecydowanie słabsi tego dnia. Zawsze tak jest, że po kilku udanych meczach zaczyna brakować koncentracji, a w trakcie meczu nie ma szans, aby ona powróciła. Nie ma takiego zespołu, który w trakcie spotkania zbuduje koncentrację. Stąd się bierze słaba skuteczność - 27 procent - oraz duża liczba strat. Łącznie mieliśmy ich 20 z czego nasza podstawowa rozgrywająca 8.
Nicole C Michael (Energa Toruń): - To było bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Pruszków to bardzo dobry zespół, ale my wyszliśmy na boisko, graliśmy zespołowo i twardo w obronie, dlatego wygraliśmy.
Paulina Rozwadowska (Matizol Lider): - Zawiodła nas skuteczność za dwa i trzy punkty. Nic nie mogłyśmy trafić, mimo częstej możliwości ponawiania akcji. Mogę obiecać w imieniu swoim i koleżanek z zespołu, że postaramy się, aby kolejne takie spotkanie w naszym wykonaniu się nie powtórzyło.
Matizol Lider Pruszków - Energa Toruń 56:68 (12:24, 9:16, 14:17, 21:11)
Lider: Colson 15, Bennett 13, Buford 7, Gilbreath 7, Jujka 6, Rozwadowska 6, Kaczmarczyk 2, Pietrzak 0, Głocka 0, Grabowska 0, Stanek 0, Antczak 0.
Energa: Michael 33, Koc 18, Misiek 11, Idczak 4, Tłumak 2, Ratajczak 0, Bell 0.