,

Lista aktualności

Emilia Tłumak: Bez lidera też można grać

- Często tak jest, że gdy brakuje lidera, zespół potrafi się jeszcze mocniej zmobilizować. Tak było z naszym zespołem w Pruszkowie - mówi skrzydłowa Energi Toruń, Emilia Tłumak.

,

Wobec braku Adrianne Ross trener Elmedin Omanić zabrał do Pruszkowa trzy młode koszykarki, przez co pierwszą zmiany zdecydował się przeprowadzić dopiero w 26 minucie. Dużo sił trzeba zostawić na boisku, jeśli razem z Energą Toruń chce się później cieszyć z wygranej?

- Oj trzeba, ale jak widać dobrze jesteśmy przygotowane kondycyjnie, dzięki czemu udało się utrzymać korzystny dla nas wynik do końca. Wszystko szło po naszej myśli, dlatego trener Omanić wyszedł chyba z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia i postanowił to ciągnąć jak najdłużej, a ponieważ miałyśmy siły, zmiany nie były potrzebna.

Martyna Koc przed meczem mówiła, że Energa będzie starała się grać w Pruszkowie krótkie, szybkie akcje, ale nie spodziewałem się, że wasza gra będzie aż tak dynamiczna. Rzuty w 10 sekundzie akcji były w waszym wykonaniu na porządku dziennym.

- Takie było założenie. Miałyśmy grać z kontry i to głównie w pierwszej połowie nam się udawało. Po przerwie było z tym różnie, może brakowało nam trochę zdrowia? Do tego doszła nienajlepsza skuteczność w końcówce i przez to wynik trochę „stopniał”. Najważniejsze, że okazał się dla nas korzystny.

Analizując przebieg spotkania Enerdze grało się tego dnia nadspodziewanie łatwo. Chyba same nie spodziewałyście się takiego początku meczu?

- Wiedziałyśmy, że przyjeżdżamy walczyć do dobrego zespołu, dlatego koncentracja była na pewno większa. Mecze między nami od lat są zacięte, więc to stanowiło dodatkową mobilizację. Wygrana była nam bardzo potrzebna, bo w przypadku porażki nasz bilans i miejsce w tabeli by nas nie zadowalało.

Statystycznie waszą najlepszą zawodniczką w ataku jest Adrianne Ross, ale jej brak na boisku w ogóle nie był widoczny. Gdyby nie jej obecność na trybunach, można by odnieść wrażenie, że nigdy z wami nie grała.

- Potrafimy się uzupełniać. Często tak jest, że gdy brakuje lidera, zespół potrafi się jeszcze mocniej zmobilizować. Obawiał się tego zresztą trener Prabucki i miał czego, bo rzeczywiście tak było w Pruszkowie. Wygrałyśmy dzięki obronie, która umożliwiła nam wyprowadzanie kontr. Nie oznacza to jednak, że Ross nie jest nam potrzebna. Akurat w meczu z Liderem udało się jej brak zniwelować.

Wasze zrozumienie na boisku dobrze było widać zwłaszcza w momencie, gdy Martyna Koc złapała trzecie a później czwarte przewinienie. Często w obronie starałyście się jej pomagać, aby kolejny faul nie wykluczył waszej podkoszowej z gry i to wam się udało.

- Właśnie o to chodzi w grze zespołowej. W takim sporcie jak koszykówka trzeba sobie pomagać i wzajemnie się uzupełniać.