,

Lista aktualności

Energa - Wisła Can-Pack: Krakowianki odskoczyły po przerwie

Spotkanie na szczycie Basket Ligi Kobiet nie zawiodło oczekiwań kibiców, którzy licznie przybyli w środowy wieczór do hali Spożywczaka. Koszykarki Energi Toruń prowadziły niemalże przez całą pierwszą połowę, ale ostatecznie przegrały we własnej hali z Wisłą Can-Pack Kraków.

,

Decydująca dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta przegrana przez gospodynie aż 13:29. Wiślaczki wykorzystując swoje warunki fizyczne dominowały szczególnie w strefie podkoszowej. Krakowianki w tym sezonie nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Natomiast dla torunianek była to pierwsza przegrana w tym sezonie. W zespole gospodyń zadebiutowała Joyce Iamstrong, w ekipie prowadzonej przez Stefana Svitka pierwszy raz w tym sezonie zagrała Erin Phillips.

Początek środowego spotkania był wymarzony dla toruńskich kibiców. Gospodynie od samego początku spotkania grały bardzo agresywnie w obronie wymuszając w ten sposób straty przeciwniczek. Torunianki zdobyły aż 10 punktów z rzędu i wyszły na prowadzenie 17:11. Kilka akcji później podopieczne Elmedina Omanicia posiadały aż siedem punktów przewagi. Przerwa na żądanie wzięta przez trenera Stevana Svitka nie przyniosła dużego pożytku i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23:18 dla Katarzynek.

Na początku drugiej odsłony zawodniczki Energi Toruń powiększały swoją przewagę. Torunianki niesione dopingiem swoich kibiców miały już nawet 11 "oczek" więcej od utytułowanego rywala. Co ciekawe, dużo słabsze fizycznie gospodynie sporo punktów zdobywały spod kosza. Robiły to w szczególności Talia Caldwell oraz Joanna Walich. Trudna do powstrzymania była także szybka Lorin Dixon. Jednak krakowianki odrobily część strat i na przerwę udawaly się mając jedynie 5 "oczek" mniej od gospodyń.

Decydująca dla losów spotkania okazała się trzecia kwarta. Torunianki rozpoczęły ją bardzo niemrawo, tymczasem gra gości zaczęła bardzo dobrze funkcjonować. Zawodniczki Wisly Can-Pack Kraków zdołały odrobić straty i jeszcze w trzeciej kwarcie wypracować sobie 11 punktów przewagi. Świetnie dysponowana rzutowo była Allie Quigley, natomiast punkty ze strefy podkoszowej zdobywały: Jantel Lavender i Justyna Żurowska.

W końcówce Katarzynki próbowały jeszcze wrócić do gry, ale nie zdołały znacząco zbliżyć się do rywala. Krakowianki przez cały czas utrzymywały kilkupunktową przewagę. Jednak kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Ostatecznie po zakończeniu spotkania na tablicy wyników widniało 86:76 dla koszykarek Wisły Can-Pack Kraków.

Energa Toruń - Wisła Can-Pack Kraków 76:86 (23:18, 18:18, 13:29, 22:21)

Energa: L. Dixon 19, T. Caldwell 19, J. Walich 13, W. Idczak 10, J. Iamstrong 8, E. Tłumak 5, P. Gulak-Lipka 2, R. Ratajczak 0.
Wisła Can-Pack: A. Quigley 22, J. Lavender 16, J. Żurowska 16, A. Szott-Hejmej 10, K. Krężel 8, Z. Tamane 7, C. Ouvina 5,
M. Jujka 2, E. Phillips 0, P. Pawlak 0.

 

Powiedzieli po meczu:

Stefan Svitek (trener Wisły Can-Pack Kraków): Przede wszystkim jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało się wygrać mecz na gorącym terenie w Toruniu. Gratulacje dla drużyny gospodarzy za twardą grę. W pierwszej połowie nie mogliśmy złapać właściwego rytmu. Myślę, że nie byliśmy wystarczająco skoncentrowani i agresywni.Zmieniło się to po przerwie. Rozegraliśmy bardzo dobrą trzecią kwartę. Zaczęliśmy grać dobrze w obronie i trafiać wrzeszcie rzuty. Bardzo dobrze zagrały: Justyna Żurowska i Jantel Lavender. Generalnie nie chcę wystawiać tutaj zbyt wiele indywidualnych ocen ponieważ koszykówka to gra zespołowa. I cała druzyna musi walczyć w całym meczu. Drużyna z Torunia zgodnie z oczekiwaniami zagrała bardzo dobrze, szczególnie w ofensywie.
Nie rozwodząc się na detalami widzę, że mieliśmy aż 19 strat i pozwoliliśmy gospodyniom na zdobycie 44 punktów z pola trzech sekund. To zdecydowanie za dużo. Na koniec chciałbym powiedzieć, że dla wszystkich ten mecz był bardzo dobrym widowiskiem.

Allie Quigley (koszykarka Wisły Can-Pack Kraków): To był dobry mecz, który zgromadził wielu widzów. Rywal zaczął z dużą energią, my miałyśmy jej trochę mniej i popełniliśmy kilka strat.Dopiero w trzeciej kwarcie zaczęłyśmy grać naprawdę dobrze. To był naprawdę twardy mecz. Przyjechaliśmy z dosyć dużej daleka i to zawsze ma jakiś wpływ na grę drużyny.

Elmedin Omanić (trener Energi Toruń): Zacznę trochę nietypowo, inaczej niż zwykle. Chciałbym złożyć kondolencję rodzinom kibiców Bośni i Hercegowiny, którzy zginęli w wypadku autokaru. Dla mnie to był smutny dzień. Wczoraj mieliśmy święto i na dodatek nasza kadra piłkarska awansowała na Mistrzostwa Świata w piłce nożnej. Życzę im wszystkiego najlepszego. Wisła Can-Pack Kraków to bardzo silny, euroligowy zespół. Co roku staramy się zrobić niespodziankę i mecze z tym rywalem u nas zawsze są ciekawe.Przed meczem mówiłem, że największy problem będzie z Allie Quigley i Jantel Lavender i tak było. Jedynie Justyna Żurowska nas lekko zaskoczyła, bo gra naprawdę na bardzo wysokim poziomie. Prosiłem dziewczyny w szatni o skupienie szczególnie w trzeciej kwarcie. Skończyło się na tym, że przegraliśmy ten okres gry różnicą 16 punktów. Mówiłem też, że nie wygramy tego meczu pod koszem. Liczba zdobytych punktów z pola trzech sekund również nas pozytywnie zaskoczyła. Gratulacje dla zespołu z Krakowa za świetny mecz, szczególnie drugą połowę. Długo nie widziałem tak dobrze grającej zespołowo Wisły Can-Pack Kraków.

Weronika Idczak (koszykarka Energi Toruń): Trener dobrze podsumował te spotkanie. Gdybyśmy inaczej podeszli do początku trzeciej kwarty to może mecz byłby bardziej wyrównany. Będziemy się starać dalej.