Finał FGE: 2:0 dla CCC
fot. Konrad Kaptur

,

Lista aktualności

Finał FGE: 2:0 dla CCC

Dzisiejszy mecz finałowy miał odmienny przebieg od wczorajszej potyczki, ale niezmienne było jego zakończenie, zwycięskie dla CCC Polkowice. Gospodynie pokonały Wisłę Can-Pack Kraków 73:52 i w finałowej serii do czterech zwycięstw prowadzą 2:0.

,

Oba zespoły przystąpiły do dzisiejszego meczu mocno zmotywowane. Chyba aż za mocno, bo początkowe fragmenty to festiwal chaosu w wykonaniu obu drużyn. Niecelne rzuty, proste straty. Pierwszy punkt w meczu zdobyła z linii rzutów wolnych Cristina Ouvina. Odpowiedziała Magda Leciejewska. Po trzech minutach i 30 sekundach na ławkę rezerwowych powędrowała Erin Philips, która miała na koncie cztery przewinienia. Po faulu technicznym Australijki dwa razy na linii rzutów wolnych nie pomyliła się popularna "Lecia", a kilka chwil później swoje pierwsze punkty w meczu zdobyła Nneka Ogwumike i CCC prowadziło 6:1. Wówczas pierwszą "trójkę" odpaliła Anke De Mondt, wczoraj zupełnie niewidoczna. Trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty i celnej "trójce" Valeriyi Musiny gospodynie prowadziły 11:9, a trzy minuty później tablica świetlna hali w Polkowicach pokazywała 17:14 dla podopiecznych trenera Jacka Winnickiego.

Kwartę numer dwa otworzyła celnym rzutem zza linii 6,75m Belinda Snell, a kolejną akcję skończyła rzutem spod kosza po podaniu Australijki Musina i CCC objęło ośmiopunktowe prowadzenie. Po pięciu minutach było już 28:16, a Musina rozgrywała kapitalną partię, trafiając zarówno spod kosza, jak i z obwodu. Polkowiczanki kapitalnie broniły, zdominowały walkę na tablicach, co pozwoliło im na zdobywanie punktów po ponowieniach. Całkowicie wyłączyły z gry Tinę Charles, która na osiem rzutów w pierwszej połowie nie trafiła ani razu. Taka sytuacja doprawdy nie ma miejsca zbyt często. Ostatecznie po 20 minutach polkowiczanki prowadziły 37:22 i wydawało się, że w pełni kontroluje przebieg meczu. Gospodynie były lepsze w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła.

Po zmianie stron na początku akcję "2+1" przeprowadziła Ogwumike i przewaga urosła do 18 punktów. Wiślaczki ewidentnie nie miały pomysłu na sforsowanie szczelnych zasieków defensywnych gospodyń. Dopiero w 25. minucie meczu swoje pierwsze punkty w meczu zdobyła Charles, która zazwyczaj a w tym momencie pojedynków z udziałem Wisły miała ich na koncie kilkanaście, albo i ponad 20. Mniej więcej w połowie trzeciej kwarty na parkiecie pojawiła się Daria Mieloszyńska-Zwolak, która szybko zdobyła swoje pierwsze punkty i zaliczyła blok na Belindzie Snell. Gdy wydawało się, że to CCC ma pełną kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie w poczynania gospodyń wkradło się sporo chaosu. Kilka nieskończonych celnymi rzutami akcji i nagle zrobiło się sześć punktów różnicy. Wówczas czas wziął trener Winnicki, a potem miało miejsce niesportowe przewinienie Lai Palau na Cristinie Ouvinie. Hiszpańska rozgrywająca Wisły trafiła jeden z dwóch rzutów osobistych i było 47:40. Po wprowadzeniu piłki do gry wiślaczki nie potrafiły zdobyć kolejnych punktów, a "trójką" poczęstowała je Musina i znów zrobiło się 10 punktów różnicy. Po 30 minutach CCC prowadziło 51:40, a w ostatniej odsłonie polkowiczanki mocno broniły, wywierały wielką presję na krakowiankach, które kompletnie sobie nie radziły. Gdy po pięciu minutach gry w ostatniej odsłonie meczu CCC wyszło na prowadzenie 64:45 stało się jasne, że to CCC wygra po raz drugi.

- Zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne i wygraliśmy drugi mecz. To jednak jest dopiero połowa drogi. Aby cieszyć się z tytułu mistrza Polski trzeba wygrać jeszcze aż dwa mecze. Przed nami daleka droga - powiedział po meczu trener Winnicki.

Kolejne dwa pojedynki finałowe w przyszła niedzielę i poniedziałek w Krakowie.

CCC Polkowice - Wisła Can-Pack Kraków 73:52 (17:14, 20:8, 14:18, 22:12)
CCC: Musina 23, Ogwumike 20, Snell 9, Zoll 6, Leciejewska 6, Palau 5, Skorek 2, Majewska 2, Puss 0, Owczarzak 0.
Wisła: Żurowska 16, De Mondt 13, Charles 6, Ouvina 5, Horti 4, Pawlak 3, Mieloszyńska-Zwolak 3, Krężel 2, Phillips 0.