,

Lista aktualności

Pietrzak: Zbyt mocno chciałyśmy wygrać z Energą

- Przed każdym meczem byłyśmy bardzo zmobilizowane, wiedziałyśmy co mamy robić na boisku, ale czegoś zabrakło. Może inaczej wyglądało to na samym parkiecie, bo my wewnętrznie bardzo chciałyśmy wygrywać. Może zbyt mocno - mówi kapitan Matizolu Lidera, Anna Pietrzak.

,

Matizol Lider Pruszków nie sprostał w ćwierćfinale drużynie Energi Toruń, przegrywając 0:3.Kiedy było już jasne, że w walce o półfinał zagracie właśnie z tym zespołem radości nie było. Czy to oznacza, że od początku bardzo obawiałyście się tej konfrontacji?

- Nie wiem, dlaczego przegraliśmy pięć kolejnych spotkań z Energą. Ten zespół był w naszym zasięgu, ale niestety nam nie wyszło. Przed każdym meczem byłyśmy bardzo zmobilizowane, wiedziałyśmy co mamy robić na boisku, ale czegoś zabrakło. Może inaczej wyglądało to na samym parkiecie, bo my wewnętrznie bardzo chciałyśmy wygrywać. Może zbyt mocno.

Nie od dziś wiadomo, że w sporcie duże znaczenie ma psychika. Po dwóch meczach sezonu zasadniczego, które przegrałyście zdecydowanie, koszykarki Energi poczuły się bardzo pewnie. W waszej grze widoczne były zaś obawy o końcowy wynik.

- Rywalki na pewno poczuły się pewnie. My ciągle w głowie miałyśmy takie przeświadczenie, że damy radę. Wierzyłyśmy w nasze możliwości i siłę zespołu. Niestety czasem nawet największym mistrzom jakiś konkretny rywal nie leży i zachowując odpowiednie proporcje, chyba tak było w tym przypadku.

W składzie Energi brakuje typowej środkowej, której rolę z konieczności pełnią dynamiczne skrzydłowe. Wasz zespół takiego problemu nie miał, ale jak widać rywalki potrafiły to wykorzystać.

- Starały się grać szybko, ale jednocześnie cierpliwie. Dodatkowo do bólu wykorzystywały przewagę swojego doświadczenia. Nam go zabrakło, co czasem było widać po niektórych decyzjach na boisku.

W trzecim spotkaniu do przerwy przegrywałyście już różnicą szesnastu punktów, ale do końca walczyłyście o korzystny rezultat. Sił starczyło do zbliżenia się na osiem punktów. Na więcej rywalki nie pozwoliły, choć była na to szansa. Wtedy jednego rzutu spod kosza nie trafiła właśnie pani.


- Miałyśmy straszny problem ze skutecznością. Momentami wyglądało to tak, jakby Toruń grał w roli gospodarza, a my prosto z autokaru pojawiłyśmy się na nieznanej hali. Kilku rzutów nie trafiłyśmy z naprawdę dobrych pozycji. Ja sama tego doświadczyłam, o co mam do siebie pretensje. Teraz można gdybać, ale czasu się nie cofnie.

Podczas pomeczowej konferencji prasowej dziękowała pani kibicom Matizolu Lidera. Czuła pani ich wsparcie podczas tego sezonu?

- Zawsze byli z nami i to niezależnie od tego, gdzie odbywało się spotkanie. Wsparcie czułyśmy nie tylko na hali, ale także podczas podróży po Polsce. Jeszcze raz bardzo im za to dziękuję. Szkoda, że nie udało się odwdzięczyć medalem.

Trenere Energi Elmedin Omanić na pożegnanie życzył pani udanych wakacji. Zdążyła się pani zmęczyć tym sezonem, czy też ze względu na niezbyt dużą liczbę drużyn sił starczyłoby na jeszcze kilka spotkań.

- Na pewno nie będzie tak, że się położę w domu i nic nie będę robić. Chwila, ale tylko chwila, oddechu się przyda. Sił starczyłoby na więcej, bo przecież bardzo chciałyśmy grać o medale mistrzostw Polski.

Wybiegając trochę w przyszłość. Dzwoni do pani za kilka tygodni trener reprezentacji Polski Jacek Winnicki i zaprasza na kolejne wspólne wakacje z kadrą. Co pani mu odpowie?

- Na razie nie zadzwonił, więc nie wybiegajmy aż tak daleko w przyszłość.