- Praga to bardzo mocny, zbilansowany zespół i na pewno dzisiejszy mecz będzie trudny. Jesteśmy przygotowani na ostrą walkę od pierwszej do ostatniej syreny - mówił przed rozpoczęciem dzisiejszej potyczki Jacek Winnicki, trener CCC Polkowice.
Już początek dzisiejszego meczu potwierdził słuszność słów trenera CCC. Rozpoczęła od skutecznego rzutu Veleriya Musina. Po dwóch minutach CCC prowadziło 8:2, ale już w 5. minucie to prażanki prowadziły 10:8. Wówczas pierwszą "trójkę" odpaliła Nneka Ogwumike i ponownie gospodynie objęły prowadzenie. Końcówka pierwszej kwarty należała do podopiecznych trenera Winnickiego, które po 10 minutach prowadziły 23:17. Największa zasługę maiła w tym Ogwumike, która zdobyła aż dziewięć punktów. Kwarta numer dwa, a zwłaszcza jej końcówka należała do przyjezdnych. Pod koszami rządziła Rebekkah Brunson, która regularnie punktowała spod kosza, a na obwodzie uaktywniła się Eva Viteckova, która dwukrotnie trafiła zza linii 6,75 m. Kluczowe znaczenie dla losów tej kwarty miały ostatnie cztery minuty, która prażanki wygrały 15:4 i ostatecznie schodziły na przerwę przy dwupunktowym prowadzeniu 42:40. Prażanki miały doskonałą skuteczność. W rzutach za dwa 54,2 %a, a za trzy 66,7%. Polkowiczanki miały te wskaźniki na poziomie 50% oraz 28,6%.
Po zmianie stron obydwa zespoły zaczęły grać agresywniej w obronie, co przełożyło się na rosnącą ilość strat. Przez pięć minut podopieczne trener Natalii Hejkovej zdołały rzucić pięć punktów, a na koncie polkowiczanek zapisano jedynie jedno "oczko". Druga połowa trzeciej odsłony była lepsza. W szóstej minucie, po celnym rzucie Belindy Snell CCC doprowadziło do remisu. W końcówce dwie efektowne akcje skończyła celnymi rzutami Magdalena Skorek i to "pomarańczowe" prowadziły 52:49. Do końca trzeciej kwarty pozostało wówczas jedynie 9 sekund. Tak niewielka ilość czasu wystarczyła do tego, by Brunson zniwelowały straty USK do ledwie jednego punktu.
W ostatniej kwarcie emocje sięgnęły zenitu. Przez cały czas, aż do samego końca wynik oscylował wokół remisu. Dwie i pół minuty przed końcem meczu celnym rzutem za trzy popisała się Musina i polkowiczanki prowadziły 65:62. Taki wynik utrzymał się przez kolejne 60 sekund. Wówczas czas wzięła trenerka Hejkova, a perfekcyjnie rozrysowaną akcję zakończyła Jelena Skerovic, której nie zadrżała ręka przy rzucie za trzy i był remis po 65. Dla Skerovic był to 10 punkt zdobyty w ostatniej kwarcie. Po tym rzucie do końca meczu zostało 50 sekund i CCC miało akcję, po której powinno objąć prowadzenie. Niestety spod kosza nie trafiła Musina, a kilka chwil później spod kosza nie do zatrzymania była Brunson i to USK prowadziło 67:65. Polkowiczanki miały 21 sekund na rozegranie akcji. Na rzut w końcówce zdecydowała się Laia Palau. Nie trafiła do kosza, ale była faulowana. Niestety nie trafiła ani razu z linii rzutów wolnych i to prażanki cieszyły się z wygranej numer dwa w Eurolidze.
- Trudno jest mówić coś o takim meczu. W drugiej połowie graliśmy dobrze w obronie. W końcówce zabrakło nam trochę sił. Trzeci mecz przegraliśmy w ostatniej akcji. Mimo wszystko gratuluję mojemu zespołowi walki i charakteru. Jedyny element, w którym byliśmy gorsi to zbiórki w ataku. One zdecydowały o naszej porażce - skomentował trener Winnicki.
CCC Polkowice - ZVVZ USK Praga 65:67 (23:17, 17:25, 12:9, 13:16)
CCC: Ogwumike 16, Snell 14, Musina 10, Berezhynska 8, Palau 7, Leciejewska 4, Skorek 4, Majewska 2, Mistygacz 0, Owczarzak 0.