Polki do meczu z Bułgarią przystąpiły obciążone piętnastopunktową stratą z pierwszego spotkania, dlatego aby awansować do finału potrzebowały zwycięstwa większą różnicą punktów. - Naszym celem nie jest uzyskanie korzystnego wyniku na samym początku, mamy to robić konsekwentnie od pierwszej do ostatniej minuty - tłumaczyła Joanna Walich.
Trenerzy naszej kadry nie mieli wiele czasu na zmianę założeń taktycznych, ale z powodzeniem udało im się nastawić psychicznie zespół do meczu. Biało-czerwone wychodząc na przedmeczową rozgrzewkę wyglądały na mocno skoncentrowane, a jednocześnie świadome silnych stron reprezentacji Bułgarii. Mentalne przygotowanie do zawodów uzewnętrzniło się już po pierwszej akcji, w której Agnieszka Majewska nie trafiła dwóch wydawać by się mogło łatwych rzutów spod kosza. Od wszystkich koleżanek z ławki otrzymała mobilizujące brawa, a sama skutecznie uniemożliwiła rywalkom zdobycie łatwych punktów w kolejnej akcji meczu.
Jak należy zdobywać punkt jako pierwsza pokazała Agnieszka Szott-Hejmej po dwóch odważnych akcjach wyprowadzając nasz zespól na prowadzenie 6:2. Przez problemy z faulami Weroniki Idczak trener Jacek Winnicki niemalże przez cały mecz miał problem z rotacją na rozegraniu, co odbiło na grze w ataku całego zespołu. Tym razem szkoleniowiec naszej kadry nie miał większych problemów z przewinieniami, a rozgrywające oprócz spokojnego ustawiania akcji, same wzięły się za zdobywanie punktów.
Piętnastopunktową stratę Polki odrobiły w 14. minucie, kiedy to z dalekiego półdystansu skutecznym rzutem popisała się najmłodsza w kadrze Dominika Owczarzak. Pierwszy raz w finale (28:11) biało-czerwone znalazły się sto dwadzieścia sekund później, a punkty jak przystało na kapitana zdobyła Joanna Walich wykorzystując dokładne podanie po penetracji Agnieszki Szott-Hejmej. Skrzydłowa naszej kadry kilka chwil wcześniej została ukarana trzecim przewinieniem, ale parkiet opuściła tylko na chwilę.
W pierwszym spotkaniu w Samokowie biało-czerwone miały duży problem z zatrzymaniem Radostiny Dimitrowej, która mimo kilkuletniego doświadczenia w reprezentacji, właśnie z naszą kadrą rozegrała najlepsze spotkanie w drużynie narodowej. Tym razem Polki skutecznie odcinały ją od podań, jednocześnie mądrzej uniemożliwiając wysokim zawodniczkom wypracowanie dobrej pozycji pod koszem. Kilka prób dograń Bułgarek w pole trzech sekund skończyło się stratą, po których koszykarki znad Wisły miały okazję do wyprowadzenia łatwych kontr.
Do przerwy nasz zespół prowadził 36:16, ale koszykarki powracając do szatni nie wyglądały na usatysfakcjonowane. Na ich twarzach malowało się skupienie, które po wznowieniu gry przerodziło się w mądrą grę, zwłaszcza w defensywie.
Bardzo dobrą zmianę w reprezentacji Polski dała Paulina Misiek. Skrzydłowa CCC Polkowice podczas pierwszych meczów kadry wyglądała na wyraźnie stremowaną występami w drużynie narodowej. W Cetniewie zagrała bardzo pewnie, a po jej akcjach biało-czerwone wyszły pod koniec trzeciej kwarty na najwyższej trzydziestotrzypunktowe prowadzenie (54:21).
Dopiero ta przewaga uśpiła nieco podopieczne Jacka Winnickiego. Błędy pojawiły się zwłaszcza w defensywie, w żadnym momencie przewaga Polek nie była jednak niższa niż dwadzieścia jeden punktów.
Polki kolejny mecz zagrają 22 czerwca na wyjeździe, a 25 czerwca we Władysławowie z Grecją, która w dwumeczu okazała się lepsza od Izraela. Do EuroBasketu 2015 awansuje tylko jedna drużyna.
Trener Jacek Winnicki po meczu: - Serdecznie gratuluję dziewczynom, bo awans do finału jest ich zasługą. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale dziewczyny umiejętnie poradziły sobie z presją. W Bułgarii zagraliśmy najsłabszy mecz, od czasu gdy jestem trenerem reprezentacji Polski. Od 9 maja ciężko trenujemy, po to aby awansować do mistrzostw Europy w 2015, nie chcieliśmy, aby jedno spotkanie przekreśliło te plany. Dziewczyny, zwłaszcza w defensywie, od samego początku były bardzo mocno skoncentrowane. Mądra gra w obronie umożliwiła nam szybki atak, a jednocześnie wytrąciła najgroźniejsze elementy w grze rywalek. Bułgarki w Samokowie zdominowały nas fizycznie, ale w rewanżu nasz zespół był lepszy w każdym elemencie. Dziękuję dziewczynom, że w trudnym momencie wzięły na siebie odpowiedzialność.
Joanna Walich po meczu: - Miałyśmy do odrobienia piętnastopunktową stratę, nie było łatwo, ale koncentracja od pierwszych minut przyniosła efekty. W Cetniewie nie popełniłyśmy tego samego błędu co w Bułgarii. Przede wszystkim nie dałyśmy się zdominować rywalkom, a efekty tego było widać na parkiecie. Trzy kwarty w naszym wykonaniu były rewelacyjne.
Polska - Bułgaria 65:44 (15:7, 21:9, 22:11, 7:17)
Polska: Misiek 12, Majewska 11, Idczak 11, Skobel 8, Szott-Hejmej 8, Owczarzak 7, Leciejewska 4, Walich 4, Pawlak 0, Skorek 0, Koc 0.