Niestety gorzowiankom nie udało się utrzymać tego prowadzenia do końca spotkania. Celne rzuty wolne Chamique Holdsclaw zadecydowały o tym, że zwycięzcę miała wyłonić dogrywka.
W dodatkowym czasie gry żaden z zespołów nie potrafił przechylić szali na swoją korzyść i kibice zgromadzeni w hali przy ul. Chopina byli świadkami kolejnej, drugiej dogrywki. W niej więcej zimnej krwi zachowały wciąż aktualne mistrzynie Polski, które wygrały 100:93. Brawa dla zwycięzców, brawa pokonanym!
Kibice, którzy już na pół godziny przed rozpoczęciem spotkania szczelnie wypełnili halę PWSZ-tu przy ulicy Chopina w Gorzowie na pewno nie mogą być zawiedzeni poziomem dzisiejszego widowiska. Koszykarki AZS PWSZ Sowood Gorzów i Wisły Can-Pack Kraków zaprezentowały dziś kawał dobrego basketu.
Pierwsza połowa nie wskazywała na to, co się później wydarzy. Koszykarki gorzowskiego klubu wyszły chyba trochę stremowane. Popełniały dużo błędów, myląc się zarówno w ataku jak i w obronie. Drużyna gości dość łatwo zdobywała punkty wygrywając pierwszą kwartę 20:28, a drugą 16:20. Schodząc na przerwę koszykarki z Krakowa mogły cieszyć się dwunastopunktową przewagą.
Trzecia kwarta też nie dawała nadziei gorzowskim fanom. Nadal ton gry nadawały koszykarki Wisły. Wśród nich przede wszystkim Jelena Skerovic, która bardzo dobrze kreowała grę swojego zespołu, oraz Chamique Holdsclaw i Anna DeForge, które nie myliły się pod koszem gorzowianek. Pod koniec tej kwarty cos "drgnęło" w drużynie AZS-u. Po trzech wykorzystanych rzutach wolnych wykonywanych przez Magdalenę Kozdroń akademiczki poczuły, że mogą to spotkanie jeszcze rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Czwarta kwarta zaczynała się prowadzeniem Wisły 52:71 i gorzowianki, aby myśleć o wygranej musiały najpierw odrobić dziewiętnaście punktów straty. Wszystkim wydawało się to prawie nierealne, wszystkim prócz zawodniczkom AZS-u. Akademiczki zaczęły grać jak natchnione, dobrymi akcjami popisywały się Ola Karpińska, Maja Drozg czy Katarina Ristić. Gdy ta kwarta dobiegała końca wynik był remisowy i tak się właśnie skończyło. Po regulaminowym czasie gry tablica wyników pokazywała remis 81:81.
Podczas pierwszej dogrywki niesione dopingiem gorzowianki dotrzymywały kroku mistrzyniom Polski. Tym bardziej, że na parkiecie nie było już Chamique Holdsclaw oraz Daliborki Vilipic, które opuściły plac gry za pięć fauli. Ta część spotkania zakończyła się wynikiem 9:9 i potrzebna była kolejna dogrywka. W niej swoją klasę pokazały krakowianki. Wygrywając ją 3:10 ustaliły wynik meczu na 93:100.
Nikt nie spodziewał się aż takich emocji podczas tego meczu, jednak koszykarki obu ekip dostarczyły ich aż w nadmiarze. Kibice długo dziękowali obu zespołom za bardzo dobrą grę. Na pochwałę w AZS-ie zasługują na pewno Aleksandra Karpińska, Maja Drozg i Justyna Żurowska. W krakowskiej Wiśle prym wiodły przede wszystkim Chamique Holdsclaw, Anna DeForge i Jelena Skerovic.
Po meczu powiedzieli:
Marta Starowicz (II trener Wisły): - Ten mecz był bardzo trudny dla nas. Na początku udało nam się odskoczyć, mieliśmy dość dużą przewagę, ale nadeszło jakieś załamanie w grze i ta przewaga została zniwelowana. Końcówka to już sami wiemy jak wyglądała. Po dwóch dogrywkach mecz zakończył się naszym sukcesem, z czego się ogromnie cieszę.
Dariusz Maciejewski (trener AZS PWSZ): - Ciężko powiedzieć po takim meczu coś optymistycznego. Odrobiliśmy dziewiętnaście punktów, wydawało się ze jest po meczu, ale to jest koszykówka. Mieliśmy, powiem po siatkarsku, dwa meczbole, nie wykorzystaliśmy tego. Pierwszy meczbol to rzuty osobiste Maji Drozg, a drugi to niecelny rzut Oli Karpińskiej w końcówce, który mógł nam dać zwycięstwo. Gratulacje dla "Skery", zawsze ja podziwiałem, fantastycznie gra. To, co zrobiła w dogrywce to było dla mnie mistrzostwo.
Statystyki
10.02.2007 20:07, Radosław Łogusz
Koszykarska uczta w Gorzowie
Gdy po 30 minutach Wisła Can-Pack Kraków prowadziła w Gorzowie 19-punktami mało kto spodziewał się, że zawodniczki AZS-u PWSZ Sowood odwrócą losy meczu. A jednak. Podopieczne Dariusza Maciejewskiego nie tylko doprowadziły do remisu, ale także wyszły na minimalne prowadzenie.
10.02.2007 20:07, Radosław Łogusz