,

Lista aktualności

Dariusz Jaroń: Sportowiec na zasiłku

Kiedy narodowi potrzebny jest sportowiec? Narodowi potrzebny jest sportowiec w momencie glorii i chwały, którą naród ze sportowca spija. A co po latach? Jakiś polityk wręczy odkurzonemu sportowcowi medal za całokształt, gdzieś ktoś pstryknie fotkę, a inny poprosi o autograf.

,

Oczywiście przesadzam i oczywiście popuściłem lejce patosu do granic wytrzymałości, ale warto nad problemem "sportowca po latach" na chwilę przycupnąć. Głosy w tej sprawie są podzielone. "Czemu ma im być lepiej od innych bezrobotnych, trzeba się było do zawodu wcześniej przygotować" – krzyczą jedni. "Należy im się pomoc, bo lata młodości zamiast w szkolnych klasach i salach wykładowych "stracili" na boiskach, kortach, skoczniach, matach, parkietach" – odpowiadają mniej zawistni. Z myślą o byłych zawodnikach, którzy po zakończeniu karier stanęli przed problemem braku pracy powstał projekt "Sportowcy na Rynku Pracy". Administratorem projektu jest Polski Związek Koszykówki. Patronat nad akcją objął Polski Komitet Olimpijski, a włączyły się do niej już Polski Związek Piłki Siatkowej, Związek Piłki Ręcznej w Polsce i Polski Związek Alpinizmu. Pomoc w prowadzeniu samodzielnej działalności gospodarczej, edukacja w zawodach związanych ze sportem, czy możliwość odbycia praktyk to tylko część bogatej oferty projektu. Projekt nie jest skierowany do gwiazd sportu, które najczęściej takiego wsparcia nie potrzebują. Wzorcowym przykładem jest tu Robert Korzeniowski – były mistrz płynnie przeskoczył z chodu na grunt zarządzania i trzeba przyznać, że wylądował z wysoko ocenionym telemarkiem. Problem dotyka sportowców, którym albo karierę przerwała kontuzja, albo nie mogli przebić się do panteonu sław, lub też – co bolesne – mimo wielkich osiągnięć ich dyscyplina nie znalazła należytego uznania w mediach. Swoją drogą w czym jest „lepsze” złoto olimpijskie stumetrowca od zapaśnika? Świetnie sprawdza się tu model amerykański, gdzie pogodzenie nauki ze sportem nie jest czymś nadzwyczajnym. Przykuwająca uwagę milionów liga akademicka NCAA przyciąga sportowców, bo dla większości przyszłych gwiazd jest pomostem łączącym ich z wybraną ligą marzeń. Wszystko zostało pomyślane tak, że obie strony są usatysfakcjonowane. Uczelnie są zadowolone, bo gwiazdy promują ich nazwę w ogólnokrajowych mediach, a sportowiec korzysta zyskując wykształcenie. W końcu nie każdy z nich po studiach podpisuje lukratywne kontrakty. Mam nadzieje, że dzięki takim projektom coś drgnie też w naszej mentalności. Sam pamiętam, jak swoją drogą sympatyczna anglistka kręciła nosem, kiedy wręczałem jej klepnięte przez dyrektora zwolnienie z lekcji, żeby w tym czasie uganiać się za piłką po parkiecie – nomen omen – reprezentując szkołę. Zainteresowanych odsyłam na www.prrsportowcy.pl