,

Lista aktualności

W Pruszkowie nadzieja umiera ostatnia

Wrócić na decydujący mecz do Torunia - z takimi nadziejami do trzeciego spotkania ćwierćfinałowego z Energą przystąpią w sobotę o godzinie 18 koszykarki Matizolu Lidera Pruszków. W przypadku zwycięstwa pruszkowianek czwarty mecz tej pary odbędzie się dzień później.

Z przerwami na Puchar Polski Matizol Lider i Energa grają ze sobą w PLKK już od miesiąca. Najpierw jeszcze na zakończenie sezonu zasadniczego, a później w ćwierćfinale. Każde z tych spotkań odbywało się w Toruniu i każde choć miało różny scenariusz, kończyło się zwycięstwem Energi. Jeśli dodać do tego listopadową porażkę w Pruszkowie podopieczne Adama Prabuckiego mogły się nabawić drobnego kompleksu toruńskiej drużyny. Zdaniem opiekuna mazowieckiej ekipy takie wrażenie można było mieć przed pierwszym ćwierćfinałowym meczem, co na szczęście okazało się zgubne. - Podczas tych dwóch spotkań w walce o półfinał podjęliśmy walkę - cieszy się Prabucki. - Choć nie jesteśmy faworytem tej rywalizacji, zagraliśmy z determinacją i wiarą w końcowy sukces. Niestety w pierwszym meczu trafiliśmy na fantastyczną dyspozycję Weroniki Idczak, która trafiała z dystansu jak natchniona - zauważa trener Matizolu Lidera.

Rozgrywająca Energi trafiła 8 z 9 rzutów za trzy punkty, co jest jej najlepszym wynikiem w karierze. Wychowanka Olimpii Poznań najwyraźniej bardzo lubi grać z pruszkowską drużyną, bo jeszcze jako zawodniczka INEI AZS na hali w Pruszkowie ustanowiła swój wcześniejszy rekord w liczbie trafionych rzutów z dystansu. Reprezentantka Polski wykorzystała wówczas 6 z 7 rzutów.

Pruszkowiankom w drugim starciu ćwierćfinałowym z Energą udało zatrzymać się Idczak, ale tym razem sprytne rywalki potrafiły wymusić dużo przewinień, po których następowały rzuty wolne. Zawodniczki Prabuckiego walczyły do końca, ale opanowane w rzutach za 1 punkty rywalki skutecznie utrzymywały swoją przewagę. - Popełniliśmy zbyt wiele strat, do tego byliśmy mniej skuteczni niż dzień wcześniej. Energa to bardzo dobry zespół i takie niedociągnięcia potrafi wykorzystać - przyznaje Prabucki.

Czy wobec tak dużej liczby spotkań w ostatnim czasie obaj zespoły są w stanie zaskoczyć jeszcze siebie w kolejnym meczu ćwierćfinałowym? Na pewno tak. Energa po meczach w Toruniu miała dwa tygodnie na spokojne dopracowanie szczegółów. W tym czasie Matizol Lider oprócz treningów wziął udział w półfinałowym meczu turnieju Final Four Pucharu Polski. Starcia z rozpędzonym CCC Polkowice nie udało się wygrać, ale zdaniem trenera Prabuckiego pod względem szkoleniowym było to dobre spotkanie. - Wreszcie na boisku pojawiła się Kiara Buford, która od połowy stycznia leczyła kontuzję. Amerykanka bardzo chciała zagrać w Toruniu, ale zdrowie jeszcze jej to uniemożliwiło, dlatego starcie z CCC było dla niej takim przetarciem. Wiadomo, że po takiej przerwie do formy wraca się jakiś czas. Jej taki mecz był po prostu potrzebny - ocenia Prabucki.

Matizol Lider w przypadku porażki w sobotę zakończy sezon na piątym miejscu. Jeśli wygra, przedłuży swoje nadzieje przynajmniej do niedzieli, kiedy to odbędzie się czwarty mecz. - Nadzieja umiera ostatnia. Nie takie rzeczy zdarzały się w koszykówce. Na pewno będzie to spotkanie z większą niż zwykle dawką adrenaliny. Emocji może nie zabraknąć zarówno na boisku jak i na trybunach, ale taka jest właśnie faza play-off. Może to wyświechtane, ale dyspozycja dnia powinna mieć ogromne znaczenie - przekonuje szkoleniowiec pruszkowianek.