Rozgrywki Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet tak się układają, że po dwóch meczach play off jesteście już blisko awansu do półfinału, ale przed decydującymi meczami Artego Bydgoszcz czeka występ w półfinale Pucharu Polski - ViaSMS.pl CUP. Czy to wybija z rytmu przygotowań do najważniejszych meczów sezonu, czy może mecz z trudnym przeciwnikiem jakim będzie Wisła Can-Pack Kraków, może być pożyteczny? Jak na to w ogóle patrzy się z perspektywy zawodniczki?
- Tak przez Polską Ligę Koszykówki Kobiet został ustalony terminarz i moim zdaniem nie jest to sytuacja, która wybije nas z rytmu. Będziemy miały spokojnie cały tydzień, aby przygotować się na mecz w Gdyni. Uważam, że to dla nas wystarczająco dużo czasu. I mamy nadzieję zakończyć tę rywalizację przy stanie 3-0.
Z Wisłą bilans jest w tym sezonie 1-1, jednak w obu spotkaniach ligowych udział brała Charity Szczechowiak. Nie zobaczymy jej już w tym sezonie na parkiecie. Jak brak tej zawodniczki odczuwalny jest w zespole?
- "Wiśnia” to zawodniczka z ogromnym sercem. Nieważne czy w danym dniu jest skuteczna w ataku czy akurat ma jeden z tych słabszych, zawsze zostawia serducho na parkiecie i walczy o każdą piłkę. To dla nas duża strata. Nie ma co się oszukiwać, że tak nie jest, ale taki jest sport: kontuzje są i niestety będą. Każda z nas wychodzi na parkiet i daje z siebie 110 procent, aby brak Charity nie przekładał sie na wyniki.
Ty weszłaś niejako na miejsce po "Wiśni" w wyjściowej piątce Artego. Z pewnością to dodatkowa mobilizacja, zwłaszcza w takim momencie sezonu. Jak sobie radzisz z presją? A może jej nie odczuwasz?
- "Wiśnia" jest mi bliską osobą. Odkąd grałyśmy w Toruniu razem, jest mi jak siostra. Dlatego bardzo szkoda mi tego, że nie może grać. Fakt: gramy na jednej pozycji i można powiedzieć, że wskoczyłam na jej miejsce i teraz mam więcej minut. Jednak wolałabym, aby ona była zdrowa (Szczechowiak ma odprysk panewki kości biodrowej, będzie pauzować co najmniej 4 tygodnie - przyp. red.). Presji nie czuję. Nie wiem, czy jest czy jej nie ma. Po prostu staram się wykorzystywać swoją szansę, robić swoje i nie zawodzić zespołu. Wiadomo, że nie ma zbytnio możliwości rotacji, aby postawić na kogoś innego w tym przypadku.
Artego, bez względu na wyniki do końca rozgrywek, pozostanie objawieniem sezonu. Z perspektywy dotychczasowych osiągnięć, zwycięstw, co zdecydowało o waszym sukcesie?
- Hmm... Mamy fajny zespół. Każda zawodniczka ma swoje mocne strony i trener Herkt potrafił to przełożyć na mecze i wyciągnąć z nas te dobre strony. Mamy swoje założenia, które ustanowione zostały na początku, kiedy się spotkaliśmy i do dziś kilka razy w tygodniu na treningach je powtarzamy. I to weszło nam w krew. Myślę, że dlatego tak fajnie i skutecznie funkcjonujemy jako drużyna.
Wróćmy jeszcze do Pucharu Polski. Z jednej strony to prestiżowe rozgrywki, z innej drużyny i trenerzy myślami mogą być bardziej przy walce o medale ligi. Zgadzasz się z taką opinią? I jak według Ciebie potoczą się decydujące mecze Pucharu?
- Wiadomo, że Puchar to nie to samo co play off. Ciężko obstawiać, jak te mecze się potoczą, dlatego że nie wiadomo właśnie, jak poszczególne zespoły do tego podejdą. Wszystko okaże się już w weekend.
Na koniec: z Wisłą najbliższy mecz zagracie w piątek w Pucharze, ale play off tak się układa, że zapewne spotkacie się w półfinałach ligi. To będą zupełnie inne mecze i czy jakiekolwiek znaczenie na tym poziomie rozgrywek ma tzw. przewaga własnego parkietu?
- Nie ma co jeszcze wykluczać zespołu z Gdyni w naszej rywalizacji, bo to dobry zespół. Ale chcemy jak najbardziej wyjść dalej i wtedy zapewne spotkamy się z Wisłą. Przewaga własnego parkietu ma znaczenie, ale też nie zawsze. Przecież z Wisłą przegrałyśmy u siebie a wygrałyśmy w Krakowie gdzie zawsze gra się ciężko. Zatem nie ma co patrzeć na to w ten sposób. I u siebie i na wyjeździe musimy grać swoją koszykówkę, wierzyć w to, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym i dążyć do celu.