,

Lista aktualności

Paulina Rozwadowska: Wykorzystać szansę

- Jestem zadowolona z tej szansy, którą dał mi trener. Nie da się ukryć, że w meczu z Widzewem grałam dłużej niż zwykle i mam nadzieję, że ją wykorzystała - mówi podkoszowa Matizolu Lidera, Paulina Rozwadowska.

,

Statystyki nie zawsze dobrze oddają zaangażowanie danego zawodnika w grę zespołu, ale po meczu z Widzewem Łódź może być pani zadowolona ze swojego indywidualnego występu. 11 punktów i 10 zbiórek to pani najlepsze osiągnięcie statystyczne podczas kilku lat gry w PLKK.

- (śmiech) Jest się z czego cieszyć, bo statystycznie rzeczywiście jest to mój najlepszy mecz. Bardziej zadowolona jestem jednak z faktu, że z sezonu na sezon, meczu na meczu moje dyspozycja na parkiecie wygląda lepiej. Mam nadzieję, że ten progres zostanie utrzymany, a przez to osiągnę swój cel, jakim jest gra na dobrym równym poziomie, oczywiście z korzyścią dla drużyny.

W starciu z Widzewem z powodu drobnych problemów zdrowotnych bardzo krótko grały dwie podstawowego środkowe Matizolu Lidera Marta Jujka i Kali Bennett, ich brak automatycznie otworzył przed panią większą szansę na grę, co jak widać po statystykach udało się wykorzystać.

- Jestem zadowolona z tej szansy, którą dał mi trener. Nie da się ukryć, że w meczu z Widzewem grałam dłużej niż zwykle i mam nadzieję, że ją wykorzystałam. Niezależnie od rangi rywala szkoleniowiec zawsze daje mi sporo szans na grę, zawsze staram się wywiązać z tych obowiązków jak najlepiej potrafię. To, że nie grały nasze dwie podstawowe środkowe sprawiło, że więcej musiałam się angażować w walce pod tablicami i chyba mi to wyszło.

Łodzianki na mecz z Matizolem Liderem przyjechały bez Leony Jankowskiej, czyli swojej podstawowej podkoszowej. Wiedziałyście panie, że jej nie będzie na boisku, czy dowiedziałyście się dopiero podczas przedmeczowej rozgrzewki?

- Dopiero przed meczem się o tym dowiedzieliśmy. Była to dla nas niespodzianka, bo przygotowywałyśmy się do gry przeciwko tej zawodniczce. Miałyśmy odcinać ją od podań, ale ostatecznie okazało się to niepotrzebne.

Jeden z młodszych kibiców określił styl gry pani imienniczki Pauliny Antczak mianem wszędobylskiej pchły szachrajki. Podczas meczu z Widzew skrzydłowa Matizolu Lidera rzeczywiście walczyła po obu stronach parkietu, ale czasem brakowało jej zimnej głowy.

- Oj, przydała nam się Paulina pod tablicami. To taki typ zawodnika, który walczy o piłkę, niezależnie od tego, gdzie ona spadnie. Takich zawodników się ceni, bo ich ofiarność pomaga innym w grze.

Matizol Lider udanie rozpoczął rok, ale kolejne mecze już przed wami. Teraz przyjdzie się zmierzyć z dwoma najsłabszymi klubami ligi, czyli PTK Pabianice i AZS OPTeam Rzeszów. Teoretycznie jesteście zdecydowanym faworytem obu tych konfrontacji. Teoretycznie, bo po meczach z drużynami z dołu tabeli trener Adam Prabucki zawsze był niezadowolony, zupełnie inaczej oceniał zaś waszą postawę po starciach z najlepszymi. Z czego wynika ta rozbieżność w ocenie trenera?

- Spotkania z potencjalnie słabszymi rywalami zawsze są trudne. My jako zespół stawiane jesteśmy w roli zdecydowanego faworyta, który musi wygrać. Wtedy każde nasze gorsze zagranie oceniane jest zupełnie inaczej przez kibiców. Do tego moment naszej dekoncentracji może pobudzić rywalki do jeszcze lepszej gry i wzmocnić w nich wiarę w zwycięstwo. W takich spotkaniach najważniejsza jest koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty i to trener stara nam się wpoić.