- Trudno jest zmobilizować podstawowe zawodniczki do takiego meczu - odważnie stwierdził Elmedin Omanić. Nie ma się jednak co dziwić, bo zespół z Łomianek w rozgrywkach FGE przede wszystkim zdobywa umiejętności i doświadczenie, a wynik sportowy jest, albo musi być drugorzędny. Nie dziwi więc, że po pierwszej kwarcie podopieczne Remigiusza Kocia przegrywały już 24-8. Kto spodziewał się niespodzianki, musiał zweryfikować plany. Od początku znakomitą partię rozgrywała Elżbieta Trześniewska, a wspomagały ją Holdsclaw i Krawiec. Zawodniczki, które muszą walczyć o to, by znaleźć się w pierwszej piątce dziś stanowiły o sile Wisły. Plus wspomniana Amerykanka, która powraca do wielkiej formy po półrocznej przerwie.
Zespół z Łomianek dopiero w drugiej kwarcie bardziej zdecydowanie zaznaczył swoją obecność na parkiecie. Po wysłuchaniu uwag od trenera świetnie spisywała się wypożyczona z Wisły Edyta Błaszczak. Właśnie “trójka” Błaszczak, a potem Bednarczyk doprowadziły do stanu 47-28 dla Wisły. Zespołu, który przez cały mecz kontrolował sytuację i systematycznie powiększał przewagę. Pomimo… ogromnego chłodu, który towarzyszył rywalizacji w zwykle gorącej od emocji krakowskiej hali. Dziś nawet znakomita postawa i doping kibiców przez cały mecz były niewystarczające, by rozgrzać halę.
Rozgrzana była jednak chwalona Błaszczak, która drugą połowę rozpoczęła od pięciu punktów z rzędu, doprowadzając do stanu 50-33. Wiślaczki nie pozwoliły jednak na wiele i zdobyły dwanaście punktów z rzędu. Przerwała tą serię dopiero Katarzyna Bednarczyk drugim w meczu rzutem za trzy. Przewaga Wisły sukcesywnie wzrastała.
Czterdziestopunktowy dystans 81-41krakowski zespół osiągnął po “trójce” powracającej do gry po długiej przerwie Magdaleny Radwan. I dalej nic się nie zmieniało. Świetnie grały Krawiec, Błaszczak i Tomiałowicz. Jedynym pytaniem w ostatnich minutach, które nurtowało kibiców dotyczyło przekroczenia, bądź nie, granicy stu punktów. Uczyniła to w samej końcówce Agnieszka Fikiel, która przez długi czas miała problem z mentalnym wejściem w mecz. Cel udało się jednak zrealizować.
Mecz z Lotosem się zbliża. Taka myśl przyświeca już wiślaczkom. Dzisiejsza konfrontacja z Arcusem SMS Łomianki była dla krakowianek znakomitą formą treningu i sprawdzenia całego zaplecza drużyny. Nie mogły wystąpić trzy bardzo ważne dla Wisły zawodniczki. Przeziębiona Canty, walcząca od dwóch tygodni z infekcją Wielebnowska i narzekająca na uraz kolana Gburczyk. Oby na mecz z gdyńskim zespołem drużyna była w pełni gotowa do gry. Wtedy emocji na pewno nie zabraknie.
Remigiusz Koć po meczu z Wisłą Can-Pack Kraków
Elmedin Omanic po meczu z Arcusem SMS PZKosz Łomianki
Aneta Kotnis po meczu z Wisłą Can-Pack Kraków
Monika Krawiec po meczu z Arcusem SMS PZKosz Łomianki
Dziennikarze zadają pytania
Statystyki
17.02.2007 17:42, Krzysztof Zakrzewski
Pękła "setka"
Bez najmniejszych problemów koszykarki Wisły Can-Pack Kraków rozstrzygnęły pojedynek z Arcusem SMS PZKosz Łomianki na swoją korzyść. Niewiadomą pozostawały tylko rozmiary porażki, a wszyscy zastanawiali się czy padnie w tym meczu przysłowiowa setka. Tak też się stało, bowiem mistrzynie Polski wygrały z uczennicami 100:59.
17.02.2007 17:42, Krzysztof Zakrzewski